Dzisiaj usłyszałem z ambony list pasterski ws. przyszłotygodniowej beatyfikacji x. Jerzego Popiełuszki. W całym liście wspominać tylko o „bolesnej rzeczywistości” i „trudnych czasach”, ani razu! nie używając w liście o kapłanie zamordowanym przez esbecję słów-kluczy – to naprawdę duża sztuka. W związku z tym na parę adresów, zamieszczonych na episkopat.pl, poszedł liścik o poniższej treści:
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus,
Z największą trudnością zdołałem spokojnie wysłuchać odczytanego dzisiaj listu pasterskiego w sprawie nadchodzącej beatyfikacji ks. Jerzego Popiełuszki. Omówienia i niedomówienia w nim zawarte daleko przekraczają nie tylko pamięć historyczną, ale nawet zwykłe poczucie prawdy i przyzwoitości.
Gdy umierał ks. Jerzy, miałem zaledwie -naście lat, ale nigdy nie zapomnę atmosfery panującej w domu, a potem wielkiego żalu i ogólnopolskiego wzburzenia najpierw po odnalezieniu Jego zwłok, a następnie podczas procesu esbekich siepaczy. W odbiorze zachodzących wydarzeń, który zapamiętałem – oczywiście subiektywnie, nie sądzę jednak, żeby mój odbiór tychże różnił się znacząco od powszechnej opinii w tamtych czasach – śmierć ks. Jerzego unaoczniła wszystkim zbrodniczą twarz socjalistycznego ustroju wiecznej szczęśliwości, zdemaskowała fikcję „praw człowieka” i pozbawiła złudzeń co do kierunku ewolucji PRL. W późniejszych czasach akcenty rozkładały się czasem nieco inaczej, ale ks. Jerzy zawsze pozostanie dla mnie męczennikiem za wiarę oraz orędownikiem prawdy i wolności.
A co mogło usłyszeć z dzisiejszego listu pokolenie młodsze, o którego pamięć i dusze Kościół toczy podobno dzisiaj zażartą walkę? Skrót historii księdza, którego posługa przypadła na czas niezdefiniowanego bliżej „wielkiego ucisku” i enigmatycznych „prześladowań”, który orędował w obronie wolności i godności w „trudnej i bolesnej rzeczywistości”, a następnie został „brutalnie zamordowany” [najprawdopodobniej oczywiście przez kosmitów]. Jego nauczanie uwrażliwia nas m.in. na „potrzeby bezrobotnych” [jak gdyby socjalistyczne eldorado nie forsowało fikcyjnej polityki pełnego zatrudnienia – choć to w kotekście całości już naprawdę nieistotny szczegół]. Jak dla mnie – Parnas omówień. Nie użyć w całym, calusieńkim liście, poświęconym tylko tej jednej Osobie, ani razu słowa „PRL”, „Służba Bezpieczeństwa”, „totalitaryzm” ani żadnego innego, które choć trochę identyfikowałoby bliżej [niekoniecznie z nazwiska, naprawdę] sprawców – ani ustrojowych, ani instytucjonalnych, ani ideologicznych – śmierci Księdza… to naprawdę duża sztuka i równie wielki wysiłek. Tyle tylko, że taki „kornikiem pisany uładzony życiorys” to policzek dla pamięci ks. Jerzego w przededniu Jego beatyfikacji i zaprzeczenie wszystkiego, czemu służył i o co walczył. Ot, biografia księdza walczącego o „swego rodzaju sprawiedliwość społeczną”, zamordowanego z zupełnie pomijalnych przyczyn. Może dla pieniędzy, a może przypadkiem?… Czy w listach pasterskich na kolejne lata w rocznicę beatyfikacji planowane będzie – w ramach wszechogarniającej miłości – propagowanie wiedzy o samobójstwie księdza?
Ks. Popiełuszko zginął za prawdę. Szkoda tylko, że Jego śmierć wydaje się iść na marne.
Z życzeniami błogosławieństwa Bożego,
PS. Zastrzegam sobie prawo publikacji w Internecie zarówno tego listu, jak i ewentualnych nań odpowiedzi.
Ciekawe, czy dostanę jakąś odpowiedź…