Ścinki

Nie zdzierżyłem i napisałem skargę na gamonia z MPK, który dresiarską manierą zajechał mi dzisiaj drogę wymuszając pierwszeństwo, 3 cm od zarysowania. Przy okazji ciekawostka, dane z formularza skargi po naciśnięciu „Submit” kopiowane są do… programu pocztowego jako nowa wiadomość. Rozwiązanie… oryginalne. Tak, oryginalne to właściwe słowo.

* * *

Kończę Krótki, szczęśliwy żywot brązowego oxforda. Wgniata.

* * *

Tu i ówdzie – wymiana obelg i wrażeń subiektywnych nt. ekonomii. Z faktu, żę dyskusja toczy się na poziomie mniemań i wrażeń, można wnioskować, że do ekonomii również stosuje się słynne DGCC. I pomyśleć, że kiedy w szkole usłyszałem stwierdzenie Pani Doktor Od Mikroekonomii, że szanowni państwo, ekonomii się nie robi, ekonomię się uprawia, bo ekonomia jest SZTUKĄ, wziąłem te słowa za grubą przesadę. A tu nie. Matematyka w ekonomii jest jak widać dla technokratów, a socjalista z liberałem dyskutować będą tylko i wyłącznie na płaszczyźnie estetyczno – uczuciowej, gdzie punktem spornym jest piękno stawki opodatkowania, a nie jej wpływ na gospodarkę. Człowiek uczy się każdego dnia. Aczkolwiek mam nieodparte wrażenie, że Pani Doktor chodziło mimo wszystko o coś innego.

* * *

Miałem rację w swoich niegdysiejszych fobiach, najeżając się odruchowo na widok wynalazków typu RealPlayer czy Quicktime. Dzisiaj gnany niepohamowanym impulsem zażyczyłem sobie wtyczek do FF, instalując te tzw. „odtwarzacze”. Efekt? Kupa szajsu i śmiecia reklamowego, walająca mi się po całym ekranie, a strona, którą chciałem obejrzeć, i tak się nie otwiera jak należy. Zapewne ja coś pokićkałem, ale oprogramowanie, mieniące się być standardem, powinno dorobić się wtyczek instalowanych out-of-the-box. A skoro się nie dorobiło – kij im w oko i format dysku. A ze streamingu i tak nie korzystam, więc żalu wielkiego nie ma.

Karma dla antyimperialistów.

with credits to Y.
President Bush was visiting a primary school and he visited one of the
classes. They were in the middle of a discussion related to words and
their meanings. The teacher asked the President if he would like to lead
the discussion on the word „tragedy”.
So the illustrious leader asked the class for an example of a „tragedy”.
One little boy stood up and offered:
„If my best friend, who lives on a farm, is playing in the field and a
tractor runs over him and kills him, that would be a tragedy”.
„No,” said Bush, „that would be an accident.”

A little girl raised her hand:
„If a school bus carrying 50 children drove over a cliff, killing everyone
inside, that would be a tragedy.”
„I’m afraid not,” explained the president. „That’s what we would call a
great loss.”

The room went silent. No other children volunteered. Bush searched the
room.
„Isn’t there someone here who can give me an example of a tragedy?”

Finally at the back of the room a small boy raised his hand. In a quiet
voice he said:
„If Air Force One carrying you and Mrs Bush was struck by
friendly fire missile and blown to smithereens, that would be a tragedy.”

„Fantastic!” exclaimed Bush. „That’s right. And can you tell me why that
would be a tragedy?”
„Well,” said the boy, „It has to be a tragedy, because it certainly
wouldn’t be a great loss and it probably wouldn’t be a fucking accident
either”.

S. rzecze:

„Po cholerę opłacać psychologów i płacić im za organizowanie zajęć integracyjnych dla licealistów? Wystarczy zorganizować im dyskotekę i zostawić samych na noc, a zintegrują się sami, bez wydawania ciężkich pieniędzy.”

