Zarządzanie, case study – rozwiązanie.

Odzew na zamieszczoną tutaj niedawno zagadkę przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Otrzymałem 143 reklamy banków, kredytów i samochodów, jedną reklamę Fiata Multipli, 219 propozycji przejęcia spadku po nigeryjskich notablach, 54 propozycje małżeństwa, 90 propozycji usprawnienia mojego małżeństwa i 3 odpowiedzi merytoryczne, z których dwie musiałem usunąć, a z których 100% okazało się całkowicie nieprawidłowe.

Po wykluczeniu wariantu nieczytania tego blogaska przez zainteresowanych pozostaje mi diagnoza, którą perfidnie postawiłem sobie w myślach w momencie zadawania tejże zagadki. Diagnoza owa brzmi bowiem: wszyscy ujadacie jak jeden mąż na literaturę motywacyjną sensu largo, a jak przychodzi co do czego, to jej nieznajomość skowyczy i w drzwi drapie.

Rozwiązanie jest banalne w swojej prostocie, ale… właśnie, może zakręceni w swoich excelach, ajaxach, agilach i licho wie, w czym jeszcze, przestaliśmy dostrzegać rzeczy najprostsze…

Nie umiesz odpowiedzieć na pytanie, ile czasu zajmie realizacja całego projektu po zmianie? Zadaj inne pytanie: ile czasu zajmą wszystkie czynności wchodzące w skład projektu? Po długim drapaniu się w potylicę zrobiłem tabelkę, trzykolumnową: nazwa czynności składowej – czas poświęcany aktualnie – planowany czas po zmianie warunków. I jakoś poszło, ośle, jakoś poszło. O ile nikt nie był w stanie podać łącznego czasu planowanej realizacji, o tyle po prostym rozbiciu na czynniki pierwsze wszystko wyszło z dokładnością nawet dużo większą od oczekiwanej.

Think outside the box, dude.

4 myśli w temacie “Zarządzanie, case study – rozwiązanie.

  1. Skoro potrafisz rozbić proces na dobrze zdefiniowane części składowe to już jesteś w domku; wszyskie ażajle są świetne, jeśli to się zrobi 🙂 Pewnie zakładano, że nikt (łącznie z tobą) nie ogarnia.

    Polubienie

  2. Z tego co widziałem w praktyce, to w takich sytuacjach na ogół zawodzi:
    – dokładność estymatów (im więcej składowych, tym jakimś cudem większy sumarycznie rozdźwięk z rzeczywistością niż przy szacowaniu całości „z lotu ptaka”),

    lista składowych czynności. Na ogół ludzie zapytani „ile zajmie projekt X” odpowiadają „a bo ja wiem?” nie dlatego, że nie chce im się zsumować składowych, ale dlatego, że nie wiedzą co dokładnie trzeba zrobić by X zrealizować.

    To nie było „think outside of the box”, tylko „ask someone who sees the big picture”. To zresztą często najcenniejsza kompetencja jaką może zdobyć pracownik — ogarnianie całości + wiedza kogo dopytać o które szczegóły 🙂

    Polubienie

  3. +Hoppke.

    Terero, nie obraź się ale nikt by Ci prawidłowo nie odpowiedział, bo nakreśliłeś problem tak, że Twoja odpowiedź jest z d. wzięta. 🙂

    Fragment z zadania:

    […] zakres prac oczywiście znają, kompetencje mają,
    ale ilość zmian do przeprowadzenia w krótkim
    czasie uniemożliwia im odpowiedź na takie pytanie […]

    Fragment z odpowiedzi:

    […] Zadaj inne pytanie: ile czasu zajmą wszystkie
    czynności wchodzące w skład projektu? Po długim
    drapaniu się w potylicę zrobiłem tabelkę,
    trzykolumnową: nazwa czynności składowej […]

    Krótko mówiąc albo coś poprzekręcałeś przepisując to zadania albo się trochę zapędziłeś.

    Polubienie

  4. @Hoppke: masz rację, błędy [szczególnie w jedną stronę] skumulują się naturalną koleją rzeczy, ale primo lepsze to, niż nic, secundo branie wartości średnich uśrednia również błędy.

    Wiedza, o której wspominasz, to właśnie imo wiedza, która powinna być wyniesiona ze studiów – i dlatego również imo tak kształconym jeszcze jakiś czas temu studentom było relatywnie łatwo wojować na emigracji, gdzie tamtym specjalistom brakowało właśnie szerszego punktu widzenia.

    @SebaS86: to przykład z życia wzięty. Uważam, że ująłem to właśnie tak, jak to [z początku] widziałem. A nie mogłem zasugerować więcej, niż właśnie podpowiedziami typu „takie pytanie”. Jak miałem napisać, „ludzie nie znają czasu na całość, ale poradzą sobie z szacowaniem wartości cząstkowych. Co muszą zrobić”? 😉

    Rozwiązanie jak pisałem okazało się w zasadzie banalne, ale widziałem całkiem łebskie jednostki wykładające się na rzeczach stokroć banalniejszych.

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do Hoppke Anuluj pisanie odpowiedzi