Racjonalista się żeni.

Taaa, w oryginale jest „humanista”, ale jeszcze ktoś pomyśli, że piszę o ludziach, którzy po prostu „nie umią” matematyki [a i tak pewnie przyczepi się radośnie jakiś ślepiec, nie dostrzegający cudzychlapków… albo Świętomir, protestujący przeciw dezawuacji humanizmu… :P] A poza tym śluby humanistyczne organizuje w RPRL Polskie Stowarzyszenie Racjonalistów.

Otóż… racjonalista nie bierze zwykłego ślubu, bo to poniżej jego godności. Racjonalista bierze „ślub humanistyczny”. Opis takowego na moim ulubionym serwisie jest tak wzruszający, że łzy pociekły mi ze wzruszenia po plecach. Wyimki – a jakże – przytoczę, jeno odziejcie się pierwej w coś godniejszego, bo nie lza czytać tego w jakimś rustykalnym swetrze z Biedronki za 9.90, chamy!:

Humanistyczne rites de passage różnią się od religijnych koncentracją całej uwagi na Człowieku. Różnią się także od tzw. świeckich ceremonii bogactwem i ładunkiem aksjologicznym.

Teatr „rite de passage” dotyczy konkretnej sytuacji życiowej i konkretnych ludzi, a jego funkcją jest kreacja społeczna faktów, które zaistniały wcześniej jako intymne bądź prywatne.

Tyle teorii, można już zdjąć garnitur. A pospolitość skrzeczy.

W weekend na terenie prywatnej posesji w rejonie Tyńca odbyło się humanistyczne wesele krakowskiego himalaisty Adama Bieleckiego. W niedzielę rano na imprezę wtargnęła policja. Zatrzymano kilka osób, gazem pieprzowym rażono m.in. pannę młodą.

Awantura zaczęła się gdy jeden z uczestników wesela podczas dyskusji z policjantem zauważył, że cisza nocna się skończyła. Wówczas funkcjonariusze zapytali go o dowód tożsamości, którego ten nie miał. (…) Po chwili przyjechało pięć radiowozów i kilkunastu funkcjonariuszy.

Policja twierdzi, że do interwencji doszło po kilku zgłoszeniach dotyczących głównie zakłócania ciszy nocnej. – Zawiadamiający zwracali uwagę, że grupa osób pali ognisko na terenie chronionym, gdzie obowiązują zakazy wjazdu samochodów, zaśmiecania i rozpalania ognisk – mówi „Gazecie” Katarzyna Padło z krakowskiej policji. Policja ostatecznie zatrzymała cztery osoby. Dwóm z nich ma zamiar przedstawić zarzut czynnej napaści i znieważenia policjantów.

Przy okazji nienapisanej notki o filmie „Kobieta, którą swędziało między palcami” „Kobieta, która pragnęła mężczyzny” nasuwa mi się myśl, iż różnica pomiędzy weselem a weselem humanistycznym jest mniej więcej taka, jak między pornosem a „dramatem erotycznym”: treść ta sama, tylko uczestnicząc w tych drugich masz bezzasadnie miłe uczucie, że jesteś lepszy od całej reszty. Coś jak ajfony.

Porzucając lekki ton – Pana Młodego szczerze podziwiamy, naprawdę. Ale przecież nie w tym rzecz.

35 myśli w temacie “Racjonalista się żeni.

  1. Główna różnica jest taka, że można zrobić równie dobrą imprezę (z białą suknią i bijatyką sztachetami – co kto sobie życzy) bez przysięgania przed facetem w sukience że się będzie kultywowało katolicką wiarę, dzieci się ochrzci itd.

    Czy może uważasz, że ktoś niewierzący musi jednak „się poświęcić” i pójść do spowiedzi, komunii i czego tam jeszcze, składać jakieś fałszywe przysięgi, żeby sobie zasłużyć na trochę ładniejszą oprawę ślubu niż mu lokalny urząd stanu cywilnego może zaproponować?

    Poza tym że zamiast księdza ceremonie prowadzi kto inny i nie jest to żaden religijny sakrament, to nie ma w tym żadnej filozofii. Znaczy, może być, ale taka jaką sobie małżonkowie wymyślą – Ty im doprawiać nie musisz.

    Polubienie

  2. Ze wszystkim, co piszesz, nie sposób się nie zgodzić, można przysięgać sobie nawet przed psem i na ementaler z Tesco. Tyle, że w sytuacji braku Absolutu [nie mylić z wódką] ideolo trzeba dorabiać – bo „funkcje statutowe” spełnia przecież ślub cywilny, nespa?

