GW WTF

Za Joemonsterem, cytat z GW, wytłuszczenia moje:

Masła zwykłego nie ma, jest tylko ekstra, super, pyszne, polskie i tradycyjne. Dziwna sprawa z tym masłem: Mlekovita zachwala swoje jako półtłuste, czyli teoretycznie mniej tuczące i lepsze dla zdrowia, a tłuszczu w nim 40 g i 372 kcal. W Śmietankowym Warmii tłuszczu co prawda 73%, ale nie podano, czy na 100 g, czy na całą kostkę, czyli na 200 g. Z Łaciatym to samo. Napis głosi: „minimum 82% tłuszczu”. Ale na ile? Nie podano. Masło Stołowe z Sokołowa Podlaskiego – 73,5% tłuszczu. Znów nie wiemy, czy na 100, czy na kostkę. Zwyczajowo na opakowaniach podaje się ilość tłuszczu na 100 gramów, ale konsument ma prawo tego nie wiedzieć.

Całość tutaj.

Dysonans poznawczy.

W przerwie od nieświęcenia dnia świętego jednym okiem zerkam na przekaziora. W przekaziorze – młody naiwny zza Odry tłumaczy mi, że kupując supertani podkoszulek z Chin wspieram tamtejszy wyzysk i niewolniczą pracę dzieci.

A przecież wystarczyłoby spytać takiego yntelygencika: – Co się stanie, jeśli przestaniemy kupować? Odpowiedziałby: – Dzieci przestałyby pracować. I wystarczyłoby natenczas spytać dalej: – Skąd w takim razie rodzice wzięliby pieniądze na ich utrzymanie?… I jedna dusza więcej złowiłaby się dla rozsądku.

Brakuje tak prostego dialogu? Czyżby atomizacja społeczeństwa zaszła aż tak daleko? A może tacy aktywiści są jakoś fizycznie uodparniani na zdroworozsądkową argumentację? Nie wiem, wracam do nieświęcenia dnia świętego.

Z pamiętnika podróżnika

Jazda po autostradzie z prędkością 190 km/h jest pomysłem ZŁYM. BARDZO ZŁYM.

Nie chodzi wbrew pozorom o to, że deklarując się w ten sposób człowiek naraża się na potencjalne kwestionowanie swojego IQ w takiej czy innej formie. Bo – pomijając fobię prędkości w czystym stanie – dużych powodów do strachu tak naprawdę NIE MA. Bo niby dlaczego? Wyprzedzanie na trzeciego – niemożliwe. Piesi – brak. Wyjazd z drogi podporządkowanej – wystarczy zwolnić przy wjazdach, poza takimi sytuacjami tematu też brak. Z widocznością panującą na autostradzie, przy zachowaniu odpowiedniego odstępu jest się w stanie wyhamować / zwolnić przed każdym kipiszem czy niebezpieczną sytuacją. A wypadki typu pęknięta opona czy inna nagla awaria są tak samo śmiertelne przy 120 km/h, jak przy 190. Po prostu zagrożeń [prawie] nie ma, o ile nawierzchnia dobra i sucha, a Ty jedziesz z głową i potrafisz [bądź sądzisz, że potrafisz] zapanować nad autem w normalnej jeździe z taką prędkością. Jeśli ktoś zna inne zagrożenia niż powyżej – zapraszam do komentarza.

Ale jednak jazda z taką prędkością na autostradzie to idiotyzm. Dlatego, że nie jesteś sam na drodze. I dlatego, że nigdy nie wiesz, czy w wyprzedzanej właśnie kolumnie nie znajduje się PROUD OWNER of Daewoo Tico, wypchanego po brzegi sześcioosobową rodziną i dwoma psami, siedzący tak blisko kierownicy, że jego łokcie zgięte są pod kątem jakichś dwudziestu stopni. Nigdy nie wiesz, czy jadący za trakiem przez dwadzieścia kilometrów rzeczony PROUD OWNER nie poczuje nagle w sobie ułańskiej fantazji i nie zechce swoim kaszlakiem wyprzedzić tegoż traka. Bez oglądania się w lusterko wsteczne, bez najmniejszej próby oceny szansy manewru, o zdiagnozowaniu mojej prędkości nie wspominając. Uprzedzając – wyhamowałem bezpiecznie [a już na pewno bezszkodowo], acz z palonymi gumami i kilkoma sztukami kurew na wargach. Ale było nerwowo.

