Z zamyśleń porannych.

JKM napisał swego czasu, że być może za wybuchającymi co jakiś czas antysemityzmami stoją sami Żydzi, żeby – bardzo mocno upraszczając – nie pozwolić zgnuśnieć genom i „utrzymywać w kondycji” swoich; w II WŚ ginęli szeregowi Żydzi, wybitne jednostki siedziały na Manhattanie i w Szwajcarii. Jakby nie patrzeć, od czasów antycznych Żydzi są jedyną grupą etniczną, która ze swoją kulturą, wiarą i tradycją przetrwała do dzisiaj. Messori tłumaczy to po chrześcijańsku, obietnicą Narodu Wybranego, JKM w ten sposób… Cóż, fakt faktem i dobrze byłoby go jakoś wytłumaczyć, bezalternatywne nabzdyczanie się na hipotezy słabe jest.

Zwracam jednak uwagę, że jeśli hipoteza JKM jest prawdziwa, to prowadzi to nas do stokroć bardziej niepokojących wniosków.

Jeśli „robienie źle” swoim – w różny sposób – długofalowo okazuje się skuteczne, to wypada zastanowić się nad „robieniem źle” Polakom. W takim wariancie:

  • jeśli wierzyć opozycji, Morawiecki i spółka de facto „robią dobrze, robiąc źle”, czyli hartują nas przez ucisk. Co w sumie nie odbiega od prawdy aż tak bardzo, po komunie wyszliśmy całkiem zahartowani [nie licząc braku elit],
  • jeśli wierzyć tejże opozycji, oni sami chcą Polsce zrobić źle, robiąc jej dobrze – w warunkach cieplarnianych Polska sczeźnie w wyuczonej bezradności,
  • jeśli wierzyć rządowi, prowadzi nas ku zagładzie – chcąc nam zrobić dobrze, robią nam de facto źle, podobnie jak planuje to opozycja.

A teraz handlujcie z tym.

14 myśli w temacie “Z zamyśleń porannych.

  1. I tak, i nie.

    Choć bardziej „nie”. Kluczowym czynnikiem ewolucyjnym naszego gatunku jest szeroko pojęte myślenie. Takie czy inne prześladowania bardziej jednak przebiegają po linii „[nie]myślenia” [w znaczeniu sprytu, przebiegłości, zaradności czy prozaicznego kombinatorstwa], niż antyszczepionkostwo.

    Polubienie

  2. Wymordowanie znakomitej większości Żydów na całym kontynencie to zaiste oryginalny pomysł na „utrzymywanie kondycji”, nawet jak na Korwina. Serio, zmień dilera, dopóki nie jest za późno.

    Polubienie

    1. U, dałeś się strollować. Potraktowałeś to serio, a przecież to czysta zabawa słowami i logiką. Z fałszu w logice wynika przecież cokolwiek.

      W dodatku odpowiedziałeś w sposób emocjonalny i – w porównaniu z autorem tezy – niekulturalny, co powoduje, że postronny obserwator chętniej przychyli się do argumentacji autora tezy.

      Polubienie

      1. Ech, Cichy, Cichy. Tyle lat, a Ty dalej w tym gazetowybiórczym getcie politopoprawności. I przeczytałeś całego posta, ale „Cóż, fakt faktem i dobrze byłoby go jakoś wytłumaczyć, bezalternatywne nabzdyczanie się na hipotezy słabe jest.” jakoś ominąłeś. No to wytłumacz poniższe bez obrzydliwych teorii rasowych czy akademickich [bo jak wiadomo najlepsze szkolnictwo ma Finlandia, bo przecież nie Izrael]:

        https://en.wikipedia.org/wiki/List_of_Jewish_Nobel_laureates „Nobel Prizes[note 1] have been awarded to over 900 individuals,[1] of whom at least 20% were Jews, although the Jewish population comprises less than 0.2% of the world’s population”.

        W biznesie jest jak mniemam podobnie; nie chce mi się szukać w źródłach.

        Polubienie

      2. Torero, zlituj się i przeczytaj chociaż pierwszy akapit tego, co podlinkowałeś – już drugie zdanie kończy się przypisem prowadzącym do aż dziewięciu artykułów tłumaczących na różne sposoby ten fenomen. A gdybyś przeczytał resztę, to byś zauważył, że z tych wszystkich Nobli raptem dziewięć dostali Izraelczycy (w tym jeden literacki i trzy pokojowe), więc jakość tamtejszej edukacji ma tu pomijalne znaczenie.