    A na końcu i tak przyjeżdża policja 😀

    Polubienie

  3. Dla jednego „funkcją statutową” jest, żeby ksiądz poświęcił, dla innego, żeby urzędy uznały małżeństwo, dla jeszcze innych jest ważne, że w ładnej oprawie dwoje (dwóch, dwie, troje, cokolwiek) sobie uroczyście oznajmią że będą małżeństwem. W każdej wersji jest jakieś „ideolo”. To źle?

    A policja przyjeżdża, albo nie przyjeżdża – różnie bywa, nie ważne kto i z jakim ideolo tę szopkę urządza (do nas nie przyjechali i śmiem twierdzić że to nie dlatego, że szopkę urządziliśmy jednak w kościele) 😉

    Polubienie

  4. @Jajcuś: zawsze jest jakieś ideolo. I to jest normalne. Nienormalne jest tylko to, że jeden racjonalista z drugim nabija się np. ze ślubu kościelnego i „przesądów”… po czym idzie do własnych. Tym bardziej, że nieistnienie Boga jest dużo ciężej udowodnić, niż nieistnienie miłości, czasem po paru miesiącach… a mimo to „racjonaliści” upierają się, że ich racja jest lepsza.

    @d33tah: przedostatni akapit notki proszszsz.

    Polubienie

  5. torero:
    Do jakich przesądów? Racjonalista robi sobie po prostu fajną imprezę dokładnie wg własnego scenariusza. No chyba ze wpadnie policja (a tego nie przewidział) 😉

    Co do nabijania się z katolików i ślubu kościelnego to trudno tego nie robić skoro osoby które się za takowe uważają dopisują do ślubu zupełnie inna ideologię niż ta narzucona „odgórnie” przez kościół.

    Polubienie

  6. Zaraz, zaraz… gdzie ty widzisz te przesądy w „naszym ideolo”?

    Dwoje ludzi na trawniku sobie oznajmia że są ze sobą szczęśliwi i chcą ze sobą być już na zawsze. Gdzie w tym jakiś przesąd, czy zabobon? Nikt nie zjada wafelka, który niby właśnie się zamienił w ciało Boga itp.

    „że nieistnienie Boga jest dużo ciężej udowodnić, niż nieistnienie miłości”

    Czy ja wiem – w obu przypadkach wszystko zależy od tego jak bardzo się rozwodni dane pojęcie (konkretne opisy Boga z dowolnej świętej księgi łatwo obalić, dopóki ktoś nie stwierdzi, ze źle odczytujemy jakieś metafory; miłość zdefiniowaną jako unikalne uczycie do jednej, jedynej osoby na świecie, cudownie dobranej drugiej połówki również). Tak, czy siak, to jaki to ma niby wpływ na oprawę ślubu?

    Polubienie

  7. Otóż… racjonalista nie bierze zwykłego ślubu, bo to poniżej jego godności. Racjonalista bierze „ślub humanistyczny”.

    Ja tam czekam teraz na spowiedź humanistyczną, eucharystię humanistyczną, humanistyczne namaszczenie chorych, i humanistyczne kapłaństwo.

    Zawiadamiający zwracali uwagę, że grupa osób pali ognisko na terenie chronionym, gdzie obowiązują zakazy wjazdu samochodów, zaśmiecania i rozpalania ognisk

    No co, przecież napisali, że „w ślubach humanistycznych cała uwaga koncentruje się na człowieku” :D.

    Polubienie

  8. Ja tam czekam teraz na spowiedź humanistyczną, eucharystię humanistyczną, humanistyczne namaszczenie chorych, i humanistyczne kapłaństwo.

    Gdyby przynajmniej część z tych rzeczy istniała w lepszej formie, niż to co jest obecnie (np. „spowiedź humanistyczną” robią w naszym społeczeństwie psychologowie), to taki twór robiłby za zdecydowanie lepszą alternatywę dla np. katolicyzmu, który tego typu instytucje wypracował sobie nie bez powodu.

    Polubienie

  9. Ha, pozazdrościli rytuału, to go sobie zaimportowali bez ideologii. Czy tylko ja węszę hipokryzję? Nie, chyba nie tylko. 😉

    Na marginesie, czy ktoś mógłby mi wyjaśnić poniższy akapit (zwłaszcza wyróżnione zwroty)? Bo może jestem niedouczony, czy coś, ale dla mnie to trąci pięknym pustosłowiem.

    Humaniści to ludzie afirmujący Człowieka, jego potencjał twórczy i stwórczy, w nim upatrujący początek i koniec świata dzieł i wartości. Humanizm jest systemem wartości, który wzywa człowieka do indywidualnego spełnienia poprzez kultywowanie życia twórczego i etycznego.

    Polubienie

  10. Na marginesie, czy ktoś mógłby mi wyjaśnić poniższy akapit

    Może ja spróbuję, chociaż też uważam, że ten tekst to przerost formy nad treścią…

    Humaniści to ludzie afirmujący Człowieka

    Znaczy się tacy, którzy przyjmują że większość dobrego co nas otacza, to dzieło człowieka, a nie nadprzyrodzonej istoty.

    w nim upatrujący początek i koniec świata dzieł i wartości

    Nie wiem czemu wytłuściłeś urwany kawałek zdania. Tam nie ma przecinka.

