Reformy podatkowe, jakie początkiem roku zafundował nam Vincent, zaczynają uświadamiać nam, jak wielkiej skali uproszczeń potrzebuje nasza gospodarka. Na całe szczęście jeden etatystyczny relikt udało się pokonać. Drugim czynnikiem, znacząco wpływającym na emigrację setek tysięcy Polaków, był opresywny przepis, nakazujący – niczym w Korei Północnej czy na Białorusi – umieszczać wszystkim [tak, to nie litrówka – WSZYSTKIM!!!] emitentom faktur napisu „faktura” na fakturze [hahaha, przecież to nawet brzmi nieodpowiednio, „nakaz pisania ‚faktura’ na fakturze”, c’nie?]. Dopiero teraz podatnicy mogą odetchnąć z ulgą, iż nie żyjemy w kraju rządzonym przez kretynów, a klasa rządząca dobrze wie, czego trzeba obywatelom. Teraz po prostu VAT będzie ściągało się z dokumentów posiadających nie jakąś informację dla kretynów, a po prostu cechy charakterystyczne faktur, o!
… na przykład faktur proforma. Skończyło się unikanie VATu poprzez wystawianie „faktór VAT”, mafio paliwowa!*
*Jak niesie Wieść Gminny, lewych faktur udowodnionej przestępczej proweniencji [NIE wynikającej z błędu ortograficznego, gdyby ktoś nie ogarnął był] uzbierało się już w sprawie mafii paliwowej po prokuraturach na 10 mld. A wymagających niewielkich uzupełnień – na dalsze 30-40 mld. Ten sam Wieść Gminny donosi jednakowoż, że sprawa się rozejdzie się, albowiem w innym przypadku Większość Sejmowa przestałaby być Większością…. nienawiść do PiSu w narodzie jest tak wielka, że spora część słupów [ex-bezrobotnych z paruletnim stażem, dla jasności] w owej mafii paliwowej pierwsze, co robiła po wielomilionowym sukcesie własnej firmy, zakładanej od zera, to wpłacała od razu ochoczo po circa 20k na Większość Sejmową. Och, pieprzmy to społem, VAT od proformy – a później od normalnej faktury – trzeba płacić i już. By żyło się lepiej, wszystkim.