Streszczenie smoleńskie.

Dla niebywających w mediach sprawy nie pierwszej świeżości [przynajmniej druga], ale pro memoria.

Na wraku Tupolewa polscy śledczy znaleźli ślady trotylu i nitrogliceryny. Jak donosi „Rz”:

Urządzenia wykazały m.in., że aż na 30 fotelach lotniczych znajdują się ślady trotylu oraz nitrogliceryny. Substancje te znaleziono również na śródpłaciu samolotu, w miejscu łączenia kadłuba ze skrzydłem. Było ich tyle, że jedno z urządzeń wyczerpało skalę.

A seryjny samobójca atakuje znowu. Mainstream pisze oczywiście o niewykryciu niczego i niewiązaniu, ale „sidestream” wie swoje:

Jeszcze dzień przed śmiercią Muś sprawiał wrażenie osoby zadowolonej, rozpoczął własną działalność, nic nie wskazywało na to, że może targnąć się na swoje życie. Poza tym jako żołnierz zawodowy, członek załóg latających wielokrotnie był poddawany wnikliwym badaniom psychiatrycznym i psychologicznym. Stany depresyjne, jakiekolwiek zaburzenia zostałyby więc wykryte. [źródło]

Panowie Cichy i hcz, oddaję Wam głos.

33 myśli w temacie “Streszczenie smoleńskie.

  1. Ja przepraszam, nie chcę jakoś specjalnie trollować, tylko naprawdę zastanawia mnie: jaką wartość przedstawiaja badania tego co pozostało na tym co pozostało z wraku (okreslenie celowe) w 2 (slownie dwa) lata po zdarzeniu?

    A jesli do tego dodać fakt że 1) wrak pozostawal pod wplywami atmosferycznymi przez ten czas 2) chodzily sluchy — nie wiem na ile wiarygodne ze ruskie nie strzegli terenu wystarczajaco wiec wrak byl poddany byc moze równiez wpływowi okolicznych żuli, męt i hien.

    No chyba, że ktoś mnie oświeci, że sie grubo mylę…

    Polubienie

  2. @daromar: przepraszam, zapomniałem umieścić Cię w zaproszeniu w notce, ale niewiedzą, które zastosowanie nitrogliceryny ze wspomnianych dwóch tu pasuje, wprosiłeś się do pierwszego rzędu. Rozgość się, proszę.

    Polubienie

  3. Stosowanie w samolocie środka wybuchowego który wybucha przy potrząśnięciu nie ma sensu.
    Znowu pisanie jako o wielkiej sensacji o środkach leczniczych tez jest bez sensu.
    No więc może ty się wypowiesz o mistrzu.

    Polubienie

  4. No popatrzcie Państwo, śledczy jednak nie stwierdzili obecności tych środków.

    Cuda, panie, cuda. Trotyl/nitrogliceryna albo jest, albo ich nie ma. Fantazję dziennikarską tego kalibru wykluczyć ciężko, więc albo ktoś podrzucił mu fałszywkę, albo… nie wiem, any ideaz?

    Polubienie

  5. Fantazję dziennikarską tego kalibru wykluczyć ciężko, więc albo ktoś podrzucił mu fałszywkę, albo… nie wiem, any ideaz?

    Pewnie typowa ewolucja plotki…

    „Znaleziono na wraku jakieś środki chemiczne! Może to być równie dobrze, jak to twierdzą truthersi, nitrogliceryna!”

    |
    V

    „Znaleziono na wraku jakieś środki chemiczne! Najprawdopodobniej to nitrogliceryna!”

    |
    V

    „Znaleziono na wraku jakieś środki chemiczne! To nitrogliceryna!”

    Swoją drogą, widzę że wcale daleko od prawdy nie byłem, jak żartowałem, że znaleziono na wraku także ponadświetlne neutrina…

    Polubienie

  6. Rosjanie rozpylili mgle, wykrecili zarowki, przestawili system nawigacji, rozpylili mgle, umiescili trzy ladunki wybuchowe: w brzozie, i dla pewnosci dwa w samolocie, w tym nitrogliceryne. Tak bylo, panie doktorze, a nie zaden wypadek!