    „świat dzieł” – „Dzieła” – wszystko (no większość, w sumie nie ma co odmawiać zdolności twórczych zwierzętom) co zostało przez kogoś stworzone zostało stworzone przez człowieka. Reszta powstała w wyniku naturalnych procesów (do których w sumie można sprowadzić i człowieka i jego działalność, ale czasem można sobie pozwolić na wyższy poziom abstrakcji). Nie ma co człowiekowi odmawiać tego co stworzył.

    „Wartości” etyczne którymi kierują się ludzie wszelkich kultur stworzył człowiek. Nawet te, które są opisane w „świętych księgach” były tam zapisane przez człowieka i człowiek je może ulepszać lub zniszczyć. Tego dzieła (i odpowiedzialności za nie!) też nie ma co człowiekowi odbierać. Inne wartości (np. ekonomiczne) to też twór ludzki.

    wzywa człowieka do indywidualnego spełnienia poprzez kultywowanie życia twórczego i etycznego.

    Tu chodzi o to, że człowiek może, póki żyje, tu na ziemi być, porządnym człowiekiem i stworzyć dużo dobrego, bez patrzenia na jakieś „instrukcje z niebios” i liczenia na „spełnienie po śmierci”.

    Polubienie

  11. @Ika:

    Co do nabijania się z katolików i ślubu kościelnego to trudno tego nie robić skoro osoby które się za takowe uważają dopisują do ślubu zupełnie inna ideologię niż ta narzucona „odgórnie” przez kościół.

    Właśnie idzie o to, że w każdej grupie są jednostki adoktrynalne i o to mi w notce szło. Nie znam francuskiego, ale na moje wyczucie „rite de passage” to NIE znaczy rozróba po pijaku w rezerwacie… 😀

    Dodatkowo: jak od ognia uciekacie od mojej prawie-zasadniczej konstatacji, że ateiści uważają się ho-ho za nie wiadomo jak „moralniejszych” i „uczciwszych” od chrześcijan [w zasadzie Małżon w takiej czy innej formie czyni to tutaj nieustająco…], a jak przychodzi co do czego, to przeciętny afirmata racjonalistyczny „afirmuje” do toalety jak widać nie gorzej od „afirmaty” chrześcijańskiego 😛

    @Jajcuś:

    Zaraz, zaraz… gdzie ty widzisz te przesądy w „naszym ideolo”?

    Pierwszy i podstawowy – sztuczna celebracja „słów kluczowych”, równie sensowna [lub: równie bezsensowna, jak kto woli], jak jakikolwiek inny obrzęd. Trywializując: małżeństwa po grób nie ma już nigdzie, więc ceremonie „racjonalistyczne” są z tej perspektywy równie sensowne [albo równie bezsensowne] jak np. kościelne czy cywilne. Śmiem nawet twierdzić, że w sytuacji, gdy np. jej przejdzie ochota po pierwszym dziecku „bo tak”, dłużej przetrwa statystycznie właśnie małżeństwo wierzące, niż „racjonalistyczne”, choć tutaj oczywiście wyliczeń brak.

    Drugi – dowód nie wprost: niech mnie ktoś poprawi, jeśli się mylę, ale moja znajomość historii mówi mi, że pierwsze nie-sekciarskie [czyli np. nie-masońskie] imprezy tego typu ku czci jakiegoś ZDW „Rozumu” zaczęły mieć miejsce w czasie ruchawki pn. Wielka Rewolucja Francuska, a więc czasowo zbiegły się dość dokładnie z wyrżnięciem w pień znacznej części tamtejszego kleru, ergo z [nomen omen] gwałtowną koniecznością zastąpienia czymś wierzeń chrześcijańskich [co ładnie też koresponduje z komciem Świętomira].

    @d33tah:

    Ideologia i tak została już odrzucona

    „Ale masz jakieś wsparcie, co?” 🙂

    Polubienie

  12. @torero:

    Tylko własne obserwacje. Myślę, że można zaryzykować stwierdzenie, że ponad połowa panien młodych nosi na ślubie białe suknie, symbol czystości, nie będąc już dziewicami (wbrew religii). Dolicz do tego stosowanie antykoncepcji, zdrady, rozwody i zaczyna wychodzić na to, że katolickie małżeństwo niewiele się różni od świeckiego.

    Polubienie

  13. @torero:

    Zaraz, zaraz… gdzie ty widzisz te przesądy w „naszym ideolo”?

    Pierwszy i podstawowy – sztuczna celebracja „słów kluczowych”, równie sensowna [lub: równie bezsensowna, jak kto woli], jak jakikolwiek inny obrzęd.

