Gdy nie wiemy, o co chodzi, ty i ja będziemy wiecznie młodzi.

W Toruniu pozdejmowali dwa znaki drogowe i liczba wypadków spadła o jedną trzecią.

Dziennik pisze o wynikach jako _zaskakujących_, choć podobne eksperymenty przeprowadza się od dawna i rezultaty są raczej znane i weryfikowalne. Nie mogę się nadziwić, że wciąż istnieje pewna grupa populacji – na moje i Państwa nieszczęście dość aktywnie biorąca udział w życiu społecznym i politycznym – którą non stop coś zaskakuje. A to zaskakuje ich ludzki rozsądek po zmniejszeniu liczby regulacji, innym razem zaskakuje ich ciągle i wciąż potwierdzany efekt zwiększenia wpływów budżetowych po obniżce podatków, a zaskoczenia, towarzyszącego np. wzrostowi gospodarczemu czy podnoszeniu płac, nie pokazują już chyba tylko przez roztargnienie. I sam nie wiem, co z nimi robić. Gratulować spontanicznego, przepełnionego wiecznym zadziwieniem spojrzenia na świat, odbierany końcówkami zakończeń nerwowych [co wyjaśniać by mogło tłumienie sygnału w drodze do mózgu…] – czy użalić się nad głupotą lub cynizmem tych Żółwich Głów, do których nie docierają najprostsze fakty, a przez których pogrążamy się w kolejnych, durnych przepisach, niezmiennie w _sondażach_ wykazując wiarę, że to właśnie dzięki tym przepisom będzie śliczniej, dziewczyny staną się młodsze, a nam spadnie brzuch?…

Hiperkontekstowa komunikacja społeczna w temacie padaki.

Podczas dzisiejszej próby odebrania poleconego zauważyłem na szybie kartkę formatu A4, w kolorach firmowych Poczty Polskiej. Na kartce po lewej – cztery rodzaje możliwych wywieszek, informujących o braku obsługi w danym okienku, a po prawej – objaśnienia tychże tabliczek. Była przerwa technologiczna, przerwa technologiczna z pustymi miejscami do wpisania godzin tejże przerwy, awaria i coś jeszcze. Na odebranie poleconego czekałem oczywiście 10 minut.

… a kiedy wybuchnie wojna, nie powtórzę błędu naszych ojców i dziadów i nie zamierzam za cholerę bronić Poczty Polskiej.

Z prac rządu i nie tylko.

TK uznał parę dni temu za niekonstytucyjne przepisy przewidujące penalizację znieważania narodu polskiego, motywując to wolnością badań naukowych i czymś tam jeszcze. Na uznanie za niekonstytucyjną penalizacji znieważania innych narodów [kłamstwo oświęcimskie nadal będzie karane] brakło najwyraźniej sędziom TK czasu; pełen optymizmu oczekuję, że to niedopatrzenie zostanie naprawione tak szybko, jak to możliwe.

* * *

Rząd się rozpędza. Z braku cojones do zajęcia się gospodarką [choć może to i lepiej…] postanowił zająć się masowym problemem katowanych dzieci. Karane mają być wszystkie naruszające godność zachowania wobec dzieci. A więc zarówno przemoc fizyczna, jak i psychiczne maltretowanie czy zaniedbywanie ich potrzeb życiowych. Szybsza ma być interwencja w sytuacjach kryzysowych. Projekt zakłada m.in., że pracownik socjalny będzie miał prawo nawet do zabrania dziecka z domu, w którym – jak podejrzewa – dzieje się coś złego. [źródło, podkreślenia moje]. Najwyraźniej dla ustawodawcy maltretowanie dziecka mogłoby okazać się zbyt trudne do udowodnienia, więc należało jeszcze dorzucić zaniedbywanie ich potrzeb życiowych i maltretowanie psychiczne. A właśnie! Skoro karalne będzie maltretowanie psychiczne, ciekaw jestem, kiedy doczekamy się penalizacji zachowań bab w dziekanatach i wiecznie niezadowolonych żon. Mówię poważnie.

Wzmacnianie metodami operacyjnymi tendencji spadkowej.

Gdzieś na Onecie przyuważyłem dzisiaj [z braku laku daję inny link] info o tym, jak to przy pomocy tytułowej cenzura próbowała uwalić ladypankowe „Mniej niż zero”. Bo ponoć kojarzyło się za bardzo ze śp. Przemykiem.

Niedobry link, bardzo niedobry. Bo co prawda w peerelu jak widać próbowali metodami operacyjnymi, ale za to w wolnej Polsce ludzi rozumnych nie zawracali sobie głowy takimi duperelami, tylko zdejmowali i już, o czym wielokrotnie przy różnych okazjach mówi Maleńczuk. I znów jakaś misterna nić w konstrukcji zdarzeń pęka… Bonus track, znaleziony przy okazji: blogasek Adama Haribu. Ładny.

Porządna spiskowa teoria dziejów jest dobra na wszystko.

Onet podaje sensacyjną [zwracam uwagę] wiadomość, że mamy wreszcie dowody na to, że to Rosja zaczęła wojnę. Skoro dowody są sensacyjne, znaczy do tej pory wiadomo niby było, że to Gruzja jest agresorem. A skoro merdia kreowały jednak na agresora Rosję [finta w fincie!], wobec tego świadomie robiły z nas wała, dopóki nie okazało się, że przypadkiem mają jak widać rację.

Bilderberg wyszedł z nerw i zaczyna odgrywać się na braciach kacapach za Gruzję. Jako że Gruzja jest bliskim sojusznikiem Izraela [szkolenie wojsk i takie tam], a Starsi Bracia jak wiadomo rządzą światem, więc sojusznika w potrzebie zostawić nie można było, a Putinowi [wyjątkowo dobrany przywódca, bo raz Putin już był] należało przytrzeć nosa; geszeft zresztą wyjątkowo udany, bo i odpłata jest, i giełdę będzie można niedługo za rubelka wykupić, i zmianę ustroju będzie można przy okazji próbować wymyśleć. Z niepokojem czekamy na zmianę nazwy rosyjskiego indeksu giełdowego z RTS… na FPS. Dobranoc.