12 myśli w temacie “„Bibuła” znowu nadaje.

  1. Przebrnąłem przez merytorykę, przebrnąłem przez język i za cholerę nie widzę w tym tekście niczego, co by choć trochę wystawało ponad standardy pisemek typu „Nasz Dziennik”. Te same co zawsze bajeczki, że antysemityzm nigdy nie istniał dopóki Wyborcza go nie wymyśliła, a tak w ogóle to Żydzi byli komunistami i tak dalej. Nudne to i przewidywalne do bólu, czytałem takich tekstów dziesiątki. Żeby chociaż ten język był faktycznie godny uwagi – ale tu też nie widzę niczego wielkiego. Ale rozumiem, tekst głosi „słuszne” poglądy, to go trzeba zareklamować.

    Polubienie

  2. > Przebrnąłem przez merytorykę

    Ale… właściwie po co? Czyżbyś nie wiedział, co masz napisać, zaraz jak tylko zobaczyłeś stwierdzenie niezgodne z przewodnią linią „GW”?

    > za cholerę nie widzę w tym tekście niczego, co by choć trochę wystawało ponad standardy pisemek typu „Nasz Dziennik”

    W amoku dawania odporu nie zauważyłeś, że robisz dokładnie to, co zarzucasz artykułowi, czyli nie piszesz niczego, co wystawałoby poza standardy szmatławców typu „Wybiórcza”…

    > Te same co zawsze bajeczki, że antysemityzm nigdy nie istniał dopóki Wyborcza go nie wymyśliła,

    Wiele rzeczy istnieje od zawsze. Na przykład mechanizm wyparcia, umożliwiający przeróżnym kanaliom niedopuszczanie do siebie myśli, że niezerowa grupa osób może zachowywać się przyzwoicie, i w ten sposób poczuć się lepiej. Napisz może jeszcze, że np. taki Tejkowski był powszechnie znaną w świecie neofaszystów postacią, a „GW” opisała tylko istniejący stan rzeczy, w ogóle się do owej znajomości swego czasu nie przyczyniając.

    > a tak w ogóle to Żydzi byli komunistami i tak dalej.

    A taki tekst to mogę zbyć tylko wirtualnym machnięciem ręki. Wybacz, ale dyskutować z Tobą na takim poziomie nie zamierzam.

    > Żeby chociaż ten język był faktycznie godny uwagi – ale tu też nie widzę niczego wielkiego. Ale rozumiem, tekst głosi „słuszne” poglądy, to go trzeba zareklamować.

    Rozumiem, że tekst trzeba zgnoić, więc nie można przyznać mu niczego dobrego. Nie dostrzegając, że w ferworze dawania odporu zdajesz się twierdzić, jakobyś te lata znał lepiej od było nie było naocznego świadka swoich własnych wspomnień.

    Polubienie

  3. Mnie kolejny raz cieszy fakt,że matka karmiła mnie butelką.
    Mam jej to za złe oczywiście ale uchroniła mnie przed wyssaniem
    potencjalnych zarzutów.A może sam żal do matki czyni ze mnie
    „antysemitę” w sensie GW.
    I nie ma tu najmniejszego znaczenia,że jestem czarnym
    Sefardyjczykiem za takiego się przynajmniej uważam. A antysemityzm
    istniał GW jedynie wymyśliła swój własny „antysemityzm” GW.

    Polubienie

  4. > Skręt mawiał dawno temu, że np. w takiej Unii Wolności to wszyscy Żydzi i tylko jeden Syryjczyk.

    😀
    A kiedyś gdzieś w Polsce widziałem napis na murze „wszyscy polacy to żydzi!”.

    Polubienie

  5. „Czyżbyś nie wiedział, co masz napisać, zaraz jak tylko zobaczyłeś stwierdzenie niezgodne z przewodnią linią”
    (…)
    „W amoku dawania odporu”
    (…)
    „Rozumiem, że tekst trzeba zgnoić”

    Odpowiem krótko: nie mierz innych swoją miarą.

    „robisz dokładnie to, co zarzucasz artykułowi, czyli nie piszesz niczego, co wystawałoby poza standardy szmatławców typu „Wybiórcza”…”

    Ale ja nie „polecam gorąco” swojego komentarza i nie zachwalam go, że jest „rzadki jak czterolistna koniczyna”, więc o co chodzi? Muszę pisać jak noblista literacki, żeby skrytykować czyjś tekst?

    „Wiele rzeczy istnieje od zawsze. Na przykład mechanizm wyparcia, umożliwiający przeróżnym kanaliom niedopuszczanie do siebie myśli, że niezerowa grupa osób może zachowywać się przyzwoicie, i w ten sposób poczuć się lepiej.”

    Jeśli uważasz mnie za kanalię, napisz to wprost. W przeciwnym razie daruj sobie takie insynuacje.