    To może najpierw zdefiniujmy słowo „przesąd”, bo wygląda, że rozumiesz przez to coś zupełnie innego niż ja.

    http://sjp.pwn.pl/szukaj/przes%C4%85d :

    «wiara w tajemnicze, nadprzyrodzone związki między zjawiskami, w fatalną moc słów, rzeczy i znaków; też: praktyki wynikające z tej wiary»
    «mocno zakorzenione, błędne przekonanie»

    …i dalej nie rozumiem Twojej wypowiedzi. Gdzie od „celebracji” do „wiary w tajemnicze, nadprzyrodzone”, czy chociażby „błędne przekonanie”. Impreza z okazji zawarcia małżeństwa w żaden sposób nie ma wpłynąć na jego powodzenie, czy nie. To ma być po prostu miły początek tej gorszej części życia 😉

    Oczywiście, wyobrażam sobie, że ktoś może widzieć jakieś magiczne skutki ślubu humanistycznego… wielu formalnie ateistów wierzy w duchy… i co z tego?
    Za samą ideą ślubu humanistycznego nie stoi żadna magia.

    Trywializując: małżeństwa po grób nie ma już nigdzie, więc ceremonie „racjonalistyczne” są z tej perspektywy równie sensowne [albo równie bezsensowne] jak np. kościelne czy cywilne.

    I tak nie. W kwestii którą zdajesz się sugerować (że miałoby to mieć wpływ na trwałość małżeństwa) – oczywiście. Ale ślub kościelny dla np. niewierzących wymagał by branie udziału w czymś niezgodnym z czyimiś przekonaniami, więc w takim wypadku, chyba się zgodzisz, zarówno „humanistyczny”, jak i cywilny ślub ma większy sens. A np. para gejów? Ani cywilnego, ani kościelnego ślubu u nas nie wezmą, a taki mogą sobie zorganizować. Oczywiście bez żadnych skutków prawnych, ale wypić (czy zrobić rozróbę) można. Jest wiele sytuacji w których z „równie bezsensownych” opcji ślubu cywilnego, kościelnego, czy humanistycznego komuś najbardziej będzie odpowiadać ta ostatnia.

    imprezy tego typu ku czci jakiegoś ZDW „Rozumu” zaczęły mieć miejsce w czasie ruchawki pn. Wielka Rewolucja Francuska, a więc czasowo zbiegły się dość dokładnie z wyrżnięciem w pień znacznej części tamtejszego kleru

    A u was biją murzynów 😉

    Gdy kler stracił wpływy (razem z głowami), a religia stała się niemodna, to jasne że alternatywy (bez znaczenia czy „obiektywnie lepsze”, czy „gorsze”) zyskały popularność. Dalej jednak nie widzę w tym żadnego potwierdzenia Twojej tezy o „przesądach”.

    Polubienie

  14. Potrzeba celebrowania wydarzeń ważnych w życiu człowieka jest niezależna od światopoglądu. Ot i cała tajemnica.

    Mam wrażenie, że torero uporczywie (bo to nie pierwsza wypowiedź na ten temat) pali głupa udając że tego nie rozumie. Chyba, że rzeczywiście tego nie rozumie, ale osobiście wątpię.

    Polubienie

  15. @d33tah:

    Myślę, że można zaryzykować stwierdzenie, że ponad połowa panien młodych nosi na ślubie białe suknie, symbol czystości, nie będąc już dziewicami (wbrew religii).

    No i? „Wszyscy siedzimy w rynsztoku, ale niektórzy spoglądają w gwiazdy”. Z faktu [zbyt] wysokich wymagań religii ciężko jakoś wywieść mi logicznie jej „odrzucenie”, no ale ja truskawki cukrem sypię…

    @Jajcuś:

    Gdzie od „celebracji” do „wiary w tajemnicze, nadprzyrodzone”, czy chociażby „błędne przekonanie”.

    A chociażby w stwierdzeniu o „ultymatywnej” wyjątkowości każdego [op.cit.] – tekst na poziomie pochłaniaczy reklam Zary, chodzących w butach Nike, oglądających Vivę na przemian z „Must be the music”, zażerających się Snickersami zapijamymi Colą, i takiejż weryfikowalności. Przykład pierwszy z brzegu 🙂

    Ale ślub kościelny dla np. niewierzących wymagał by branie udziału w czymś niezgodnym z czyimiś przekonaniami, więc w takim wypadku, chyba się zgodzisz, zarówno „humanistyczny”, jak i cywilny ślub ma większy sens.

    O ile żadne z małżonków nie uważa np. przytłaczającej części społeczeństwa za położoną po lewo od niego na krzywej dzwonowej IQ 😉

    Jest wiele sytuacji w których z „równie bezsensownych” opcji ślubu cywilnego, kościelnego, czy humanistycznego komuś najbardziej będzie odpowiadać ta ostatnia.

