Test na ojcostwo.

A dokładniej na miłość ojcowską sensu stricte i rodzicielską sensu largo.

Nie jestem chyba dobrym ojcem. Ale po tym, co ujrzałem wczoraj, lewa strona skali porównawczej przesunęła się tak, że mogę się czuć na wyciągnięcie ręki od ideału.

Daleki jestem od szyderki z jakiegokolwiek nazwiska oczywiście. W zasadzie nazwisko Papryczka jest w sumie przecież sympatyczne.

Ale żeby małemu, ufnemu chłopczykowi noszącemu nazwisko Papryczka [w przeciwieństwie do dziewczynek bez szans na zmianę bez specjalnych zabiegów w ramach Układu], któremu – jak każdemu dziecku – relacja do świata, życzliwego bądź szyderczego, kształtuje się najbardziej w pierwszych latach życia – dawać jeszcze na imię Tytus? Tytus Papryczka?

E no, chyba się jednak nie znam. Z pewnością to celowe działanie rodziców, chcących wychować dziecko na twardziela. Bo z chłopczyka, zwącego się Tytus Papryczka, którzy przeżyje szkołę i grupę rówieśniczą, może wyrosnąć tylko megatwardziel, przy którym krzyżówka genów Chucka Norrisa, Michała Drzymały, Marvina Heemeyera i Jarosława Kaczyńskiego okaże się chucherkiem z charakterem giętkim, jak trzcina na wietrze.

* * *

Ach, zapomniałbym. Tytus Papryczka ma brata. Doriana Papryczkę.

24 myśli w temacie “Test na ojcostwo.

  1. W USA nadają dowolne imiona i nikomu to nie przeszkadza. W Polsce pula imion się zawęża niebezpiecznie, bo wszystko, co nie jest popularne, brzmi nieznajomo, a jak nieznajomo, to od razu brzydko. Używanych imion jest co kot napłakał. Za chwile wszystkie dzieci będą miały identyczne imię….

    Tytus — bardzo ładne imię. Dorian też. Niestety przez takie podejście, jak twoje, te imiona są w zaniku.

    Polubienie

  2. @Ja [kurde, rozmawiam z samym sobą :P]:

    Czy gdziekolwiek pisałem, że to brzydko?
    Byś widział pierwszą lepszą Liber Natorum sprzed circa stu lat, to byś nie pisał głupot, że się pula zawęża. Zresztą co tam LNs, wystarczy przeczytać „Pana Tadeusza”…
    Nikomu nie przeszkadza nadawanie dowolnych imion? Z pewnością nie rodzicom, którzy dziecku dają np. na imię Facebook…

    @lRem: znajoma TŻki zamierzała młodszemu synowi dać na imię Cyprian. Wyleczyła się z tego pomysłu, gdy starszy zaczął na niemowlaka wołać „Cipek”…

    Polubienie

  3. Mnie się bardzo podoba! Imię przyjemne, a nazwisko śmieszne (w sensie „haha :)”, a nie „żenada”). Właściwie takie nazwisko to jak marka. Poczekamy aż Papryczka dojrzeje i zobaczymy co młody Tytus zrobi z tym darem.

    Btw. zza ścianą robią mi remont. Majster nazywa się Gruszczyński, a wołają na niego „japko” (sic!)

    Polubienie

  4. Dziecko jak dziecko. Trzeba było go nauczyć, że zdrobnienie od Cyprian to Cypek, a nie Cipek.

    Kuzynka nadała swoim dzieciom imiona Leonard (wołamy Leo) i Melania (Mel). Druga dała „Nikodem” (Niko) i jest ok.

    Polubienie

  5. Autorowi notki o co innego chyba chodziło. Tak, Tytus Papryczka brzmi świetnie; wyróżnia się w sympatyczny sposób i generalnie jest cool. W dorosłym życiu. Ale po drodze jest szkoła, jestem pewien, że słyszeliście o tym miejscu. Wiele tu zależy od malca. Jeśli zawczasu nauczy się dystansu do siebie i będzie umiał zjednać sobie sympatię rówieśników, to nic się nie stanie. Ale czasem wystarczy po prostu pech na starcie, żeby przez resztę szkoły klasa po nim jeździła.

