Z reklamy dziecięcej

Zasłyszane przed dobranocką: „Nowości z kucykolandii! Teraz wszystkie kucyki świecą w ciemnościach, a niektóre mają nawet błyszczące klejnoty!” Po drugiej części zdania zapowietrzyłem się z wrażenia i ze śmiechu, na całe szczęście akurat nie miałem niczego w ustach.
Czy nadaję się już na pacjenta dra Starowicza, czy mogę jeszcze trochę poczekać?

Estetyka w służbie uniseksu

Dawno temu zauważyłem, że w porównaniu do aut produkowanych jeszcze paręnaście lat temu współczesny design jest o wiele bardziej miękki, żeby nie rzec pedalski, skrajny przykład – Volvo. Tak, wiem, trendy, Cx, oszczędności i inne takie. Tylko zastanawiam się, na ile zmiana estetyki warunkowana jest rzeczami głębszymi. Tak, wiem również, że jestem paranoikiem 😀
Dzisiaj [lepiej późno, niż wcale…] skonstatowałem, że podobna tendencja nie omija również mojej branży, wystarczy porównać międzymordzie małych wind i XP [oczywiście z wzięciem poprawek na antyaliasing i inne takie]. Mało tego, mam podobne odczucie, patrząc na sporą ilość stron, chociażby mozilla.org. Pastelowe toto takie, zaokrąglone, rozmyte… Nic, tylko położyć się w satynowej pościeli i puścić np. Lady in Red. Albo jakąś inną Kylie Minogue.

Nic nie rozumiem

Podobno mamy bezrobocie. W mniejszych miastach to bezrobocie jest podobno większe. A tymczasem dzwonię do Stalowej Woli z pytaniem o towar za 1000 baksów. Stosunkowo niedużo, ale zawsze coś. A pani z działu sprzedaży odsyła mnie do kolegi, którego właśnie nie ma. Nie wzięła ode mnie telefonu, jest kompletnie niedoinformowana, nic nie wie, przeczytała tylko urywek z cennika. Rzekłbym, że jej to wisi i powiewa. Nic z tego nie rozumiem. To znaczy rozumiem [zarządzanie do de, brak prowizji od sprzedaży, przyjęta po znajomości, itp.], ale mnie to dziwi. Mimo wszystko.
Nie śmiejcie się z wykładowców zarządzania i marketingu. Ja przestałem jakieś dwa lata temu. Oni naprawdę mówią mądre rzeczy, tylko od słowa do czynu jeszcze w wielu miejscach daleka droga.

Żesz no.

Po raz pierwszy od czasu, kiedy o tyle o ile przestałem interesować się tzw. wydarzeniami bieżącymi, mam dojmujące uczucie braku rozeznania – chodzi mi o Ukrainę. Zaległości nadrabiam z pewnym opóźnieniem. Muszę sobie kupić „Najwyższy Czas!” i wtedy się dowiem, jakie jest moje zdanie.
Pierwsze śliwki robaczywki, pierwszy program dwuklasowy w Javie za mną. Oby tak dalej.
Dzwoniła Monika, przegadaliśmy półtorej godziny.

Kamasze

Źle ze mną. Stresuję się na widok każdego mundurowego, który stanie w moich drzwiach i rozpoczyna rozmowę tekstem: „Dobry wieczór, mam dla pana bilet do wojska. Niewyraźnie napisane, ale chyba to Irak…” Tętno skoczyło mi do 300 uderzeń, a adrenalina wylała mi się uszami i nakapała na wymyty próg.
I z tego wszystkiego nie zauważyłem nawet w pierwszej chwili, że dowcipniś ma na sobie mundur… kominiarza. Jajcarz niedomyty, psiakrew.

Lekcja ekonomii by Mandrake

Czytam właśnie, że ktoś tam gdzieś tam oferuje Mandragorę 6CD po kosztach nośnika 30 zł.
I tak sobie myślę, że wbrew pozorom nie chodzi o koszty tego nośnika, co na nim Mandragora jest zapisana, tylko o koszty nośnika paczki na pocztę. Inaczej nie potrafię sobie tego skalkulować.
Co nie znaczy, że mam coś do Mandrake’a. Bardzo fajna dystrybucja. Mam ją na workstacji i nawet korzystam. Prawie tak dobra, jak Slackware.

Kaczmarski wiecznie żywy

Był też Palestyńczyk, co z Żydem się bratał,
w przyjaźni tej widząc nadzieję dla świata,
strzelając do niego
powtarzał: „Kolego,
ta krew nas połączy na lata”.

Lecz w takiej przyjaźni nie widział Żyd cnoty,
bo nie miał ochoty na nowe Golgoty,
więc rzekł: „Przyjacielu,
my tu, w Izraelu
nie mamy dla ciebie roboty.

Był Polak-patriota, co przy wódki skrzynce
Zawierał przyjaźni pakt z Ukraińcem.
Od słowa do słowa
Dotarli do Lwowa
Ścierając się jak dwa odyńce.

Gdy bić się skończyli, trafili za kraty
Podarłszy w pamięci doniosłe traktaty,
Bo gdy przyjdzie czas –
Wy nas, a my was!
Po brzuchach! – I: budem rezaty!

Bez tchu w herbaciarni wypiwszy pięć herbat
Albańczyk zapałał miłością do Serba,
Lecz Serb, po śliwowi-
cy – Albańczykowi
Na zębach wypisał swój herbarz.

Szczerbaty Albańczyk – to pół Albańczyka,
Niejeden polityk się na tym potyka,
Choć jęczy duch Tity,
Że zbędny polityk,
Gdzie trzeba dentysty – praktyka.

Narody, narody! Po diabła narody
Stojące na drodze do szczęścia i zgody?
Historia nam daje dobitne dowody:
Pragniecie pokoju? Usuńcie przeszkody!
Narody, narody, narody!

Albańczyk trafił tu dlatego, że ta zwrotka bije wszelkie moje prywatne rekordy, reszta – bo pasuje do okoliczności. Aha, to były tendencyjne wyimki z Limeryków o narodach, oszyfiście.

Ukraina

Nieprawomyślny wygrał, Rosja znów wbiła w kolejny zakątek mapy swoją czerwoną chorągiewkę. Juszczenko wczoraj stwierdził, że wygrał, a jak nie wygrał, to wybory najwyraźniej sfałszowano. Wszystkie VIPy łapią się teraz za głowy zapominając już, jak niedawno każdy miał daleko i głęboko panslawizm i CEFTA, pchając się niczym lemingi-indywidualiści do eurokołchozu i patrząc tylko, żeby za bardzo nie zostać w tyle w stawce kolesiów wschodnioeuropejskich do brukselskiego koryta. A ja tylko jak zwykle odruchowo się najeżam, bo ostatnio taki mainstreamowy front jedności narodu pamiętam z r. 1989 i akcji Artyści dla Rzeczypospolitej. Może te czary by coś dały, gdyby przed euroreferendum postraszono nas nie tylko Łukaszenką, ale również Kuczmą. A tak? Zbiesił się drań, normalnie. I z dnia na dzień stał się be. Panie Leonidzie, jak Pan mógł?