25 myśli w temacie “Z zamyśleń wieczornych.

  1. Poziom tej konwersacji mnie dobija. Odjeżdżam do domu w tumanach kurzu moim samochodem, wdeptując z mocą osobę homoseksualną w podłogę. W domu TŻ powinna była już zdążyć upiec mojego ulubionego małego Afroamerykanina z polewą i posypać go wiórkami kokosowymi.

    Polubienie

  2. Ciebie to bawi, Czajna? Ja tylko pytałem…

    ZTCMW orędownicy nowomowy domagają się całkowitej cenzury wyrazów obelżywych, niezależnie od ich kontekstu i zamiarów wypowiadającego. Gdyby było inaczej, „Dziesięciu Murzynków” nie zmieniliby na „Dziesięciu żołnierzyków”. Kto mówi „A”…

    Polubienie

  3. Czy co mnie bawi? Na pewno nie bawi mnie „dowcip” z Twojej notki. Chyba, że to nie dowcip, ale to tym gorzej.

    Nie mam pojęcia o jakich orędownikach nowomowy i jakim domaganiu się mówisz.

    Polubienie

  4. A, czyli (tak jak myślałem) nie masz na myśli żadnych konkretnych żądań czy postulatów żadnej konkretnej osoby czy grupy osób, a Twoja notka jest kompletnie z tyłka.

    Związek z „Dziesięcioma małymi…” jest żaden, a ich sprawa wcale nie jest tak absurdalna, jak Ci się najwyraźniej wydaje. Skoro nie masz jednak ochoty o tym gadać (a i ja nie bardzo, przyznaję), to tylko dla porządku postulowałbym jednak, byś nie pisał o „10 małych murzynkach”, lecz „10 małych czarnuszkach”, bo inaczej dokonujesz, khem, manipulacji.

    Polubienie

  5. Czajna. Nie wypominając… jadłeś moje kanapki, spałeś na mojej wykładzinie i kąpałeś się w mojej wannie, więc chociażby z tego tytułu sądzę, że należy mi się odrobina elementarnego szacunku przejawiająca się w tym, żeby każdej analogii, która Ci nie pasuje, nie kwitować na zasadzie „z rzyci wyjętej” a związków określać jako „żadne” 😉

    Właśnie przez takie podejście mam wyżej uszu reprezentowanego na joggerze pożal się Boże „racjonalizmu”, a raczej jego parszywej karykatury. Przejawiającej się m.in. w megaupierdliwie dokładnej chęci „szukania twardych dowodów” tam, gdzie primo nikt o nich nie wspomina, secundo tam, gdzie materia rzeczy takie dowody z definicji wyklucza. Czegóż Ty do pioruna oczekujesz w charakterze kontrargumentu? Anglojęzycznego PDFa z policzonymi co do jednego wystąpieniami zmian nazw na osi czasu? Po Cichym mógłbym się czegoś takiego spodziewać. Po Tobie nie, gdyż sądzę, że takie manewry są w Twoim wykonie po prostu zabiegiem erystycznym. I naprawdę nie wiem, co gorsze.

    A polskie tłumaczenie „Ten liitle niggers”, które mam na półce [rewelacyjny kryminał swoją drogą, kto nie czytał, ten padalec], to właśnie „Dziesięciu Murzynków”. Pisanych zresztą wielką literą – bardzo oryginalna forma obelgi. Prószyński i S-ka, Warszawa 1999.

    Polubienie

  6. Czajna. Nie wypominając… jadłeś moje kanapki, spałeś na mojej wykładzinie i kąpałeś się w mojej wannie, więc chociażby z tego tytułu sądzę, że należy mi się odrobina elementarnego szacunku przejawiająca się w tym, żeby każdej analogii, która Ci nie pasuje, nie kwitować na zasadzie „z rzyci wyjętej” a związków określać jako „żadne” 😉

    Nadal jestem Ci wdzięczny za przygarnięcie i mile to zdarzenie wspominam. Ale Tobie też się zdarzało różne rzeczy pod moim kierunkiem pisać, nie mówiąc już o tym, na co pozwalasz innym tu komentującym. Nawiasem mówiąc, o ile rozumiem, że wyrażenie „z tyłka wyjęta” jest niezbyt eleganckie, o tyle nie wiem, co złego jest w słowie „żadne”? Dla mnie związek jest w swej istocie rzeczywiście żaden. Jedna rzecz to bzdurny postulat, którego nikt nie wysuwa, druga to całkiem uzasadniona zmiana słowa obraźliwego na nieobraźliwe.