    Ale czy ja odnosiłem się w ogóle gdzieś do kwestii [bez]sensu?

    Gdy kler stracił wpływy (razem z głowami), a religia stała się niemodna, to jasne że alternatywy (bez znaczenia czy „obiektywnie lepsze”, czy „gorsze”) zyskały popularność.

    QED. Dowodzisz w tym momencie tylko tego, że – idąc Twoim rozumowaniem w kwestii krytyki religii – tego typu zabawy nie mają wbrew jakimkolwiek pozorom korzeni racjonalnych, a ledwo próbują zastąpić jeden system wierzeń innym, co gorsza „pisanym pod zamówienie” [vide kult Rozumu ].

    @hcz:

    Potrzeba celebrowania wydarzeń ważnych w życiu człowieka jest niezależna od światopoglądu. Ot i cała tajemnica.

    Czy podobnie niezłomne zdanie masz również w kwestii np. upamiętniania ofiar katastrofy smoleńskiej? Nie zauważyłem, no ale może mało spostrzegawczy jestem.

    Mam wrażenie, że torero uporczywie (bo to nie pierwsza wypowiedź na ten temat) pali głupa udając że tego nie rozumie.

    Mam wrażenie, że w reakcji na moją deklarowaną sklerozę natentychmiast podrzucisz mi jakieś linki świadczące o mojej „nie pierwszej wypowiedzi na ten temat”.

    Mam również wrażenie, że po raz kolejny przywołać muszę zasadnicze clue notki w postaci przedostatniego akapitu, zapewne znów na darmo, musząc tłumaczyć się w następnym komciu z niepodnoszonych zarzutów…

    Polubienie

  16. Może ja spróbuję, chociaż też uważam, że ten tekst to przerost formy nad treścią…

    Dziękuję.

    Znaczy się tacy, którzy przyjmują że większość dobrego co nas otacza, to dzieło człowieka, a nie nadprzyrodzonej istoty.

    A to, że większość otaczającego nas zła również jest dziełem człowieka po cichutku zamiatamy pod dywan? 😉 Pomijając już to, powyższe twierdzenie jest bezsensowne. Dlaczego? Ano chociażby dlatego, że brak mu punktu odniesienia. Nie ma żadnych innych istot (a przynajmniej nie wiadomo mi o takich) zdolnych do czynienia dobra lub zła, nie mamy się więc z czym porównywać. Jakaż tedy zasługa? Wreszcie to ludzki umysł stwarza dobro i zło. W przyrodzie te pojęcia nie występują. Nie ma człowieka – nie ma moralności – nie ma dobra i zła. Z tego punktu widzenia nie większość, ale CAŁE dobro tego świata jest dziełem człowieka. Podobnie jak i CALE zło. I co tu celebrować?

    Nie wiem czemu wytłuściłeś urwany kawałek zdania. Tam nie ma przecinka.

    Przepraszam, mój ułomny umysł wyimaginował sobie przecinek w tamtym miejscu. 😉

    …do których w sumie można sprowadzić i człowieka i jego działalność, ale czasem można sobie pozwolić na wyższy poziom abstrakcji…

    To nie jest wyższy poziom abstrakcji, tylko płytszy poziom analizy. Człowiek jako taki (zwłaszcza, jeśli nie wierzymy w Boga) JEST dziełem naturalnych procesów, a zatem wszystkie jego dzieła również są ich efektem. W szczególności wszelka moralność. Nie oszukujmy się, każemy sobie postępować moralnie, bo to się na dłuższą metę bardziej opłaca. Nie tylko z punktu widzenia gatunku jako całości; z punktu widzenia jednostki – również. Problem tylko w tym, że większość ludzi jest zbyt krótkowzroczna, by to dostrzec. Nie widzę w tym nic szczególnie niezwykłego.

    Co nas wyróżnia, wyszczególnia spośród wszystkich dzieł natury? Osobowość? Zwierzęta, choć nie tak rozbudowaną, jakąś jednostkową wyjątkowość też posiadają. Ale niech tam, na pewnym etapie historii pojawiły się tajemnicze jednokomórkowe stworzenia, które posiadły cudowną zdolność produkowania potrzebnych do życia substancji z wody i dwutlenku węgla przy wykorzystaniu energii słonecznej. Glony były swego czasu nie mniej wyjątkowe od ludzi…

    Tu chodzi o to, że człowiek może, póki żyje, tu na ziemi być, porządnym człowiekiem i stworzyć dużo dobrego, bez patrzenia na jakieś „instrukcje z niebios” i liczenia na „spełnienie po śmierci”.

