Oglądam sobie stronę z podziękowaniami dla Polski za wkład w obronę Europy przed projektem prawa patentowego. I tak się potwierdza, że demokracja jest do de. Czy ktoś z Państwa, Drodzy Giczowie i Drogie Gicze, głosował na Pana Włodzimierza Marcińskiego? Odpowiem: nikt. Gdyby nie p. Marciński, znów nikt by nie wiedział, kto właściwie zagłosował za patentami. Tak samo, jak do powszechnego odbioru nie przebiły się w ogóle nazwiska projektodawców tychże praw z Niemiec czy Francji.
Mało tego, publicznie oświadczam, że wcale nie jestem pewien, że nawet gdybym miał taką możliwość, głosowałbym za p. Marcińskim. Bo [nie chce mi się sprawdzać] nie wiem, czy np. nie jest on przedstawicielem SLD. Albo Samoobrony.
Stokroć wolę monarchię, gdzie król traktuje państwo jak prywatny folwark – swój i swojego potomstwa. Bo o swoją własność się dba. I – na ogół – nie dobija się jej wysokimi podatkami, durnym ustawodawstwem czy [mentalnie] bredzeniem na temat wpływu katolicyzmu na sytuację kobiet [tak nawiasem mówiąc NIKT – dosłownie NIKT!!! – nie zwraca uwagi na fakt, że stawiana na piedestale przez KK Święta Rodzina to typowy matriarchat, a już na pewno komórka społeczna, gdzie ojciec rodziny nie ma jak najbardziej NIC do powiedzenia; co polecam pod rozwagę Środzie i innym mędrkom].
PS. Dzisiaj w Empiku zobaczyłem książkę Baniewicza, „Drzymalski przeciw RZECZPOSPOLITEJ” [sic!]. Aż chce się westchnąć: O tempora, o mores, o k***a. Baniewicz zeznał swego czasu, że zaczął pisać bodajże z żalu, że Wiedźmin się skończył. Jak widać, zabranie się za pisanie z żalu po… nie jest najlepszym motywatorem.