Jakieś osiem [?] lat temu myślałem o założeniu serwisu dla znajomych, na którym można byłoby wymieniać się zdjęciami i kontaktami. Pomysł utonął w powodzi spraw bieżących.
Jakieś trzy lata temu mignął mi przedrukowany z jakiegoś pisma dla podkuchennych nius o tym, że legginsy wracają u celebrytów do łask. Chcąc kupić jedną parę dla TŻ, musiałem zejść chyba z dziesięć sklepów. Nie było, w ostatnim odwiedzonym sprzedano mi jakiś odpad sprzed paru lat. Głośne myślenie o założeniu malutkiej firmy eksport – import zostało starannie obśmiane, a moje argumenty, że zaraz przylezie to do RPRL – starannie zlekceważone. A poza tym miałem ważniejsze rzeczy do roboty.
Pół roku temu cesarskie wróble zaczęły trajkotać jak oszalałe o liberalizacji zakładania żłobków. Z koleżanką umną ze wszech miar wypiliśmy parę herbat, przegadaliśmy co nieco przez komórkę i temat umarł, bo w zasadzie nikomu się nie chciało, Ona wszędzie miała za daleko, a mi się nie chciało.
* * *
Od paru dni łazi mi po głowie pomysł napisania i prób sprzedaży softu, cywilizującego wprowadzanie diakrytyków w BB. Indagowany na okoliczność Kolega wykonał – po objaśnieniu tego cudu techniki – przepisowego rotfla, a na moje głośne przebąkiwanie o zrobieniu czegośtam stwierdził, że nie może mi pomóc. W zasadzie powinienem się oburzyć na takie dictum – gdyby nie fakt, że mi się nie chce. I Jemu ten wpis z dobrodziejstwem inwentarza dedykuję 🙂
* * *
Ile razy Tobie się nie chciało, PT Lurkerko, PT Lurkerze?…
A miałbyś potem pomysły takie jak Zuckerberg? Grono powstało w Polsce 7 lat temu i niewiele mu to ostatecznie pomogło. 😉
Natomiast żłobków chyba nie otworzono ostatnio tak wiele, żeby rynek się już zapchał?
PolubieniePolubienie
Nie wiem, czy miałbym pomysły. Pewne są tylko śmierć i podatki 🙂 Idzie o to, że nie uświadamiamy sobie, ile okazji umyka nam TYLKO dzięki brakowi odpowiedniego „fokusa”. Mam znajomego, ciężko spotkać kogoś bardziej kreatywnego / pomysłowego / whatever. A chodzi skwaszony od jakichś trzech lat narzekając ciągle, że dawno założyłby firmę i poszedł na swoje, ale nie ma pomysłu.
Co do żłobków… nie chce mi się już 🙂 Choć faktycznie prawdopodobnie są one wciąż dobrą okazją na zrobienie pieniądza. Po prostu po parunastu latach kasta panów doszła całkiem niedawno do wniosku, żeby wyciągnąć je spod przepisów ZOZowskich i pozwolić bydłu zakładać je na normalnych warunkach. Ale to zupełnie oddzielny temat.
PolubieniePolubienie
Bez ustanku. 🙂 To rzecz odpowiedniej motywacji, jak mniemam, a tej wciąż muszę, bez wyraźnego zresztą skutku, intensywnie poszukiwać. Zawsze sądziłem, że najlepszym, a właściwie wręcz jedynym, pomysłem byłaby Motywacja Uosobiona, ale o taką, Panie Bracie, ciężko w dzisiejszych czasach. Ostatnio akurat pojawiły się szanse na znalezienie takowej, jakkolwiek bywały i okresy, kiedy również do szukania Motywacji brakło mi tejże właśnie. 😉
PolubieniePolubienie
@Drax: jeśli Cię dobrze zrozumiałem, mam dla Ciebie dobrą wiadomość. Dobrą w znaczeniu gorzkiej słodkości 😛 ale zawszeć chyba jednak dobrą. Brzmi ona: jeśli motywacja bezprzymiotnikowa spowoduje, że plany podobne do tych z notki uda Ci się zrealizować, brak Motywacji Uosobionych zmieni się rychło w ich embrasse de richesse… 🙂
PolubieniePolubienie
Dobrześ mnie zrozumiał. 🙂 Tylko że ja właśnie motywacji bezprzymiotnikwej, jak ją zechciałeś nazwać, nie mam również. A może mam? Wiesz, to jest tak, że przychodzą mi do głowy różne projekty, które zwykle prędko upadają. Dotąd zdarzyły się dwa wyjątki: gitara i praca naukowa, chociaż to drugie – z przerwami. Ale ostatnio akurat jest lepiej pod tym względem. Na tyle dobrze, że kiedy w rozmowie z przyjacielem wypłynął intrygujący pomysł, zacząłem poważnie zastanawiać się nad podjęciem jego realizacji… Ale o tym już u siebie napiszę. 🙂
PolubieniePolubienie
Ok, a co ma zrobić student, który ma co prawda fajny pomysł, ale brakuje mu kasy i siły przerobowej żeby z tym projektem wystartować? Poświęcenie kilkunastu h tygodniowo równałoby się albo głodowaniu albo zrezygnowaniu z życia osobistego. Ewentualnie problemami w zaliczeniu sesji…
PolubieniePolubienie
mt3o: tzn. student jest marzyciel, wzdychający do własnych pomysłów.
Na dodatek brakuje mu pasji, albo pomysł nie mieści się w kategorii jego zainteresowań/pasji, co pogarsza sytuację.
Normalnie taki student — jeżeli ma taki fajny pomysł — rzuciłby wszystko w cholerę i zabrał się zawalając nocki za realizację.
Serio mówię — większość fajnych rzeczy tak powstaje, trzeba mieć motywację tylko… A brak kasy i mocy przerobowej — jasne zależy to od wielkości kasy i ile potrzeba mocy przerobowej.
Zawsze można się skumać z kumplami i zrobić coś wspólnie. A może znaleźć sponsora/ów. Albo wspaniałomyślnie zrezygnować z zysków (niech żyją polskie uczelniane realia! 😦 ) i zrobić z tego uczelniany projekt dyplomowy. Wprawdzie stracisz zyski (bo w naszym kraju chyba nie da sie zrobic biznesu na projekcie magisterskim/doktoranckim), ale za to spłynie na Ciebie wielki splendor i będziesz miał platynowy wpis do CV i publicity, które może zaowocować łatwiejszym znajdowaniem roboty.
itp.itd…
PolubieniePolubienie
@mt3o:
Owszem. Witamy w kapitalizmie.
Czy Ty naprawdę myślisz, że tzw. ogół klas posiadających ma życie prywatne, popija kawior szampanem i ogólnie funkcjonuje na zasadzie „money for nothing and chicks for free”? Man, mniej telewizji, więcej realiów…
@yen: a propos monetyzacji wynalazków – ciekaw jestem okropnie, jak potoczy się monetyzacja polskiej metody przemysłowego uzyskiwania grafenu [vide ostatnie „Uważam Rze”]. Choć, jak znam życie, standardowo…
PolubieniePolubienie