    „Napisz może jeszcze, że np. taki Tejkowski był powszechnie znaną w świecie neofaszystów postacią, a „GW” opisała tylko istniejący stan rzeczy, w ogóle się do owej znajomości swego czasu nie przyczyniając.”

    Muszę Cię rozczarować – nie mam bladego pojęcia, czy Tejkowski był/jest/będzie w jakimkolwiek świecie znany, a jego nazwisko widziałem w GW może z pięć razy przez paręnaście lat jej czytania, więc nie mam na ten temat nic do powiedzenia. I nie wiem, co to ma w ogóle wspólnego z tematem.

    „A taki tekst to mogę zbyć tylko wirtualnym machnięciem ręki. Wybacz, ale dyskutować z Tobą na takim poziomie nie zamierzam.”

    Cieszę się, bo ja również nie zamierzam się do tego poziomu zniżać. Nie rozumiem tylko, dlaczego tak chwalisz tekst, który momentami właśnie na tym poziomie stoi.

    „zdajesz się twierdzić, jakobyś te lata znał lepiej od było nie było naocznego świadka swoich własnych wspomnień.”

    Nawet słowa nie napisałem o prawdziwości czy nieprawdziwości jego wspomnień, więc bardzo mnie ciekawi, jak Ci się udało taki dziwny wniosek wyciągnąć.

    Polubienie

  6. > Odpowiem krótko: nie mierz innych swoją miarą.

    A zadałeś sobie trud sprawdzenia, w odpowiedzi na jakież to Twoje wydumane zarzuty posłużyłem się taką „argumentacją”? Pomogę Ci – całą Twoją odpowiedź mozna zawrzeć właśnie w stwierdzeniu „kiepskie, nie nadaje sie, argumenty rodem z ND, racje oponentów to bajeczki”, przepraszam, jeśli coś pominąłem. Czym mam Ci odpowiedzieć na takie „nieprawdopodobne konkrety”? Trzynastozgłoskowcem? Sonetem? Pięćdziesięciopiętrową przenośnią?

    Notabene „amok dawania odporu” ma się dobrze, skoro np. w całym poprzednim poście całą Twoją uwagę i całe Twoje zaangażowanie raczyło przykuć zaledwie jedno zdanie… zainteresowani sprawdzą, jakie.

    > > „robisz dokładnie to, co zarzucasz artykułowi, czyli nie piszesz niczego, co wystawałoby poza standardy szmatławców typu „Wybiórcza”…”

    > Ale ja nie „polecam gorąco” swojego komentarza i nie zachwalam go, że jest „rzadki jak czterolistna koniczyna”, więc o co chodzi? Muszę pisać jak noblista literacki, żeby skrytykować czyjś tekst?

    Oczywiście, że nie. Ale Ty używasz nienoblowskiej formy i treści, a potem, gdy ktoś potraktuje Cię tak samo, dąsasz się i każesz nie mierzyć swoją miarą. Na szczęście źródła są dostępne i każdy zainteresowany może sobie sprawdzić.

    Choć może faktycznie dorabiam do tego ideologię i to, co jest „amokiem dawania odporu” jest w rzeczywistości tylko taką czy inną skłonnością flejmogenną. Ja z tym staram się walczyć i np. na Twój ostatni demot nie odpisałem, choć bardzo mnie korciło.

    > > „Wiele rzeczy istnieje od zawsze. Na przykład mechanizm wyparcia, umożliwiający przeróżnym kanaliom niedopuszczanie do siebie myśli, że niezerowa grupa osób może zachowywać się przyzwoicie, i w ten sposób poczuć się lepiej.”

    > Jeśli uważasz mnie za kanalię, napisz to wprost. W przeciwnym razie daruj sobie takie insynuacje.

    Nie, absolutnie nie uważam Cię za kanalię, co widać zresztą po Twojej możliwości pisania tutaj. Za kanalie uważam medialnych „implementatorów polskiego antysemityzmu”, choć oczywiście jest to, jak mawiają lekarze, cecha osobniczo zmienna”. A swoją drogą byłem ciekaw, czy spróbujesz odebrać to do siebie i zainsynuować mi insynuowanie… Spróbowałeś.

    > > „Napisz może jeszcze, że np. taki Tejkowski był powszechnie znaną w świecie neofaszystów postacią, a „GW” opisała tylko istniejący stan rzeczy, w ogóle się do owej znajomości swego czasu nie przyczyniając.”

    > Muszę Cię rozczarować – nie mam bladego pojęcia, czy Tejkowski był/jest/będzie w jakimkolwiek świecie znany, a jego nazwisko widziałem w GW może z pięć razy przez paręnaście lat jej czytania, więc nie mam na ten temat nic do powiedzenia. I nie wiem, co to ma w ogóle wspólnego z tematem.

