Wymiata. Zdecydowanie. Ninjapirate. Credits to Y.
Miesiąc: Kwiecień 2007
No i proszę. Zarejestrowałem się na LinkedIn… i okazało się, że większość z tych, o których bycie tam podejrzewałem, już tam jest. Lepiej późno, niż wcale, jak powiedział stary Żyd, spóźniając się na pociąg. Edit: chodziło mi oczywiście o rdzennych Afrykanów. Anyway, i tak jestem dziesięć lat za.
Dzisiaj ukazała się ostatnia z płyt dokumentujących dwudziestopięciolecie LP3. Zebrałem je wszystkie. I co z tego? Współczesne serie kolekcjonerskie są tylko pochodną chęci i kasy. Nie ma już mowy o podchodach, szpiegach cesarza, znajomościach i tym podobnych. Braknie – dodrukujemy.
Poza jednym wyjątkiem. Ósmy tom Łysiakowego Malarstwa Białego Człowieka kosztuje na Alledrogo > 1000 zl. Powtórzę: ponad tysiąc złotych polskich za WSPÓŁCZEŚNIE wydaną książkę. Nosz fak.
– Co robi izraelski serwer SQL-owy?
– Odpowiada zapytaniem na zapytanie.
znalezione na JM.
Onegdaj na Juwenaliach faceta zapamiętałem. Łysy był, z gitarą. Śpiewał „ej, ruda… czy mogło nam się udać…” albo „kapelanie, co się stało z piątym przykazaniem”. Bukartyk się nazywał. Piotr Bukartyk. Żona zapamiętała inne refreny. Mniejsza, jakie – ale zapamiętała.
Człowieka wykreśliłem z pamięci – a przynajmniej jej absorbującej części – na paręnaście lat. Do wczoraj. Wczora z wieczora dopadły mnie ze śródmózgowia jego refreny. I zamiast kodować czy pić wino, rzucam się po necie jak wesz po grzebieniu, puszczam jego piosenki, czytam jego teksty, rozglądam się za jego płytami, a pozostawione samo sobie GTD popiskuje żałośnie w kątku. Cholera jasna.
-Co to są usługi trzeciej generacji?
– Wysłanie wnuka, żeby ci kupił piwo.
Na fali histerycznej, internacjonalistycznej krytyki reżimu Kaczyńskich bodajże w Corriere della Sierra facet najpierw pisze o IVRP jako o Nowej Inkwizycji, a następnie – o Kaczyńskich jako jakobinach. Wyzywanie od inkwizytorów stało się już salonową normą [mniejsza o sens], ale jakobini? Demokrata wyzywający kogoś od jakobinów? Ktoś chyba zapomniał, skąd wyrastają mu nogi…