W takich przypadkach policja, znajdując kupę złomu i trupy porozrzucane na kilkudziesięciu metrach, mierzy drogę hamowania. Wychodzi im, że kierowca Renault jechał za szybko. Sprawa jest zamykana, a Kamel po raz kolejny, przestrzegając przed zbyt szybką jazdą, podbija swój bębenek w dumnym poczuciu, że robi coś pożytecznego. Nad kierowcą Tico wszyscy płaczą, a w programie lokalnym wmontuje się przebitkę o biednych dzieciach, którym nie dane było pójść znów do szkoły. Tymczasem na kursach dalej uczą parkowania na kopertach, ani słowem nie wspominając o wyrobieniu chociażby takiego nawyku, jak zjazd do prawej krawędzi jezdni po włączeniu się do ruchu – żeby ewentualny wariat drogowy miał niezerową szansę ucieczki czy wyprzedzenia. W każdym razie Kamel w jakiśtam sposób osiągnął swój cel, 190 km/h pasuję i zostawiam większym kamikaze, nie bojącym się właścicieli samochodów z silnikiem o pojemności skokowej wynoszącej pół szklanki. Szklanki do wódki, dla jasności. Bo mniejsza.

* * *

Wrocław – pierwsze wrażenie – jest pstry. Cholernie, niesamowicie, niemożebnie pstry. Bez przewodnika – troszkę rozczarowuje, ale tak pewnie ma i Kraków, i Warszawa, i każde inne miasto. A baby – w tym miejscu przepraszam co wrażliwszych – stare i [dosłownie] śmierdzące, dosiadające się w kawiarni do mojej Żony podczas mojej nieobecności i mimo Jej wyraźnego sprzeciwu, skłaniają mnie do zastanowienia: czy takie stężenie chamstwa wywodzi się w linii prostej z którejś z owych słynnych już wrocławskich trzech kultur, czy też jest pokłosiem oberkulturowej, proletariackiej dziczy, wciskającej się do w miarę przyzwoitych lokali zawsze, kiedy tylko poczuje płynność finansową, pozwalającą jej na zakup najtańszego modelu quasitopowej garsonki. W tym samym lokalu dziewczynie, która zamówiła zestaw jak należy, kazano odłączyć od prądu laptopa. Bo brakło dżemu, jak usłyszała w odpowiedzi na swoje pytanie. „Witaminka” na Rynku Głównym, gdyby ktoś był ciekaw, tu nie podłączycie laptopa, chyba, że zmieni się polityka firmy. Muszę przyjechać tu [do Wrocławia] jeszcze raz dla głębszego zwiedzenia, tym razem z przewodnikiem [papierowym bądź organicznym].

* * *

Reszta… reszta jest milczeniem. Wszystkiego dobrego, Nowożeńcy 🙂

Expert

Dely poinformował, że aresztowano Arnolda B., znanego wszystkim usenetowiczom. W niusie – link do Księgi Cytatów Experta. I sobie czytam, a raczej podczytuję:

Ty lepiej sam od razu idz trollu do psychoanalityka.
Wlasnie mam oferte firmy, ktora produkuje specjalne monitory do szachow
rozgrywanych komputerowo.
Dokladnie jest to to czego oczekiwalem.
Monitor sie nie grzeje i mozna go ustawic poziomo na biurku i grac w
szachy komputerowe jak na szachownicy.

Piękne, po prostu piękne.

Dyskretny urok dialektyki demokratycznej.

Zewsząd słychać – no, jeśli nie oburzenie, to co najmniej sarkanie, że Pluton został pozbawiony miana planety w drodze głosowania. Że niby jak to tak, że pani od fizyki mnie okłamała i wogle. Ale powiedzieć w towarzystwie, że również przy pomocy demokratycznego głosowania chorobą przestał być homoseksualizm, to zjedzą żywcem :>

Demokracja, Jasiu, polega na tym, że skoro zdecydowaliśmy zjeść twojego Pikusia, oznacza to, że Pikuś będzie zjedzony [mniej więcej Andrzej Mleczko]

Inteligencyjka, psiakrewka.

Stiller na łamach „Najwyższego Czasu!” przekonywał kiedyś, że częstotliwość używania zdrobnień jest odwrotnie proporcjonalna do IQ. Nie wiem, czy działa to w drugą stronę – im ktoś mądrzejszy, tym używa mniej zdrobnień – ale kierunek wskazany przez Stillera potwierdzają hektolitry wylewających się z dzisiejszej słuchawki fakturek, komputerków, rabacików i innych przypadłości intelektualnych. Mam dość.