S. jest psychologiem szkolnym, wróciła właśnie z weekendu integracyjnego, który upłynął głównie na rozszczepianiu licealistek i licealistów w łóżkach, po dwudziestu dniach i dwóch nocach znajomości.

Będzie tak:

PO [a już na pewno nie PiS] nie wprowadzi planów przekształcających Polskę w drugą Japonię, bo niby jak? Może trochę poluzuje się kaganiec jakimś jednym podatkiem, reszta sytuacji constans. Na pożarcie rzuci się kilku czerwonych czerwonych [w odróżnieniu od czerwonych czarnych]. Michnik – zgodnie z wiadomymi przeciekami – będzie do********ł z tyłu, reżimówka – z przodu [co doskonale widać już teraz, podczas trwającego właśnie procesu namaszczania]. Ponieważ target nie zgłaszał zapotrzebowania na wolność słowa, więc kaganiec w postaci systemów koncesyjnych i KRRiTV pozostanie, bo dobrowolne pozbawianie się tuby świadczyłoby o niedorozwoju umysłowym. Tak samo, jak finansowanie partii z budżetu, czego jestem pewien.
W ten chytry sposób za cztery lata Naród polski w wyborach powszechnych ręcyma swoimi, a mózgami dyrektorów kreatywnych agencji reklamowych w ilości circa 30% ogółu uprawnionych do głosowania wybierze czerwonych czerwonych, czyli komunę bezbożną.
A wszystkiemu będą winni tradycyjnie: Giertych i liberalizm.

* * *

Walka z nazywaniem takiego np. PiSu prawicą to walka z wiatrakami, bo niemalże nikomu na tym nie zależy. Komuchom nie zależy, bo PiS z podobnym programem gospodarczym nie stanowi dla nich zagrożenia, a dyskusje religijne i zawody stylistyczne w pięknym ubliżaniu przeciwnikowi przenoszą polemikę w przestrzeń bezpieczną dla obu stron. PiSowi nie zależy, bo dobrze mienić się prawicą. PO nie zależy, bo po cholerę obrażać koalicjanta [chociaż – co im trzeba uczciwie przyznać – parę tekstów o socjalizmie w PiSie zdążyli przemycić]. A elektorat też się cieszy, bo w postaci takiej pożal się Boże prawicy dostaje mentalne Wash&Go – umiłowany program socjalistyczny w opakowaniu prawicowym, czyli „czy się stoi, czy się leży” w wariancie bogoojczyźnianym, nie dręczącym skołatanego sumienia perspektywą głosowania na czerwonych czerwonych.
A wszyscy i tak boją się Virginii Wolf w postaci prawicy wolnorynkowej. Niestety, tym razem atak zmasowanej obawy przyniósł w końcu efekt.

* * *

Czy ktoś bieglejszy w polityce potrafi mi wyjaśnić, dlaczego z woli mediów, Kościoła i czort jeszcze wie kogo ma mi być przykro, że do wyborów nie poszło gros populacji, która ma wszystko daleko i głęboko? Tym bardziej, że poparcia dla partii, którą ja poparłem, nie zmieniłoby to i tak?…

Śmiech przez łzy

O genezie powstania słynnych Murów Kaczmarskiego, po prostu ROTFL:

Filip Łobodziński śmieje się dziś z trudności, jakie piętrzyły przed muzykami komunistyczne władze. Menedżer grupy, Marek Karlsbad usiłował udobruchać komunistycznych cenzorów, przekonując, że słowa piosenki są oskarżeniem przeciwko generałowi Franco, człowiekowi prawicy. Jeden z cenzorów miał mu na to odpowiedzieć: „Pan i ja jesteśmy ludźmi oczytanymi i wiemy o tym. Ale ta głupia publiczność gotowa jest po waszym koncercie urządzić manifestację”.

Całość tutaj.