    A pewnie, że może. A czy musi przy tym zachłystywać się własną wyimaginowaną, jak wyżej na kilku przykładach starałem się wykazać, wspaniałością? Czy naprawdę jest przez to lepszy od tych, którzy starają się być dobrzy ze względu na nagrodę?

    Właśnie o to mi chodzi najbardziej: czym tu się zachłystywać. Jedyny bezsporny fakt jest taki, że człowiek istnieje. To jest rzeczywistość. Reszta to już tylko nasza jej interpretacja. Pojawienie się na Ziemi nie jest naszą zasługą. Nie jest nią także i to, że trwamy tu nadal. Co jest powodem naszej pychy? To, jak bardzo przekształciliśmy naszą planetę? Powiadam Ci, nic to w porównaniu z tym, co milenia temu uczyniły rośliny. Samoświadomość? Ma ją wiele zwierząt. Rozum? Wiele zwierząt o odpowiednio rozbudowanym systemie nerwowym analizuje proste informacje i uczy się na błędach. Człowiek rozwinął i udoskonalił te zdolności? Nie dziś to jutro zostanie prześcignięty. Jak wcześniej glony. Wot, ewolucja. 😉

    Napuszone pustosłowie po krótkiej, racjonalnej analizie okazuje się więc bezpodstawne. Co więcej jest szkodliwe o tyle, o ile odwraca naszą uwagę od tego, co naprawdę jest ważne.

    Polubienie

  17. Znaczy się tacy, którzy przyjmują że większość dobrego co nas otacza, to dzieło człowieka, a nie nadprzyrodzonej istoty.

    A to, że większość otaczającego nas zła również jest dziełem człowieka po cichutku zamiatamy pod dywan? 😉 Pomijając już to, powyższe twierdzenie jest bezsensowne. Dlaczego? Ano chociażby dlatego, że brak mu punktu odniesienia. Nie ma żadnych innych istot (a przynajmniej nie wiadomo mi o takich) zdolnych do czynienia dobra lub zła, nie mamy się więc z czym porównywać. Jakaż tedy zasługa?

    Świętomir, w kwestii prowadzenia dyskusji internetowych musisz się jeszcze wiele nauczyć. Wyciąganie logiki klasycznej na spory światopoglądowe jest jak glanowanie małego, słitaśnego króliczka z bielutkim futerkiem – niby można i jakaś tam radocha jest, ale tak się po prostu nie robi i chwalić się też potem w towarzystwie za bardzo nie ma jak 😛

    Polubienie

  18. @Ika: odnoszę się po prostu do [notabene ZDW, bo w ogóle o tym nie pisałem] zarzutu o niejarzeniu czegośtam. Drzazga i belka, wiesz. Jeśli bawi Cię przeklepywanie jakichś memów bez specjalnego sensu… cóż, cieszę się, że udało mi się wywołać u Ciebie uśmiech 🙂

    Polubienie

  19. Nie nooo… Dalej upieram się, że skoro hcz wywołuje mnie do tablicy [notabene w kwestii, której ogarniania bądź nieogarniania imo nigdy nie podnosiłem], wypadałoby być samemu jako ta lelija biała, żeby nie robić siary. A przecież wiesz, że zamiast Smoleńska mogłem czepić się czegokolwiek.

    Polubienie

  20. Potrzeba celebrowania wydarzeń ważnych w życiu człowieka
    jest niezależna od światopoglądu. Ot i cała tajemnica.

    Czy podobnie niezłomne zdanie masz również w kwestii np.
    upamiętniania ofiar katastrofy smoleńskiej? Nie zauważyłem, > no ale może mało spostrzegawczy jestem.

    Mógłbyś mnie oświecić, co ma jedno do drugiego i jak miałoby — gdybym je miał — to niezłomne zdanie wyglądać? Bo szczerze i bez cienia złośliwości nie ogarniam sugerowanej przez Ciebie analogii.

    Mam wrażenie, że w reakcji na moją deklarowaną sklerozę
    natentychmiast podrzucisz mi jakieś linki świadczące
    o mojej „nie pierwszej wypowiedzi na ten temat”.

    Byłem przekonany, że kiedyś wypowiadałeś się już w podobnym tonie a ja tę wypowiedź w podobnym tonie komentowałem. Jeśli nie to chętnie zmienię „uporczywie pali głupa” na „zupełnie nieuporczywie pali głupa”.

    Polubienie

  21. Dalej upieram się, że skoro hcz wywołuje mnie do tablicy [notabene w kwestii, której ogarniania bądź nieogarniania imo nigdy nie podnosiłem], wypadałoby być samemu jako ta lelija biała, żeby nie robić siary.

    @hcz: z wyimka powyżej i z komentarza gospodarza w Twoim kierunku jasno wynika, że Ty nie masz racji bo gdzie indziej w innej sprawie nie masz (możesz nie mieć) Takiego samego zdania i że ON ma rację, bo jeśli ktoś może czynić świństwa – takoż usprawiedliwia to świństwa czynione/popierane przez gospodarza. Czyli nadmieniony już przez Jajcusia Murzyn.