        Polubienie

  3. Czyli: własnej hipotezy nie przedstawisz, boś na to za politpoprawny, ale do mieszania w moim łańcuchu dostaw toś Pan pierwszy…

    Ad meritum: dziewięć artów i dziewięć hipotez to prosty znak, że nikt nic nie wie. Czynniki genetyczne wykluczamy. Jakość edukacji wykluczamy obaj. Wciąż pozostają hipotezy – a NAWET w linkowanym przez wiki arcie w „Haaretz” [https://www.haaretz.com/jewish/why-do-jews-win-so-many-nobels-1.5347671] przeczytać można, że „Cultural elements, apparently, though debate rages over which ones – from „Jews value education” to „They had to be smart to survive” in exile. (Not to mention before exile. The ancient Middle East was just as war-ridden as it is today.)” Idź poskarż się do Wybiórczej na desant kuców w redakcji „Haaretz”, bo sytuacja zaczyna wymykać się spod kontroli…

    Na pocieszenie mam dla Ciebie jeszcze jedną hipotezę: Żydzi rządzą światem, siedzą w kapitule Nobla i sami sobie te nagrody przyznają 😀

    Wspomnę jeszcze tylko dla porządku o SKALI zjawiska, bo mogła umknąć. Mówimy o ok. STUKROTNEJ nadreprezentacji. Możesz sobie rozpisać to na sigmy, jeśli chcesz.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Zacznijmy może od tego, że nie trzeba mieć żadnej własnej hipotezy na temat składu Księżyca, żeby wyśmiać hipotezę, jakoby był on zrobiony z sera.

      Co do istniejących hipotez – nauki społeczne mają tę słabość, że trochę trudno przeprowadzać eksperymenty porównawcze na milionach ludzi przez setki lat, a znaczenie rozmaitych czynników trudno sensownie wycenić i podstawić do wzoru typu „procent antysemitów razy jakość edukacji plus PKB na osobę”, więc o wielu zjawiskach można tylko gdybać – zwłaszcza o tych najbardziej wyjątkowych, gdzie nie masz fafnastu historycznych czy geograficznych analogii do dyspozycji.

      Ale jeśli się upierasz, żebym przedstawił własne wyjaśnienie, to proszę bardzo, jest co najmniej kilka oczywistych czynników faworyzujących Żydów:

      Po pierwsze, wśród wybitnych jednostek generalnie nadreprezentowani są migranci i osoby żyjące na pograniczu kultur, co zapewne wynika z faktu, że konfrontacja z różnymi sposobami myślenia sprzyja rozwojowi intelektu, uczy patrzenia z zewnątrz i tak dalej. Żydzi w większości żyją w diasporze, a nawet w Izraelu mają mieszankę kultur, bo jak jedni żyli przez stulecia w Maroku, a drudzy w Polsce, to siłą rzeczy trochę tamtejszymi kulturami nasiąkli.

      Po drugie, żydowska diaspora była (lub nadal jest) prężna w wielu państwach ze światowej czołówki, oferujących duże możliwości rozwojowe – jak nietrudno zauważyć na podlinkowanej liście, żydowscy nobliści to głównie obywatele USA (grubo ponad połowa listy), UK, Francji i Niemiec, a nie Maroka czy Ukrainy.

      Po trzecie, żydowska kultura cechuje się silnym etosem pracy i naciskiem na edukację, co oczywiście sprzyja robieniu kariery. Jest to także kultura otwarta na dialog („jeden rabin powie tak, drugi rabin powie nie”) i autorefleksję, co również pomaga w rozwoju intelektu.

      Po czwarte wreszcie, Żydzi kładą duży nacisk na pielęgnowanie swojej tożsamości i unikanie asymilacji, skutkiem czego nobliści po prostu wiedzą o swoich żydowskich korzeniach, podczas gdy o polskich czy irlandzkich już niekoniecznie, bo przedstawiciele tych i innych narodów częściej się asymilują i zapominają o swoim pochodzeniu. Gdyby dokładnie przewertować genealogię noblistów, odkrylibyśmy u nich pewnie wielu polskich przodków – ale to „gdyby”, a w przypadku Żydów niczego wertować zwykle nie trzeba.

      I pewnie jeszcze wiele innych czynników, o których nie mam pojęcia.