    Polubienie

  7. Z przykrością stwierdzam, że pan bredzi. Rosjanie idealnie współpracują z nami od początku śledztwa, nasz rząd w tej sprawie jest asertywny, jak nigdy dotąd, zgadzają się z nami wszyscy naukowcy w Polsce i za granicą, naoczni świadkowie żyją i mają się wyśmienicie, czarne skrzynki mamy od 11.04.2010, a wszystkie wątpliwości zostały już dawno wyjaśnione przez redaktorów z „Gazety Wyborczej” i TVN. Siostro, kaftan dla pacjenta spod siedemnastki proszsz.

    [konwencję psychiatryka uważam niniejszym za wyczerpaną, ze wszystkimi tego konsekwencjami; you’ve been warned]

    Polubienie

  8. Po tym tekście dalsze komentowanie rewelacji Rzepy byłoby kopaniem leżącego, więc litościwie odpuszczę. A chorąży Muś odszedł z wojska rok temu, więc co najmniej od tamtej pory na żadnych badaniach psychologicznych nie był – pytanie zresztą, czy techników pokładowych w ogóle się takim badaniom poddaje…

    Polubienie

  9. Powiem tak: choćbyś nie wiem jak bardzo chciał, prawdy się nie dowiesz. Czytałam raporty z wypadków lotniczych. Na okładce każdego było czerwonym drukiem napisane „tajne”. Napis ów przekreślono i zastąpiono pieczątką „jawne” dopiero po kilku latach od zdarzenia. Ze Smoleńskiem może być podobnie. Dopóki pewne informacje w jakiś sposób zagrażają bezpieczeństwu państwa, nie mogą być odtajnione. A że w dzisiejszych czasach mamy bardziej rozwinięty system rozpowszechniania informacji, media trąbią o różnych aspektach danego zdarzenia lotniczego, w co nie radzę wierzyć, gdyż niekoniecznie jest to prawda.

    Polubienie

  10. @yen: bingo, kolejny kawałek układanki.

    @Cichy:

    Na głównej „Rzepy” do dzisiaj widnieje oświadczenie Hajdarowiczów. Kojarzysz może jakiekolwiek inne nieprzymuszone [mogli przecież ograniczyć się do samego arta] dementi tego kalibru z historii polskiej prasy?
    „Dziennikarze przypominają, że prokuratorzy Naczelnej Prokuratury Wojskowej nie zanegowali w merytoryczny sposób informacji zawartych w artykule redaktora Gmyza. „Mimo tych w oczywisty sposób skandalicznych faktów, uwaga skupiła się nie na NPW, a na postaci red. Cezarego Gmyza. Obwiniono go o >podpalanie Polski<. Zaś jego redakcja znalazła się pod retorycznym ostrzałem osób zatroskanych jej >tabloidyzacją<” – podkreślono.” link
    I spytam raz jeszcze, bo kiedyś tam nie odpowiedziałeś chyba, memoria fragilis est: ile jeszcze osób musi się załamać i usamobójstwić, żebyś zaczął wątpić w oficjalną wersję zdarzeń? Konkretnie, liczbowo.
    Tymczasem w necie: adresy świadków wyciekają w świat… Jeśli w Twojej wizji świata komentowanie arta z „Rz” to kopanie leżącego, to jak nazwać prowadzenie śledztwa i całą masę takich „przypadków”?…

    @viatora:

    Pewnie, że wszystkich informacji mieć już chyba nie będziemy nigdy [spieszmy się kochać świadków, tak szybko odchodzą…] Ale wobec takiego rządu i takiego śledztwa trzeba robić, co się da.

    Last but not least: w przypadku Smoleńska dochodzi nie tylko odkrywanie prawdy o wypadku, ale również o „okolicznościach towarzyszących”, a to klauzulą tajności już nie zawsze jest objęte.

