Remedium pozorne.

Przed godziną uświadomiłem sobie, że ta cała politpoprawność nie ma nic wspólnego już nawet nie tyle ze zdrowym rozsądkiem, ale nawet z literalnym znaczeniem zbitki „polityczna poprawność”. Przykład?

Nietrudno zgodzić się ze stwierdzeniem, że nasi żółci bracia to w USA wciąż mniejszość, prawda? A mniejszości należy wspierać, prawda?

Od czterech odcinków czekam na nadreprezentację żółtej mniejszości w netfliksowym „Wiedźminie” i doczekać się nie mogę.

Taka jakby korporacja.

Kilka dni temu uświadomiłem sobie, że praktykant, który przemknął przez moją zamiejską stanicę w lipcu, był pierwszą osobą w historii, która przemknęła przez nas, a której nie miałem okazji zobaczyć w ogóle na oczy.

Wczoraj – drobny incyNdent bezpieczeństwa; na drukarki wjeżdżają jakieś koreańskie manifesty polityczne. Zgłosił to nasz człowiek, p.o. admina z gościem od RODO karczują niezamawiane dodatki z Chroma, a ja się przewracam w domu ze zmęczenia. Innymi słowy, dwóch umyślnych łazi mi po serwerze [w poszukiwaniu trzeciego ;)], a ja mam ledwo ogólną wiedzę o tym, co się odp^H^H^Hwyrabia. Całkiem niedawno – rzecz jeszcze kompletnie nie do pomyślenia.

Wygląda, że rośniemy. Jeszcze tylko ogarnąć zarządzanie finansowe i będzie zupełnie git. Oczywiście, dopóki coś znienacka nie pierdyknie, jak to bywa w takich przypadkach.