Language, idioma, язык, anki.

Idąc trop w trop za pewną laurką, o której zmilczę dalej z wrodzonej skromności, natrafiłem jakiś czas temu na bloga Igora, a tam – na wpis poświęcony e-fiszkom, czyli multiplatformowemu programowi anki. Poznanie idei nauki słownictwa [i nie tylko, ale przede wszystkim] przy pomocy smartfona zbiegło się w czasie z miniodmianą życiową, polegającą na przesiadce do MPK [co dziwi zbiegiem okoliczności, bo przesiadłem się jak raz jakiś miesiąc temu] oraz z frustracją na niepogłębianą znajomość języków [co nie dziwi nic a nic, bo bezpłodne malkontenctwo w tej materii uprawiam od naprawdę długiego czasu].

Program jest open-source’owy, więc sprawdzić może go każdy zainteresowany. Mi podoba się ze względu na możność za przeproszeniem kastomizacji oraz „bezzabiegowość”; nauka z jego wykorzystaniem to proste uruchomienie komórki w tramwaju i proste odbębnienie „zadania na dzisiaj”. Żadnego rozsiadania się, rozkładania książek czy fiszek, robienia notek… jak dla mnie – bomba. Bomba KISS – i główna zaleta, pozwalająca od paru dni na minipowtórki w środkach komunikacji miejskiej.

Co do zakresu merytorycznego, umyśliłem sobie wziąć byka za rogi i – z pozoru dość karkołomnie – zaordynować odpytywanie od razu z trzech języków, z którymi miałem kiedykolwiek do czynienia: angielskim, hiszpańskim i rosyjskim. Z gotowej listy słów do angielskiego zrezygnowałem na wstępie, obiecując sobie po prostu spisywać co bardziej karkołomne wyrażenia w miarę lektury 0H. W pozostałych zarejestrowałem falstarty – słownik hiszpańsko – angielski oraz rozmówki polsko – ruskie nie okazały się najlepszym wyborem i wyleciały po kilku dniach.

Aktualnie cyrylicę wykuwam na znalezionych gdzieś „900 najczęściej używanych słówkach rosyjskich PL-RU”, a hiszpański – przepisując pracowicie słowniczek z najlepszego podręcznika, jaki widziałem, a mianowicie z Oskara Perlina „Intensywnego kursu języka hiszpańskiego”, gdyż albowiem nauka początków z nativem jawi mi się pomyłką wielką i już. A książkę planuję sobie zabierać do tramwaju también. Tytułem testów rozpocząłem spokojnie i przynajmniej na początek zadałem sobie po pięć słówek dziennie z każdego decka [patrząc realnie, w hiszpańskim i rosyjskim będzie to jakaś połowa z tego, bo w nie swoich listach słówka sobie po prostu tylko przypominam – ale nawet to ma niewąchaną z dawien dawna wartość edukacyjną].

Pożyjemy, zobaczymy. Na razie daję radę, zaległości brak. Fajnie byłoby móc przeskoczyć do poziomu konwersacji z nativami, ale na to jeszcze mam czas. Planów na praktyczne pogłębianie ruskiego na razie brak, w hiszpańskim mam ambicję wspomóc się telewenezuelami. W razie problemów pomóc może inny wynalazek z tego obszaru kulturowego.

Tequilla. Cambio dolor.

6 myśli w temacie “Language, idioma, язык, anki.

  1. Dzięki. Sama idea jakby stara, znana i oklepana (hm, Supermemo?), program też wyzwaniem nie jest. To co robi różnicę to IMO dane, czyli decki. Napisz proszę, jak z wyborem i jakością. TIA

    Polubienie

    1. Od razu sobie odpowiem – jest źle. Przynajmniej w wersji mobilnej. Dałem pobierz deck, wywaliło mnie do zewn. przeglądarki. Wybrałem angielski i muszę przebierać w słownikach angielsko-perskim itp. Totalnie skopana używalność.

      Polubienie

  2. SOA#1 tj. nigdzie mnie nie wywala. Co do decków, to RU mam ściągnięty z neta, ES i EN robię sam. Pary słówek spisuję w CSV, importuję to wersją desktopową pod linuksem, wrzucam na serwer [https://ankiweb.net], a potem na smartfonie każę mu tylko zsynchronizować się. Z tym importem decków faktycznie mają coś napisane, że nie działa to wszędzie, ale przy wykorzystaniu mojego workflow wszystko działa OK.

    Oddzielną sprawą jest całkowita i totalna bezużyteczność wszystkich [manu|tutori]ali, robionych prawdopodobnie przez jakiegoś pijanego zająca…

    Polubienie

    1. Dla ustalenia uwagi: Android. Zainstalowałem program, kliknąłem plusik i… j.w. Nie zakładałem konta i nie logowałem się. Może o to poszło? Pewnie popatrzę, ale pierwsze wrażenie zdecydowanie słabe.

      No tylko Twój workflow to jakaś przerażająca rzeźba jak na dzisiejsze czasy. Wiesz, jak się młoda uczyła angielskiego, to naklikałem jej program do nauki. I stosowne sety. Ileś tam trybów IIRC było. W Pascalu. Żaden rocket science. Owszem, nie było powtórek, w szczególności autopowtórek, ale nie taka była rola programu. I to też jest dość prosta sprawa…

      Hm, akurat sekcja dokumentacja wyglądała na… może nie zacną, ale rozbudowaną. 😉

      Polubienie

      1. Pojedynczej aplikacji androidowej prawdę mówiąc nie instalowałem, bo ogarnęła mnie czarna rozpacz, a i większość tutoriali oparta jest o wersję stacjonarną; za radą Igora od razu przeszedłem na ankiweb + android + binarka pod linuksem.

        Jeśli chodzi o workflow, rzeczą nienegocjowalną [co logiczne] jest tylko edycja źródłowego CSV oraz import do stacjonarnej binarki, synchronizację można zautomatyzować podczas uruchomienia i wychodzenia z programu – a na wersji androidowej to ledwo jeden guzik. Może to i tak za wiele, ale OTOH nie bardzo widzę np. większe klepanie jakiegoś decka na komórce, więc kwestia synchronizacji [automatyzowalnej, jak wspomniałem] pozostaje tak i tak.

        Właśnie sprawdziłem i wersja androidowa może również mieć autosync, więc cały workflow sprowadzi się do a) klepnięcia CSV, b) importu do wersji stacjonarnej. Niedużo zachodu, prawdę mówiąc.

        Dokumentacji rozbudowania z pewnością odmówić nie można, ale jak na mój gust jest ona dla mnie straszliwie chaotyczna.

        Polubienie

  3. A tak. Używałem żeby się uczyć gismu i cmavo lojbana 😉 Zarzuciłem parę lat temu (przyczyna ta sama co zawsze: brak czasu) ale tak skutecznie wbiło mi w głowę, że do dziś bezbłędnie rozpoznaję niektóre słowa.

    Polubienie

Dodaj komentarz