Olejniczak stwierdził z trumfem, że wszystko rozwija się zgodnie z planem. SLD teraz będzie mogło odsunąć PO od władzy. Wcześniejsza koalicja z Demokratami pomogła odsunąć im od władzy PiS [Marks piekłoszczyk wie jak i jaka w tym zasługa LiDu w ogóle, ale pomogła]. Odsuwania to tych, to tamtych mój prostolinijny, niewyrobiony umysł polityczny nie chce jednak uznać za wyrafinowane gierki polityczne, tylko za chamskie przepychanie się łokciami. W kolejce do koryta.
A poważniej, do ziewu powtarza się ograny motyw, polegający na tym, że lewica to ideologia zawiści. Prawica [nie farbowana, tylko taka porządna, ksenofobiczna, seksistowska i nacjonalistyczna] potrafi dziwnie swój program zestawić bez odnośników. Chyba pisałem już o tym – niskie podatki, bogaćcie się, róbcie, co chcecie, armia zawodowa i takie tam. A po raz kolejny widzę, że lewica nie może istnieć bez wroga publicznego. Niezależnie od epoki, wróg musi być i jednoczyć ludzi, którym ideologia zazdrości i podłości zatruła synapsy. Wieszać kułaka, zabić księdza, nie tolerować homofoba, zagazować Żyda, rozwieść się z domowym tyranem, donieść na spekulanta, wywłaszczyć obszarnika, odsunąć oponenta od władzy. Motyw ograny do znudzenia pod każdą szerokością geograficzną, zmienia się tylko ów wróg publiczny. Konieczność pasożytnictwa myślowego [pół biedy, gdyby na pasożytnictwie myślowym się skończyło…] bierze się oczywiście z pustki myślowej, skrytej za frazesami lewicowymi, ale pewnie też i z tego, że ideologia wyrastająca z myślenia proletariatu, gdzie dominował instynkt stadny, a indywidualistów tępiło się jak najszybciej, do tej pory nie zdobyła się na samodzielność intelektualną. No ale z drugiej strony – czy można budować jakikolwiek niezależny program intelektualno / polityczny na ciągłym zaprzeczaniu zdrowemu rozsądkowi?…