    Polubienie

  11. Na głównej „Rzepy” do dzisiaj widnieje oświadczenie Hajdarowiczów. Kojarzysz może jakiekolwiek inne nieprzymuszone [mogli przecież ograniczyć się do samego arta] dementi tego kalibru z historii polskiej prasy?

    Nie, ale wtopy tego kalibru również nie kojarzę.

    „Dziennikarze przypominają, że prokuratorzy Naczelnej Prokuratury Wojskowej nie zanegowali w merytoryczny sposób informacji zawartych w artykule redaktora Gmyza.

    Oczywiście, że zanegowali:
    „Nie jest prawdą, że w wyniku przeprowadzonych czynności i badań stwierdzono, że na próbkach zarówno z wnętrza samolotu jak i poszycia skrzydła znajdują się ślady trotylu oraz nitrogliceryny. Substancji takich nie wykryto również na centropłacie samolotu, w miejscu łączenia kadłuba ze skrzydłem. Wyników takich nie przyniosło także badanie miejsca katastrofy, gdzie jakoby odkryto wielkogabarytowe szczątki rozbitego samolotu. Śladów materiałów wybuchowych nie stwierdzono także na znalezionych w trakcie ostatnich prac biegłych elementach samolotu.”
    To niby nie jest negacja? Dalsza część oświadczenia, szeroko tłumacząca szczegóły badań, nie jest wystarczająco merytoryczna? Czego jeszcze trzeba tym „dziennikarzom”, żeby uznać błąd?

    I spytam raz jeszcze, bo kiedyś tam nie odpowiedziałeś chyba, memoria fragilis est: ile jeszcze osób musi się załamać i usamobójstwić, żebyś zaczął wątpić w oficjalną wersję zdarzeń?

    Wystarczy jedna, byle znalazły się jakieś dowody, że samobójstwo było upozorowane lub wymuszone, a motywem była chęć ukrycia czegoś w temacie katastrofy. W żadnym z dotychczasowych głośnych przypadków nie został spełniony nawet pierwszy warunek, a o drugim w ogóle nie ma co mówić, bo samobójcy albo nie dawali podstaw sądzić, że wiedzieli coś szczególnego, albo – jak wspomniany Muś – dawno zdążyli złożyć zeznania, więc spiskowcy nie mieliby już po co ich uciszać. Zresztą, jak już kiedyś tłumaczyłem: ludzi związanych w jakiś sposób ze Smoleńskiem są tysiące (jeśli nie dziesiątki tysięcy), a trafienie się paru samobójstw na przestrzeni paru lat w tak licznej grupie nie stanowi żadnej sensacji.

    Tymczasem w necie: adresy świadków wyciekają w świat…

    No i? Myślisz, że zamachowcy, którzy potrafili zestrzelić samolot bez pozostawienia jakichkolwiek śladów eksplozji, nie potrafiliby tych danych zdobyć samodzielnie przez dwa i pół roku?

    Polubienie

  12. @Cichy:
    „Z słów płk Szeląga ktoś może wysnuć wniosek, że spektrometr reaguje tak samo na bardzo wiele cząsteczek i że używając go można łatwo pomylić z trotylem byle kosmetyk czy związek chemiczny z gleby. To nie jest prawda. Gdyby tak było, spektrometrów ruchliwości jonów nie używano by powszechnie jako detektorów materiałów wybuchowych na lotniskach czy w innych sytuacjach, narkotyków czy skażeń gazami trującymi.” src

    No i? Myślisz, że zamachowcy, którzy potrafili zestrzelić samolot bez pozostawienia jakichkolwiek śladów eksplozji, nie potrafiliby tych danych zdobyć samodzielnie przez dwa i pół roku?

    No i oczywiście odczytałeś to, jak chciałeś. Naprawdę taki problem domyślić się, że szło mi o zastraszanie, a nie o wystawienie człowieka? Ech…

    Co do seryjnego samobójcy – polecam link od Yena w komciu # 22 i mój dzisiejszy przeciek maturalny z matmy.