      Polubienie

  4. Argumenty, które przytoczyłeś, mniej lub bardziej można odnieść do każdej narodowości na świecie i trzeba doprawdy myślenia życzeniowego zatrącającego o sekciarstwo, żeby nimi gładko tłumaczyć – przypomnę – STUKROTNĄ nadreprezentację. Myślenie krytyczne charakterystyczne zbudowało w zasadzie całą cywilizację Zachodu, w samych Usiech innych „zmigrowanych” ras czy narodowości jest o parę rzędów więcej, pisanie o zaletach „pogranicza kultur” traci sens wobec dzisiejszego narastającego multikulti właśnie, etc.

    Last but not least – w większości mówimy tutaj o naukach ścisłych, a nie społecznych, a w tych pierwszych wzór chemiczny wody czy inne takie pozostają stałe niezależnie od kręgu kulturowego.

    Ustalmy po prostu, że łapiesz się każdego wyjaśnienia z Twojego świata na podobnej zasadzie, na jakiej „euklidesowiec” nie przyjmie do wiadomości trójkąta z sumą kątów inną, niż 180 st., i zgodnie rozejdźmy się w pokoju 🙂

    Polubienie

    1. „Mniej lub bardziej” robi różnicę. Setki piłkarzy na świecie mają „mniej lub bardziej” te same atuty co Cristiano Ronaldo i ani jednej setnej jego osiągnięć – to też zamierzasz tłumaczyć światowym spiskiem jego fanów, czy jednak się zgodzisz, że odpowiednia kombinacja atutów może czasem dać efekt o rzędy wielkości większy niż kombinacja mniej odpowiednia albo niekompletna?

      Polubienie

      1. „Mniej lub bardziej” robi jak najbardziej różnicę, ale a) nie aż taką, b) nie statystycznie. Ciągnąc Twoją analogię: CR7 jest jeden i zaiste odstaje [choć też nie aż znów tak bardzo – w aspekcie czysto sportowym konkurentów jest wengi wengi, a w całej historii kopanej to już w ogóle], ale jeśli weźmiemy statystykę – listę mistrzów świata czy kontynentów – nie znajdziesz na niej ŻADNEGO państwa, które za sobą zostawiałoby taką „spaloną ziemię”. Owszem, są potęgi piłkarskie, ale już taki fotel weltmeistra to stanowisko kadencyjne.

        Poproszę o następną analogię.

        Polubienie

      2. > „Mniej lub bardziej” robi jak najbardziej różnicę, ale a) nie aż taką

        Czemu nie? Ja tam nie widzę żadnego powodu, dla którego korzystna kombinacja jakichś szczególnych atutów nie miałaby dawać choćby i tysiąckrotnej przewagi w jakiejś dziedzinie – wszystko jest przecież kwestią wartości tych atutów i ich przełożenia na wyniki w danej dziedzinie.

        A jeśli chcesz lepszych analogii, to Korea Południowa od czasu uzyskania niepodległości zdobyła ponad połowę złotych medali olimpijskich w łucznictwie, co daje nadreprezentację też ponad stukrotną – podczas gdy Korea Północna nie zdobyła nigdy nawet brązu, co raczej wyklucza z listy uzasadnień geny, kulturę i tradycję. To co zostaje – spisek, czy może jednak dopuszczamy prozaiczną możliwość, że Koreańczycy z Południa po prostu zbudowali najlepszy system szkolenia łuczników na świecie?

        No i nie wiem, czemu cały czas dyskutujemy o mojej hipotezie, a nie o Twojej/Korwina, za którą nie podałeś jak dotąd ani cienia argumentu. Może by tak odbić w końcu piłeczkę?

        Polubienie

  5. Najwyraźniej łucznictwo jest w Korei dyscypliną narodową / specjalistyczną / whatever; coś, jak w PL ostatnio siatkówka. Kto w drodze na szczyt miał ciężej, czyt. większą konkurencję: wspomniany CR7 czy choćby nasz Kurek?

    Wiedza w cywilizacji Zachodu dyscypliną specjalistyczną w takim rozumieniu już nie jest.

    A o „mojej” hipotezie nie ma co dyskutować, bo nie jest „moja”, czyt. nie zamierzam jej bronić. Podałem ją w charakterze ciekawostki, po prostu jej nie wykluczam. I tyle.

    Polubienie

Dodaj komentarz