    Polubienie

  6. Nie rozumiem tego z Tadeuszem…

    No niestety zawęża się. Gertruda, Eleonora, Edeltrauda, Gryzelda, Gizela, Brunchilda, Kunegunda i inne… Od lat nie słyszałom takiego imienia, ewentualnie z okazji pogrzebów w pokoleniu 80+. Jak się z ludźmi rozmawia, to też twierdzą, że to imiona dla starych bab. Ale te stare baby nie były stare od urodzenia i 80 lat temu te imiona pasowały do dzieci, a teraz nie pasują?

    Z męskimi podobnie byłoby wymieniać…

    Nie wiem, jak usańce potraktują Facebooka, ale jest choćby Paris Hilton, czyli po polsku Paryż Hilton. Ma imię od miasta i od sieci hoteli. Tak jakby w Polsce nazwać chłopaka ,,Berlin Gołębiewski”. I takie imiona nie wywołują jakoś specjalnie sensacji. W Polsce też przyjmujemy je ,,normalnie”, ale już własnym dzieciom nie dalibyśmy.

    No napisałeś, że brzydko, bo mówiłeś wyraźnie sugerując, że to Zły Ojciec był.

    Polubienie

  7. Nie wiem po co przy nadawaniu imienia przejmować się zdaniem jakiś frustratów, którzy nie potrafią wyciągnąć innych wniosków o osobie jak tylko nietypowe imię.

    W środowisku protestantów/ewangelików nietypowe imiona to częste zjawisko i jakoś nikt nie płacze z tego powodu. Każdy zna wartość innych po owocach. I to są ludzie raczej zadowoleni niż sfrustrowani.
    Jeśli ktoś się uważa, za lepszego bo jego imię jest pospolite, to można mu współczuć.

    A jak ktoś chce zmienić imię to nie jest przesadnie trudne. Wystarczy używać innego kilka lat, a potem złożyć wniosek i formalnie zmienić w papierach.

    Polubienie

  8. @sprae: czasem od takich frustratów może sporo zależeć [wyobrażasz sobie firmę pn. „Tytus Papryczka, Usługi Pogrzebowe”?]. Zmniejszanie prawdopodobieństwa przyszłego sukcesu dziecka, jakkolwiek homeopatyczne to prawdopodobieństwo by nie było, to ze strony rodziców po prostu głupota, ot co. Jeśli takim imieniem posługuje się dorosły, nie ma problemu, ale stawiać w takiej sytuacji dziecko?

    Poza tym zwracam uwagę, że – jak zauważył chyba tylko Świętomir – szło mi głównie o dorastanie takowego. Na temat tego, dlaczego zauważył to akurat On, mam swoją teorię, ale na razie nie będę jej ujawniał 😉

    Polubienie

  9. Poza tym zwracam uwagę, że – jak zauważył chyba tylko Świętomir – szło mi głównie o dorastanie takowego. Na temat tego, dlaczego zauważył to akurat On, mam swoją teorię, ale na razie nie będę jej ujawniał 😉

    „Na razie”? To groźba? :p

    Polubienie

  10. Świętomir, a znasz ten suchar? „Co to jest? Wisi na ścianie i grozi?” 🙂

    [przy okazji znalazłem lepsze. „Co to jest: wisi na ścianie, chodzi i bije, a jak spadnie, to do d* z takim zegarem?”]

    Polubienie

  11. Poza tym zwracam uwagę, że – jak zauważył chyba tylko Świętomir – szło mi głównie o dorastanie takowego.

    No i co, będzie pokolenie składające się z Piotra, Pawła i Marka. Bo inne to już będą zbyt rzutujące? Ja mam np. obrzydliwe słowiańskie imię z całym mnóstwem pułapek pisowni, zupełnie nie przystające do realiów Globalnej wioski. I co z tego, że popularne i sporo takich ludzi wokoło? Mam z tym więcej problemów, niż z Tytusem, Alfonsem czy innym. A jak dorastałem, to też miałem ciężko, bo jak ktoś miał Adam, to każdy w klasie umiał wymówić i napisać. Tytusa też by wymówił i napisał. A jak mieli wymówić Przemysław, to nawet katechetce nie wychodziło. Z pisownią też ciężko.