    Czegóż Ty do pioruna oczekujesz w charakterze kontrargumentu? Anglojęzycznego PDFa z policzonymi co do jednego wystąpieniami zmian nazw na osi czasu? Po Cichym mógłbym się czegoś takiego spodziewać. Po Tobie nie, gdyż sądzę, że takie manewry są w Twoim wykonie po prostu zabiegiem erystycznym. I naprawdę nie wiem, co gorsze.

    Oczekuję przytoczenia wypowiedzi kogokolwiek (poza prawicowymi prowokatorami), kto wysuwałby tak absurdalne postulaty, jak nienazywanie pedałów samochodowych czy rowerowych pedałami i nazywania ich gejami. Przynajmniej, jeśli piszesz o tym serio, a nie dla żartu. Rozumiem, że komuś może się nie podobać, że oczekuje się od niego, iż nie będzie chamem (a do tego najczęściej sprowadza się „polityczna poprawność”, ze zmianą niggers na Indians/soldiers włącznie), ale twierdzenie, że pedał samochodowy nie będzie mógł być pedałem albo że łysi będą musieli być kędzierzawymi inaczej [nie wymyśliłem tego, straszył mnie (i innych wiernych) tym pewien pallotyn w kazaniu na niedzielnej mszy] jest głupie. Jest to klasyczny przykład używania „argumentu” równi pochyłej, który to argument jest niczym więcej, jak tylko błędem logicznym. Od kogoś, kto tak lubi narzekać na humanistów i ich nieznajomość matematyki tudzież logiki, oczekuję właśnie niepopełniania podstawowych błędów logicznych.

    A polskie tłumaczenie „Ten liitle niggers”, które mam na półce [rewelacyjny kryminał swoją drogą, kto nie czytał, ten padalec], to właśnie „Dziesięciu Murzynków”. Pisanych zresztą wielką literą – bardzo oryginalna forma obelgi. Prószyński i S-ka, Warszawa 1999.

    Polski tytuł brzmi „Dziesięciu Murzynków” i dlatego nie ma potrzeby jego zmiany i pod takim tytułem najczęściej się tę książkę w Polsce wydaje. Specyfika języka polskiego i różnice między nim a angielskim powodują, że nie da się dokonać przekładu, który oddałby dwuznaczność oryginału. Przy czym (za chwilę więcej o tym) warto pamiętać, że cała piosenka ma konotacje rasistowskie niezależnie od tego, czy ” little niggers” przełożyć jako „Murzynków” czy jako „czarnuszków”.

    Co innego tytuł angielski, który zawiera w sobie słowo powszechnie w anglosaskim kręgu kulturowym odbieranym jako obraźliwe. Było ono za takie uważane już w czasie, gdy ukazało się pierwsze wydanie książki, dlatego już w drugim, o rok późniejszym (!), zmieniono tytuł. Owszem, piosenka, którą inspirowała się Christie, jest starsza i gdy powstała, słowo „nigger” było jeszcze neutralne. Ino jej oryginał i tak traktował o Indianach (po roku dokonano przeróbki), a śpiewano ją w rasistowskich (którego to rasizmu sobie wówczas nie uświadamiano tak jak dziś) pod względem wymowy minstrel shows.

    Polubienie

  7. Nadal jestem Ci wdzięczny za przygarnięcie (…)

    Nie dostrzegłeś smileya.

    Oczekuję przytoczenia wypowiedzi kogokolwiek (poza prawicowymi prowokatorami), kto wysuwałby tak absurdalne postulaty, jak nienazywanie pedałów samochodowych czy rowerowych pedałami i nazywania ich gejami.