    Polubienie

  13. Z słów płk Szeląga ktoś może wysnuć wniosek, że spektrometr reaguje tak samo na bardzo wiele cząsteczek i że używając go można łatwo pomylić z trotylem byle kosmetyk czy związek chemiczny z gleby. To nie jest prawda. Gdyby tak było, spektrometrów ruchliwości jonów nie używano by powszechnie jako detektorów materiałów wybuchowych na lotniskach czy w innych sytuacjach, narkotyków czy skażeń gazami trującymi.

    Autor nie ma bladego pojęcia, o czym pisze. Oddajmy więc głos komuś bardziej kompetentnemu:

    Odpowiedź jest paradoksalna: lotniskowe detektory służą przede wszystkim wykrywaniu substancji, której jedynym przeznaczeniem jest bycie wykrywaną przez detektory. To właśnie wspomniany marker.

    Dodawanie go do materiałów wybuchowych narzuca producentom konwencja montrealska zawarta w 1991 roku pod auspicjami ONZ i Międzynarodowej Organizacji Lotnictwa Cywilnego ICAO. Dopiero ta konwencja zmusiła czeską firmę Akciová Spoleenost „Explosia” do umieszczania markera w ich wielkim przeboju eksportowym, semteksie – użytym m.in. do wysadzenia w powietrze samolotu PanAm nad szkockim miastem Lockerbie. Ta tragedia zresztą walnie przyczyniła się do przyjęcia konwencji.

    Markery narzucone przez konwencję to: nitroglikol (EGDN), dimetylodinitrobutan (DMNB) i nitrotoluen (MNT). Nie zdziwiłbym się, gdyby właśnie te markery ktoś pomylił z trotylem i nitrogliceryną, bo nitroglikol i nitrogliceryna – to nawet brzmi podobnie, choć jednak to różne substancje.

    (…)

    Producenci takich urządzeń rzeczywiście chętnie chwalą się w reklamowych prospektach, masowo teraz cytowanych na prawicowych blogach, że ich detektory mają tylko 1 czy 2 proc. fałszywych alarmów. Ale czy to znaczy, że mamy 99 proc. pewności, że „trotyl i nitroglicerynę” znaleziono na wraku tupolewa? Nie!

    To tylko świadczy o tym, że w realnych warunkach na lotnisku, alarm wzbudza co setny (czy co pięćdziesiąty) pasażer. Nie dlatego, że „naprawdę chodzi o materiał wybuchowy”.

    To by wymagało absurdalnego założenia, że co setna walizka zawiera bombę. Skoro przeciętny samolot średniego zasięgu ma 200-300 pasażerów, wychodziłoby, że w każdym locie uczestniczy dwóch-trzech terrorystów!

    Mocno polecam lekturę całości, merytorycznie rozwalcowującej na miazgę cały ten sidestreamowy bełkot o zagęszczonych jonach trotylu.

    Naprawdę taki problem domyślić się, że szło mi o zastraszanie, a nie o wystawienie człowieka?

    Ale jaki sens miałoby zastraszanie po złożeniu zeznań? I po co zastraszać tak publicznie, zamiast zrobić to dyskretnie?

    polecam link od Yena w komciu # 22

    No super, macie hipotezę, a niezmiennie brakuje tylko dowodu.

    i mój dzisiejszy przeciek maturalny z matmy.

    O maturze z matmy możemy porozmawiać, jak nauczysz się odróżniać zbiór losowy od zbioru dobranego pod kątem pasowania do teorii. Nawiasem mówiąc: serio aż 17?

    Polubienie

  14. Tak na szybko o poranku:

    O maturze z matmy możemy porozmawiać, jak nauczysz się odróżniać zbiór losowy od zbioru dobranego pod kątem pasowania do teorii.

    „Pod kątem pasowania do teorii?” ROTFL. W takim razie dla równowagi podaj 17 przypadków osób zaangażowanych w podobne kręgi, co owych siedemnastu [wiesz… pilotów, naukowców, polityków, etc.], które zmarły w ostatnich dwóch latach NIE popełniwszy samobójstwa. W świetle tego, co piszesz, znalezienie „zbioru niepasującego do teorii” nie powinno nastręczać Ci najmniejszych problemów. Spoza sprawy smoleńskiej generalnie mogą być, ale proporcjonalnie. Powiedzmy… 12-13 ze Smoleńska, resztę dobierz z aferałów.