    Jak dzieci chcą dokopać, to zawsze coś znajdą. Agnieszka? Agnes magnes… Małgorzata łopata. Marysia co ma rysia. Michał co się skichał… Jechać dalej?

    [wyobrażasz sobie firmę pn. „Tytus Papryczka, Usługi Pogrzebowe”?]

    A co, ,,Marian Papryczka, Usługi Pogrzebowe” brzmi lepiej? Albo ,,Adam Wesołek, Usługi Pogrzebowe”. Nazwiska to w ogólności jest średniowieczny przeżytek. Kiedyś cośtam mówiły o jego nosicielu. Potem nie mówiły, ale służyły identyfikacji. Teraz i tak nie służą zazwyczaj identyfikacji i i tak używa się PESELu. Więc pewnie za jakiś czas zanikną.

    Polubienie

  12. Ja (teraz ja zwracam sie do siebie… dziwne uczucie :p), ja tam sportem się nie interesuję (prócz brydża!), ale kiedy ostatnio sprawdzałem, komentatorzy określali zawodników, hmm… czyżby nazwiskiem? W szeroko tu omawianej szkole też już zapewne zwracają się do uczniów numerkami?

    Nie wiem też, co mają nazwiska wspólnego ze średniowieczem. Przykro mi stary, ale nazwiska znali już starożytni Rzymianie i to nie tylko arystokraci, ale praktycznie wszyscy obywatele. A wynikało to z niczego innego, jak bardzo szczupłego słownika łacińskich imion. Większość współczesnych imion pochodzących z tego języka było pierwotnie nazwiskami właśnie. Co więcej, wielu miało dwa nazwiska: jedno odwołujące się do jednego z trzystu wielkich rodów, a drugie – do tzw. małej rodziny.

    Z kolei w średniowieczu nazwiska w ogóle nie występują. Do identyfikacji ludzi o tym samym imieniu używano wtedy przydomków, najczęściej pochodzących od imienia ojca lub miejsca urodzenia/zamieszkania. Wiele z nich przekształciło się później w nazwiska, ale różniły się od nich tym, że bardzo długo nie były dziedziczne. Inne nazwiska powstawały od zawołań bojowych rycerstwa lub przydomków, które rzeczywiście z czasem stawały się dziedziczne. Ale aż do XIX w. bardzo łatwo było przenieść się w inne miejsce i kompletnie zmienić tożsamość. Z tego czasu również pochodzi oficjalny urzędowy wymóg posiadania nazwiska. Biorąc te fakty pod uwagę, możemy powiedzieć, że w średniowieczu uczyniono dopiero pierwsze maleńkie kroczki ku nazwiskom we współczesnej postaci, a długi i mozolny proces ich kształtowania zakończył się całkiem niedawno.

    Polubienie

  13. No właśnie o tym piszę. Jest Konieczny, bo mieszkał na końcu wsi. Jest Kowal, bo był Kowalem. Jest Kowalski, bo był kowalskim synem. Jest Wesołek, bo był wesołkiem itp.

    Nie wiem, co tam w Rzymie, o Polsce pisałom.

    No w szkole się używa imion do wzywania dzieci w klasie i PESEL-i do identyfikacji uczniów na świadectwach i innych takich.

    Owszem, w sporcie się używa nazwisk, bo to wąska grupa osób i tam jeszcze nazwiska bywają identyfikujące (bywają, bo np. w snookerze jest kilka powtarzających się). Ale jakby ich nie było, to by się nadało przydomki i luz.

    Ja nie twierdzę, że nazwiska nie są w użyciu, ale uważam, że są bez sensu i jestem ich przeciwnikiem.

    Polubienie

  14. Ja nie twierdzę, że nazwiska nie są w użyciu, ale uważam, że są bez sensu i jestem ich przeciwnikiem.

    „Dzień dobry panie 83112636068”? Dziękuję, wolę nazwiska.

    Polubienie

  15. A co powiesz na Dolores Miednica, Izaura Kiełbasa, Estera Boczek?

    Kolega z Francy zna stomatologa narodowosci handlowej nazwiskiem Skinnazi.

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do quest Anuluj pisanie odpowiedzi