    Polubienie

  22. Żona się ucieszy z ilustracji w linkowanym artykule z Racjonalisty, bo rytualne mordowanie kwiatów na różne okazje to jej główne źródło dochodów. Dobrze, że przy całej swojej chęci do odróżnienia się, rytuał humanistyczny zachowuje ten element ceremonii.

    Polubienie

  23. @Ika, Jajcuś, d33tah, hcz & UTJ:

    Jednym zdaniem: nie róbcie mi tu łonetu. Proszę.

    Wieloma zdaniami:

    Uprzejmie proszę o wykazanie mi rzekomego nierozumienia argumentu o „potrzebie celebracji”, od którego wszystko się zaczęło XOR wsadźcie sobie ten cały shitstorm. Gdziekolwiek.

    hcz dzielnie uprawia polemikę z niewypowiedzianymi tezami, bo widać tak wygodniej. Proszę więc jeszcze raz o przeczytanie przedostatniego akapitu notki oraz odpowiedzi Jajcusiowi #2, gdzie napisałem [cyt.] „Ze wszystkim, co piszesz, nie sposób się nie zgodzić, można przysięgać sobie nawet przed psem i na ementaler z Tesco.” Jeśli z tych dwóch kawałków Wasze pokręcone umysły wyciągają moje niezrozumienie czegokolwiek, to jest problem Wasz w ogólności, a hcz w szczególności – z tym, że ja w terapeutę bawić się nie zamierzam.

    Nigdzie nie kwestionowałem „potrzeby ślubu”. Uważam jednak, że „ślub humanistyczny” jako „nakładka na ślub cywilny” jest substytutem [choćby chronologicznie rzecz ujmując] innych ślubów, nie tylko chrześcijańskich w warstwie „zaspokajania potrzeb”, nie ma tu więc żadnej rewelacji czy wyższości. Uważam nadto – i to jest w zasadzie myśl przewodnia notki, resztę dorobiliście Wy – że w sytuacji, gdzie jednostki wywyższające się z racji swojego haha „racjonalizmu” [co uprawiacie również tutaj, całkowicie bezzasadnie zresztą, którą to bezzasadność wykazał Wam Świętomir, a którego komcie omijacie jak morowe powietrze, boście w filozofii klasycznej ciency jak d* węża], jak już przyjdzie co do czego, wszczynają burdy na terenie chronionym i ogólnie robią wbrew jak cała reszta – że w tej sytuacji podstaw do wywyższania się ponad „ceremonie generyczne” zarówno w kwestii obrządku, jak i ideologii per se jest MNIEJ NIŻ ZERO. I to jest moja zasadnicza teza, podana na tacy, żeby przerwać różne radosne insynuacje hcz.

    Ad bicium Murzynum [„abM”]: uprzejmie przypominam, że oryginał powiedzenia traktuje o faktach z sobą niezwiązanych. I owszem, w warstwie faktograficznej powiązań nie ma – słabo jest jednak pieprzyć o biciu Murzynów w sytuacji, gdy wytykam hcz DOKŁADNIE TEN SAM typ zachowania [pozdrowienia dla niedostrzegających tego], którego usiłuje dopatrzyć się u mnie [a czego bezsens wykazałem powyżej].

    Jeśli złodziej A oskarża B o kradzież, a B wytyka A fakt, że A sam jest złodziejem i niech zajmie się sobą, wówczas A używający argumentu abM słaby jest. I dlatego hcz słaby jest.

    … tym bardziej wtedy, kiedy na „złodziejstwo” B złodziej A ma jedynie głupie insynuacje i półsłówka oraz zero konkretów.

    I prostymi słowami, specjalnie dla Iki & hcz: twierdzę otóż, że chcąc być konsekwentnym w domaganiu się „wolności celebracji” ode mnie, nie bardzo wypada m.in. urządzać sobie szyderę z osób, realizujących ową „wolność celebracji” CHOCIAŻBY w przypadku katastrofy smoleńskiej.

    A na „abM” mam inny mem, nawet bardziej pasujący: medice, cura te ipsum. ICMPTZ?

    Prościej nie umiem. Dziękuję za uwagę.

    Polubienie

  24. Ale ja właśnie twierdzę, że w ślubach humanistycznych nie chodzi o wywyższanie się, tylko o znalezienie odpowiedniej oprawy dla ślubu osób, które z racji światopoglądu nie chcą brać ślubu w kościele czy jakiejkolwiek innej świątyni.