    Szybciutko, czekam.

    Polubienie

  15. Tak na szybko o poranku

    To widać. Gdybyś chociaż wypił poranną kawę czy herbatę, pewnie byś otrzeźwiał na tyle, żeby zrozumieć bezsens swojej prośby. Co taki zbiór może mieć wspólnego z wartością statystyczną zbioru samobójców? Co właściwie miałbym Ci w ten sposób udowodnić?

    No ale niech Ci będzie. Zmarli śmiercią naturalną (lub bez podania przyczyn w haśle) politycy i wojskowi przez ostatnie dwa i pół roku: Leszek Piotrowski, Kazimierz Bednarski, Tomasz Wełnicki, Władysław Stopiński, Janusz Pezda, Sławomir Radoń, Marek Nawara, Jan Kułakowski, Jan Lelej, Tadeusz Sawicz, Henryk Szumski, Barbara Marianowska, Stefan Jurczak, Andrzej Terlecki, Ignacy Skowron, Władysław Husejko, Edward Jaworski. Masz równo 17 osób z samej tylko listy na Wikipedii, powiązań ze Smoleńskiem oczywiście nie chciało mi się szukać, ale stawiam każde pieniądze, że dla każdej z tych osób coś się znajdzie – przynajmniej znajomość lub współpraca z którąś z ofiar, a w ostateczności jakaś wypowiedź na temat. A gdybym nie miał nic lepszego do roboty, to pewnie i teorię spiskową bym dla nich wymyślił.

    Polubienie

  16. Co taki zbiór może mieć wspólnego z wartością statystyczną zbioru samobójców?

    Rozmawiamy o tym, ilu samobójców pozostawia listy pożegnalne, co otworzyłoby drogę do sensowniejszej dyskusji o tym, na ile brak takowych przez 17 osób „z rzędu” jest zastanawiającą anomalią statystyczną.

    Nawiasem mówiąc… jakkolwiek zdaję sobie sprawę z nielosowości „próby”, to zarzut jej „nielosowości” brzmiałby sensowniej, gdybym przeczytał teraz cokolwiek świadczącego o tym, w jaki sposób owa „nielosowość” mogła wpłynąć na anomalię w postaci braku choćby kilku listów.

    Przeczytałem wpisy o pierwszych pięciu osobach na wiki… czy naprawdę musimy dyskutować na takim żenującym poziomie? Piszę przecież wyraźnie „Powiedzmy… 12-13 ze Smoleńska, resztę dobierz z aferałów”, a Ty dalej palisz głupa. Nawigatora JAKa, szefa firmy afair produkującej rejestratory dla tutków, dyrektora generalnego kancelarii Tuska chcesz porównywać pod kątem „zaangażowania” z ostatnim obrońcą Westerplatte? A jednego z najlepiej poinformowanych polityków w państwie [razem z jego sztabem, co oczywiście też nie budzi Twoich podejrzeń, prawda?] – z przewodniczącym rady miejskiej Koszalina? Litości, no.

    Co do arta… well, Orliński jak Stec: da się ich czytać, o ile nie biorą się za politykę. A to Stecowi udaje się znacznie częściej, Orlińskiemu prawie wcale.

    Str. 1 arta w urlu to prawie całkowicie chochoł i erystyka [uczymy się od każdego… :)], szkoda mojego czasu. Str. 2 – trochę przydatnych informacji, ale WO najwyraźniej brakło swady na zagwozdkę typu: markery mogły być wykryte na ubraniach, ale w takim razie co z ich wykryciem na elementach poszycia tutka? Co teraz usłyszę? „Ci saperzy to wszędzie wlezą?”

    WO błyszczy krasomówstwem, walcząc z oburzeniem dot. półrocznego śledztwa, które ma nastąpić… dziwnym trafem nie odnosząc się ani słowem do tego, OD JAKIEJ DATY liczyć to pół roku [czyt. od 2.5 roku od całej tragedii].