    „Prawicowi prowokatorzy” 😀 Krew nie woda 😀

    Naprawdę sądzisz, że nie mam przykładów na absurdalizację języka przez… różnych? Oczywiście przykładu explicite Ci nie podam, cały wpis straciłby zresztą wtedy sens, będąc wtedy plagiatem albo czystą szyderką, ale innych [jak sam zapewne zaraz stwierdzisz – nie mających nic wspólnego z tematem] przykładów uzbieram przez kwadrans parę. Voila:

    „Personel [w szwedzkim przedszkolu „Egalia” – przyp. torero] nie odzywa się do dzieci zwrotami określającymi ich płeć. W niektórych sytuacjach przedszkolanki posługują się hybrydą między zaimkami osobowymi „on” i „ona” – odpowiednikiem nieistniejącego w języku szwedzkim „ono”.”

    http://www.hli.org.pl/xoops/modules/news/article.php?storyid=1571

    „Advert for ‚reliable workers’ banned as discrimination by Jobcentre Plus”

    http://skocz.pl/czajna1

    „A new primary school has banned the use of the word „school” in its title because it has „negative connotations”.”

    http://skocz.pl/czajna2

    Nie chce mi się dalej szukać tylko dlatego, że Ty tego nie dostrzegasz albo udajesz, że nie dostrzegasz, i liczysz na zmęczenie materiału. Oczywiście dalej możesz twierdzić, że posuwam analogię zbyt daleko albo cośtam. Twoje prawo.

    Rozumiem, że komuś może się nie podobać, że oczekuje się od niego, iż nie będzie chamem

    Och, wychodzi więc na to, że do chamów równasz w zasadzie prawie wszystkich i prawie wszystkie pokolenia przed Tobą. No, może 20 lat wcześniej. Pogratulować pokory i skromności, naprawdę.

    Jest to klasyczny przykład używania „argumentu” równi pochyłej

    Srutututu. Wiesz, co Ci powiem? Zacznijmy może od zakazu ujadania na chrześcijaństwo i ogólnie pojętą prawicę. A dopiero wtedy uwierzę, że orędownicy PC czyści są jako te lelije białe. Bo jak na razie to zarzutami o błędy logiczne maskujesz póki co absolutny brak dowodów na to, że tym Hunom nie chodzi po prostu o rozsadzenie białej cywilizacji.

    Jeśli ktoś bez opowiadania się włazi z ulicy i każe mi sprzątać we własnym domu, to cywilizacja, w której wyrosłem, każe mi spytać go wpierw o jakiekolwiek umocowanie i papiery [wpierw, zanim dam mu w mordę]. Póki co, takich nie widzę. Na życzenie mogę przedstawić wengi linków, gdzie na Zachodzie ruguje się chrześcijaństwo NIE w ramach walki z religią, tylko KOSZTEM islamu. Zapewne zresztą rękami potomków tych samych pożytecznych idiotów, którzy demonstrowali fascynację ZSRR jakieś 50 lat temu.

    Polski tytuł brzmi „Dziesięciu Murzynków” i dlatego nie ma potrzeby jego zmiany i pod takim tytułem najczęściej się tę książkę w Polsce wydaje.

    Hola hola! Jeśli nie ma potrzeby zmiany, to czemu słowo „Murzyn” zaczyna być uznawane za obraźliwe? Albo – albo.

    Owszem, piosenka, którą inspirowała się Christie, jest starsza i gdy powstała, słowo „nigger” było jeszcze neutralne. (…)

    Doceniam analizę źrodłosłowu. Ale… czytałeś może książkę albo zadałeś sobie trud, żeby przeczytać chociażby wierszyk? Jeśli gdzieś tam znajdziesz cokolwiek obraźliwego… następnym razem śpisz u mnie na łóżku 😉 <- smiley 🙂

    Obrażanie powinno kwalifikować się przez pryzmat intencji NADAWCY. NADAWCY, nie ODBIORCY. Postrzeganie wszelkich wypowiedzi przez pryzmat rozumienia ODBIORCY jest WYMYSŁEM IDIOTY i prostą drogą do cenzury. A dodatkowo musi być przesiane przez filtr ogólnie przyjętego znaczenia danego słowa. Żyd nazwany Żydem [bezprzymiotnikowo] nie może mieć skutecznego prawa domagać się oskarżenia kogokolwiek o antysemityzm. „Żydkiem” – już bym się zastanowił. Na tej samej zasadzie panichristowskie „nigger” „obraża” kogoś dokładnie w sposób, w jaki Ciebie obraziłoby np. nazwanie Cię „historykiem” [bezprzymiotnikowo, w neutralnym kontekście].

    a śpiewano ją w rasistowskich (którego to rasizmu sobie wówczas nie uświadamiano tak jak dziś)

    Wysiadam. Twoje mniemanie o wielkości samego siebie i doskonałości moralnej „antydyskryminatorów” w porównaniu z ludźmi, którzy byli przed nami, po prostu mnie przerasta. Naprawdę.