    I prostymi słowami, specjalnie dla Iki & hcz: twierdzę
    otóż, że chcąc być konsekwentnym w domaganiu się „wolności
    celebracji” ode mnie, nie bardzo wypada m.in. urządzać
    sobie szyderę z osób, realizujących ową
    „wolność celebracji” CHOCIAŻBY w przypadku katastrofy
    smoleńskiej.

    Po pierwsze: nie mówiłem o „wolności celebracji” tylko o „potrzebie celebracji”. Poza tym dość gładko przeszedłeś od „celebracji” do „upamiętniania”.

    Po drugie: nie mam nic przeciwko „urządzaniu szydery” ze ślubów humanistycznych, tylko przeciwko doszukiwaniu się w nich tego, czego — moim zdaniem — w nich nie ma.

    Po trzecie: jeśli pokażesz mi konkretny przykład „urządzania szydery z osób realizujących wolność celebracji”, to chętnie Ci wyjaśnię, jaki był powód tej „szydery” i że nie był to w żadnym wypadku zamach na czyjąkolwiek „wolność celebracji”.

    Polubienie

  25. [sorry za lag, proza życia]

    @hcz:

    Po pierwsze: nie mówiłem o „wolności celebracji” tylko o „potrzebie celebracji”.

    Ojej, w takim razie zastąp u mnie „wolność celebracji” „potrzebą celebracji”. Będzie nawet faktycznie dokładniej, choć to imo niewiele zmienia.

    Poza tym dość gładko przeszedłeś od „celebracji” do „upamiętniania”.

    Bo nie widzę tu jakichś istotnych różnic. Upamiętnienie to po prost celebracja wspomnienia. Świętowanie dziesiątej rocznicy „ślubu humanistycznego” to zarówno upamiętnienie, jak i celebracja wspomnienia. Podobnie zresztą, jak „miesięcznice”.

    Po drugie: nie mam nic przeciwko „urządzaniu szydery” ze ślubów humanistycznych, tylko przeciwko doszukiwaniu się w nich tego, czego — moim zdaniem — w nich nie ma.

    Cóż, jeśli z uporem odmawiasz przyjęcia do wiadomości zasadniczej tezy notki [z monstrualną niekonsekwencją wskażę Ci po raz enty przedostatni akapit], to mogę w odpowiedzi tylko wzruszyć ramionami…

    Po trzecie: jeśli pokażesz mi konkretny przykład „urządzania szydery z osób realizujących wolność celebracji”, to chętnie Ci wyjaśnię, jaki był powód tej „szydery” i że nie był to w żadnym wypadku zamach na czyjąkolwiek „wolność celebracji”.

    Nienienie. O „zamachu na wolność celebracji” nigdzie z kolei nie pisałem ja. A cytat? Proszę uprzejmie – ja przynajmniej nie pisałem o „całym tym zoologu”. Albo tutaj – „swojego rodzaju folklor” jak ulał pasuje również do mojego rozumienia „ceremonii humanistycznych” [może z tą różnicą, że – przynajmniej teoretycznie – mniej wiąże mnie chyba z „humanistami”, niż Ciebie z narodem zmarłego prezydenta, no ale to już offtop zupełny]. Każdy ma więc swoją szyderę [pomijając poprzedniozdaniowy „kontekst wspólnotowy”], ale najwyraźniej tylko mi nie wolno się z tego śmiać – bo tekstu o możliwości śmiechu i doszukiwaniu się nie kupuję, sorry.

    Polubienie

  26. Kiedyś już pisałem (na Joggerze) o moim rozbawieniu tym wynalazkiem, jakim jest ślub humanistyczny:

    Fraszka na śliczny ślub humanistyczny.

    Rzekł Albin do Stefana,
    gdy wstali spoceni z rana:

    wiesz? ja cię bardzo lubię
    i chętnie cię poślubię.
    I co ty mój miły na to?

    A Stefan:

    -ja? jak na lato!
    Tylko Albinku mój śliczny,
    ślub ma być humanistyczny!
    Co między nami jest dwoma,
    to przecież nie Sodoma?
    A jednak nie wierzę w cuda,
    w kościele nam się nie uda,
    chociaż ksiądz chłopców woli,
    prędzej swe jajca ogoli!
    Nie będzie się narażał,
    i nowych zwyczajów wdrażał!

    -Och! Znowu masz rację Stefanie,
    Weźmiemy ślub na polanie,
    wśród wrzosu, w środku lasu,
    a później… do szałasu!
    Chcę, byś się poczuł kochany!
    Już w tym mój interes… zasrany!

    Gwoli wyjaśnienia tym, co będą próbowali się czegoś doszukiwać w tej fraszce:

    Nie mam zamiaru nikogo obrażać i nikogo konkretnego na myśli nie miałem. Uważam, że mogę wyrazić swoje rozbawienie tym obrzędem. Tym bardziej, gdy jest on ostatnio nagłaśniany w różnych mediach.

    Polubienie

Dodaj komentarz