    Itd. itp. Trochę wiedzy fachowej, nie zmieniającej jednak wiele w ogólnym obrazie spraw, za to obudowanej całym mnóstwem ironii i czepiania się słówek [bo niby co merytorycznie ma wnosić czepianie się czyjegoś pomylenia w druku związku z pierwiastkiem – if any?] „Rozwalcowania na miazgę” może dopatrywać się w tym tylko ktoś tak mocno zakorzeniony w swojej wizji świata, że kupi każde wyjaśnienie; bo przecież gdyby obecność TNT jednak stwierdzono, Ciebie również to by nie przekonało i dzisiaj pewnie kłóciłbyś się ze mną o sensowność hipotezy, w myśl której owo TNT pozostało tam z czasów Wielkiej Smuty albo jeszcze dawniej.

    Polubienie

  17. jakkolwiek zdaję sobie sprawę z nielosowości „próby”, to zarzut jej „nielosowości” brzmiałby sensowniej, gdybym przeczytał teraz cokolwiek świadczącego o tym, w jaki sposób owa „nielosowość” mogła wpłynąć na anomalię w postaci braku choćby kilku listów.

    Na przykład w taki, że jeśli ktoś zostawił list wykluczający wpasowanie go do teorii, to sidestreamowe media się takim przypadkiem nie zainteresowały i siłą rzeczy na takiej liście go nie ma.

    Nawigatora JAKa, szefa firmy afair produkującej rejestratory dla tutków, dyrektora generalnego kancelarii Tuska chcesz porównywać pod kątem „zaangażowania” z ostatnim obrońcą Westerplatte?

    A Ty chcesz moją listę zrobioną w pięć minut na podstawie zerknięcia na Wikipedię porównywać z efektami długiej i ciężkiej pracy zastępów dziennikarzy śledczych i niezależnych prawicowych blogerów? Litości, naprawdę mam w życiu lepsze rzeczy do roboty niż przeszukiwanie portali i kronik kryminalnych pod kątem powiązań każdego denata ze Smoleńskiem. A poza tym podrzuć no tych wszystkich siedemnastu samobójców, zamiast w kółko powoływać się na trzech tych samych – zobaczymy, czy reszta ma jakieś lepsze papiery od tych moich.

    gdyby obecność TNT jednak stwierdzono, Ciebie również to by nie przekonało i dzisiaj pewnie kłóciłbyś się ze mną o sensowność hipotezy, w myśl której owo TNT pozostało tam z czasów Wielkiej Smuty albo jeszcze dawniej.

    Gdyby samolot został zniszczony przez wybuch, ślady byłyby widoczne dosłownie gołym okiem, uzbrojonym co najwyżej w odrobinę fachowej wiedzy, a nie dopiero po analizie chemicznej. Zatem nawet gdyby znaleziono tam jakieś ślady trotylu, nie będzie to jeszcze podstawa do twierdzenia, że doszło do eksplozji, bo stoi to w sprzeczności z masą innych faktów, których podważyć nie sposób. Pomijam już ten drobny szczegół, że gdyby rzeczywiście Rosjanie wysadzili Tupolewa, to przez te dwa lata posiadania wraku stanęliby na głowie, żeby ani molekuły trotylu na nim nie pozostawić.

    Polubienie

  18. Ciąg dalszy dalszy – a jednak był trotyl. W odpowiedzi na mundrości WO między innymi. I na gadanie, że trzeba miesięcy, żeby dojść do prawdy.

    @Cichy: oddałem Ci w zasadzie wątek walkowerem przez zarobienie i brak czasu, więc teraz już tylko

    Pomijam już ten drobny szczegół, że gdyby rzeczywiście Rosjanie wysadzili Tupolewa, to przez te dwa lata posiadania wraku stanęliby na głowie, żeby ani molekuły trotylu na nim nie pozostawić.

    To dlaczego wrak wpierw niszczał na powietrzu, a do tej pory nie możemy się go doprosić?

    Polubienie

Dodaj komentarz