Dla potrzeb estetycznych nieco sfabularyzowany, zachowałem sens wypowiedzi.
Kobietom jest źle, gdy zlecone przez
nichnie zadania facet wykona szybciej albo inaczej w sposób oszczędzający cokolwiek. Kobiety nie są zadowolone, kiedy coś jest zrobione, a my leżymy do góry brzuchem, tylko wtedy, gdy widzą, że my COŚ robimy. Jak nie masz nic do roboty, do najlepiej będzie, jak pójdziesz ze śmieciami i będziesz się z tym pieprzył przez dwie godziny, wtedy dopiero kobieta nabiera pewności, że śmieci są dobrze wyrzucone.
Źródło: kolega, co to niejedno widział.
Święte słowa! 😀
Ale… kiedy ostatnio sprawdzałem wyraz „kobieta” był w języku polskim rodzaju żeńskiego. Coś się zmieniło?
PolubieniePolubienie
Biedaku Ty mój… rodzaj kobiety musisz sprawdzać w słowniku? Odezwij się na jabberze, może załatwię Ci jakieś korepetycje 😀
Że niby „niejedno”? Ze wsi jestem, a u mnie to fonetyczny zapis regionalizmu oznaczającego „niejedną” 🙂
PolubieniePolubienie
Ha. Ha. :p
PolubieniePolubienie
Cytowałem kolegę 😛
PolubieniePolubienie
Ten błąd razi moje potrzeby estetyczne. Twoich nie? 😛
Nawiasem mówiąc, wynika z tego, że małżeństwo jest jak umowa o pracę: nieważne co robisz, ważne, byś robił to przez osiem godzin i ani sekundy krócej.
PolubieniePolubienie
Redakcja nie bierze odpowiedzialności za Twoje wnioski… przedstawiona przez Ciebie konkluzja to oczywiście jedna strona medalu, ważna wtedy, gdy możesz cieszyć się wolnym, w przeciwnym razie jesteś jednostką nieodpowiedzialną, leniwą i generalnie niegodną zaufania. W przypadku przeciwpołożnym jest od Ciebie wymagane, żebyś utrzymał rodzinę na co najmniej dobrym przyzwoitym światowym poziomie, siedząc w pracy osiem godzin i ani sekundy dłużej 🙂
PolubieniePolubienie
No masz. Poironizuj chwilę, to Ci zaraz przypną łatkę nieodpowiedzialnego, niegodnego zaufania obiboka. O tempora! O w mordes. 😉
PolubieniePolubienie
Coś w tym jest.
Nie myję naczyń – źle.
Myję naczynia – phi, tylko tyle naczyń?
Nie myję naczyń – źle.
Myję naczynia – dlaczego lejesz tak mało płynu?
Nie myję naczyń – źle.
Myję naczynia – dlaczego tak wolno?
I wtedy:
skoro wszystko robię źle, to sama je sobie myj!
no! będę musiała, bo ty się do niczego nie nadajesz!
A już następnego dnia:
mam do ciebie prośbę, czy mógłbyś umyć naczynia?
I tak od kilku lat. 😐
PolubieniePolubienie
Hehe, widzę torero że nałki przedmałżeńskie robisz, bardzo dobrze. W ten sam sposób funkcjonują protestanci, zwłaszcza Niemcy. Dla Niemca Polak jest nierobem bo co ten spojrzy to siedzi, stoi, pali papierosa. A że robota zrobiona… nieważne. Niemiec natomiast bez przerwy się snuje bo firmie, no, coś robi.
PolubieniePolubienie
Przemko, nauk przedmałżeńskich to ja jeszcze nie zacząłem tu robić, uwierz mi. Dojrzewają mi w głowie od dłuższego czasu dwa wpisy monotematyczne… 😛
PolubieniePolubienie
Monokatechematyczne? :p
PolubieniePolubienie
Coś w ten deseń. Chociaż zastanawiam się, czy odzewu parę rzędów wielkości większego [nawet odrzucając wszystkie odpowiedzi zawierające słowo „buc”] nie miałbym np. na feminotece 😛
PolubieniePolubienie
Napisz monokatechematyczną feminotkę. To dopiero będzie flejm. 😀
PolubieniePolubienie
Jeśli u kogoś tak to wygląda… to współczuję 😛
PolubieniePolubienie
Jeśli u Ciebie tak to nie wygląda… poczekaj 😛
PolubieniePolubienie
Na co? 😉
PolubieniePolubienie
Zamiast odpowiedzi zacytuję z głowy usłyszane kiedyś stwierdzenie, autora nie kojarzę, a szkoda, bo godzien Nobla 🙂
„Źródło większości, jeśli nie wszystkich, konfliktów w małżeństwach bierze się z pewnego dość podstawowego nieporozumienia. Po ślubie żony myślą, że mężczyźni się zmienią, podczas gdy oni się nie zmieniają. Mężczyźni zaś odwrotnie – liczą, że kobiety się nie zmienią, a one się zmieniają”.
PolubieniePolubienie