    Pozwól więc, że przypomnę. Wredni ludzie, których nigdzie jak wiadomo nie brak [a wśród polskich antysemitów – pleonazm – w szczególności], uważają, że to właśnie GW „wypromowała” Tejkowskiego niegdysiejszym wywiadem, ażeby mieć kolejną podkładkę do swoich tez. W kontekście naszej dyskusji ustawia się to znacząco, choć być może oczywiście tylko znów wg mnie.

    > > „zdajesz się twierdzić, jakobyś te lata znał lepiej od było nie było naocznego świadka swoich własnych wspomnień.”

    > Nawet słowa nie napisałem o prawdziwości czy nieprawdziwości jego wspomnień, więc bardzo mnie ciekawi, jak Ci się udało taki dziwny wniosek wyciągnąć.

    Owszem. Nawet jeśli explicite nie zarzucasz człowiekowi kłamstwa, kwestionujesz przedstawiony przez niego obraz rzeczywistości, bo tylko takie zakwestionowanie pozwala na snucie „twierdzeń” o „masowym antysemityzmie”, a to jest przecież clue wybiórczych pomyj. Rozgrzeszenie jakiejkolwiek warstwy społecznej czy choćby jej części z antysemityzmu oznaczałoby wyekspediowanie michnikowskich bredni o gremialności zjawiska na śmietnik, gdzie ich miejsce, a takie opinie właśnie to robią. Wypada się określić i Ty to robisz, nawet jeśli logika dwuwartościowa nie pozwala Ci tego przyznać wprost.

    Polubienie

  7. „A zadałeś sobie trud sprawdzenia, w odpowiedzi na jakież to Twoje wydumane zarzuty posłużyłem się taką „argumentacją”?”

    Żaden z trzech cytatów, które przytoczyłem, nie stanowił odpowiedzi na jakikolwiek mój zarzut.

    „całą Twoją odpowiedź mozna zawrzeć właśnie w stwierdzeniu „kiepskie, nie nadaje sie, argumenty rodem z ND, racje oponentów to bajeczki”, przepraszam, jeśli coś pominąłem. Czym mam Ci odpowiedzieć na takie „nieprawdopodobne konkrety”?”

    Prośbą o skonkretyzowanie zarzutów? Podważeniem tych zarzutów? Czymkolwiek poza bezinteresownymi złośliwościami?

    „Notabene „amok dawania odporu” ma się dobrze, skoro np. w całym poprzednim poście całą Twoją uwagę i całe Twoje zaangażowanie raczyło przykuć zaledwie jedno zdanie…”

    …na które odpowiedziałem również zaledwie jednym zdaniem. Zaiste, mocno się musiałem zaangażować, żeby to zrobić.

    „Ale Ty używasz nienoblowskiej formy i treści, a potem, gdy ktoś potraktuje Cię tak samo, dąsasz się i każesz nie mierzyć swoją miarą.”

    Cóż, może nie skomentowałem tekstu szczególnie elegancko, ale wycieczek osobistych nie stosowałem.

    „A swoją drogą byłem ciekaw, czy spróbujesz odebrać to do siebie i zainsynuować mi insynuowanie…”

    Jak inaczej mogłem to odebrać, jeśli napisałeś to w odpowiedzi na mój komentarz, wyskakując z tymi kanaliami ni z tego, ni z owego?

    „Wredni ludzie, których nigdzie jak wiadomo nie brak [a wśród polskich antysemitów – pleonazm – w szczególności], uważają, że to właśnie GW „wypromowała” Tejkowskiego niegdysiejszym wywiadem, ażeby mieć kolejną podkładkę do swoich tez.”

    No to niech sobie uważają. Ja tu nie mam nic do powiedzenia – o Tejkowskim wiem niewiele ponad to, że istnieje, a o rzeczonym wywiadzie nigdy nie słyszałem.

    „Nawet jeśli explicite nie zarzucasz człowiekowi kłamstwa, kwestionujesz przedstawiony przez niego obraz rzeczywistości”

    Ale to nie ma nic wspólnego z kwestionowaniem jego wspomnień, co mi tu zarzuciłeś.

    „bo tylko takie zakwestionowanie pozwala na snucie „twierdzeń” o „masowym antysemityzmie”, a to jest przecież clue wybiórczych pomyj.”

    Których to „pomyj” najwyraźniej od lat (albo i nigdy) nie czytałeś – jak większość michnikożerców, którzy z uporem maniaka atakują Wyborczą za tezy, których nie sposób w niej znaleźć. Ja przez wspomniane paręnaście lat jej czytania jakoś nigdy nie zauważyłem tam twierdzenia o „masowym antysemityźmie, od którego nie była wolna żadna warstwa społeczna, czy choćby jej część”. Ani chybi ślepy jestem, albo jakąś inną Wyborczą czytam.

    Polubienie

Dodaj komentarz