Zapytanie ofertowe dostałem. Szczegóły merytoryczne zdradzają znajomość tematu, ale ponieważ rzuciłem tylko okiem na email, zaznaczyłem go do późniejszej odpowiedzi. I prawie dałem się nabrać.
Pal diabli, że owe szczegóły techniczne zajmowały trzecią część tego, co stopka, w której przypadkiem znajdował się opis softu [nie powiem, również teoretycznie mnie interesującego… gdybym sam dla siebie nie napisał już dawno temu podobnego wynalazku]. Z targetem w zasadzie trafili.
Ale czy spośród całego targetu tylko mi przyszło do głowy – po odruchowym najeżeniu się na widok proporcji wielkości „zapytania” i stopki – zwyczajnie zerknąć na adres nadawcy? Tylko po to, żeby zobaczyć tam support@software_ze_stopki.pl?
Powyższe jest bliskim, [pseudo]intelektualnym kuzynem Wielkich Kampanii Marketingowych.Przysięgi, plany, podpisy, druki, fejsy, srejsy, analitycy po marketingu i zarządzaniu. A na końcu jak nie trafisz na infolinii na ex-babę z dziekanatu, to się okazuje, że wszystkie warunki promocji to jedna wielka ściema. Jak nie spotkasz handlowca nieumiejącego wysłowić się po polsku, to duszoszczypatielny mail naganiacza znajdziesz w ochnastu kopiach na necie. A jeśli pozwolisz się omyłkowo prowadzić swojej nieświadomości, to młody i perspektywiczny [planujący być może nawet wyjazd z „tego kraju”] szybciutko wyprowadzi Cię z błędu, puszczając pseudozapytania ofertowe z adresu supportu.
W odpowiedzi na nieustannie zadawane wewnętrzne pytanie „czy zrobić sobie wreszcie t-shirt ‚Całe życie z idiotami’ i zaryzykować zerwanie kontaktów z co bardziej wyrywnymi znajomymi, ale dać upust – czy nie robić i siedzieć cicho, ale paść za kilka lat od wylewu?” niepokojąco dużą przewagę zyskuje ostatnio opcja pierwsza.
W sumie jaki problem z tym adresem support@…? Mało to firm na teraz Freshdeska OSLT i potrafi zebrać wiadomości z różnych źródeł (SM też, nie tylko maile) i wrzucić je do odpowiednich kolejek, niezależnie od adresu, na który przyszły?
PolubieniePolubienie
Nie bardzo rozumiem Twój komć. Jak dla mnie, sytuacja wygląda następująco: facet z firmy produkującej ten soft [o czym właśnie świadczy adres] wysłał do mnie lipne zapytanie ofertowe, żebym w ogóle otworzył jego email. A w środku – trzy linijki zapytania dla picu, a cała reszta to prezentacja oferty, udająca doklejoną stopkę [udająca nieudanie, nawiasem mówiąc]. Taki marketing januszowy.
PolubieniePolubienie
Piszesz tam jeszcze o adresie support@…, który rzekomo coś zmienia i jedynie do niego się odniosłem.
PolubieniePolubienie
Bo gdyby facet napisał maila o danej treści, ale np. z adresu prywatnego, jako potencjalny target uwierzyłbym mu chyba jednak łatwiej, zwalając wszystko na automat doklejający reklamy i wierząc w szczerość zapytania.
PolubieniePolubienie
Z adresów imiennych też firmy wysyłają spam. Znaczy zapytania ofertowe. Rekordziści od tłumaczeń potrafili słać średnio co dwa tygodnie… Czyżby liczyli, że ktokolwiek będzie chciał prowadzić interes z firmą, która nawet nie ogarnia, komu już wysłała maila?
IMVHO słanie z support@ jest jednak o tyle rozsądniejsze, że w przypadku powtórek ofiara może nie wytnie na filtrach całej domeny, a jedynie pojedynczy adres… A w wiarygodność losowego „młodego perspektywicznego” nadawcy, o ile będzie używał w ogóle prawdziwych danych wierzyć można, ale… 😉
PolubieniePolubienie