    Polubienie

  8. Nie dostrzegłeś smileya.

    No nie zaszkodzi być uprzejmym 😉

    http://www.hli.org.pl/xoops/modules/news/article.php?storyid=1571

    To nie jest polityczna poprawność (bo nie chodzi o to, że „dziewczynka” albo „chłopiec” kogoś obraża). Co nie znaczy, że nie jest to głupota. 😉

    http://skocz.pl/czajna1

    Tu masz nadgorliwość jakiegoś pojedynczego kretyna, którego instytucja w najmniejszym stopniu nie poparła.

    http://skocz.pl/czajna1

    No, tu to jest najśmieszniejszy przykład, ale znowu sprowadza się do tego, że jeden pacan miał głupi pomysł na uczynienie czegoś sympatyczniejszym (a nie nieobraźliwym).

    Oczywiście mógłbyś podać więcej przykładów, a ja mógłbym się do nich różnie odnosić, bo większość takowych to sprawy albo rozdmuchane, albo nawet zmyślone przez szukających sensacji dziennikarzy. Ale nie mam problemu z tym, żeby większość (bo już np. z „little niggers” rzecz nie jest taka prosta) tych pomysłów uznać za idiotyczne. Rzecz w tym, że te pomysły są po prostu skutkiem ludzkiej głupoty (i nie grozi nam wymuszanie ich na ogóle ludności Europy), a nie mniej lub bardziej zorganizowanego ruchu nazywania wszystkiego po nowemu w celu zniszczenia białej czy chrześcijańskiej cywilizacji. Żaden z tych przykładów nie dowodzi, że grozi Ci w Polsce przymusowa zamiana samochodowego pedału na samochodowego geja. Ba, ten szwedzki eksperyment to raczej też żaden przymus.

    Oczywiście dalej możesz twierdzić, że posuwam analogię zbyt daleko albo cośtam. Twoje prawo.

    Oczywiście nadal tak uważam. Nawiasem mówiąc, gdybyś twierdził, że pedałom samochodowym grozi zmiana nazwy, to pół biedy, ale żeby twierdzić, że ma to być zmiana na gejów? Toć właśnie taka zmiana byłaby obraźliwa.

    Och, wychodzi więc na to, że do chamów równasz w zasadzie prawie wszystkich i prawie wszystkie pokolenia przed Tobą. No, może 20 lat wcześniej. Pogratulować pokory i skromności, naprawdę.

    Gdzie Ty to wyczytałeś? Ja twierdzę, że dziś nie należy używać słów dziś uważanych za obraźliwe. Jeśli nazwiesz dziś kogoś pedałem, to ma prawo poczuć się obrażony i nie ma tu o czym dyskutować. Nawiasem mówiąc, jeśli nazwiesz kogoś debilem, będzie tak samo, nawet jeśli się uprzesz, że nie miałeś nic złego na myśli i nawet, jeśli ten ktoś będzie miał obiektywnie stwierdzone niskie IQ.

    Srutututu. Wiesz, co Ci powiem? Zacznijmy może od zakazu ujadania na chrześcijaństwo i ogólnie pojętą prawicę. A dopiero wtedy uwierzę, że orędownicy PC czyści są jako te lelije białe. Bo jak na razie to zarzutami o błędy logiczne maskujesz póki co absolutny brak dowodów na to, że tym Hunom nie chodzi po prostu o rozsadzenie białej cywilizacji.

    Kurna, co ma piernik do wiatraka? Równia pochyła to błąd logiczny i jest to taka sama prawda jak to, że 2×2=4. Jeśli potrafisz anulować logikę za pomocą gadki o Hunach, to nie bardzo wiem, jak tu rozmawiać, bo tak się składa, że nasza cywilizacja nie wynalazła jeszcze sposobu porozumiewania się nieopartego na logice.

    Nawiasem mówiąc nie da się udowodnić nieistnienia czegoś, co nie istnieje, o czym tysiąc razy Ci mówiono, a czego nie przyjmujesz do wiadomości z nieznanych mi przyczyn. No ale domyślam się, że skoro zniknąłeś przed chwilą logikę, to i z tym nie masz problemu. Muszę tylko powiedzieć jeszcze raz, że ja nie jestem w stanie rozmawiać w ten sposób, bo to prawie tak, jak gdybyś mówił po chińsku. A może nawet gorzej, bo chińskiego można się nauczyć.

    Aha, o zakazie nieujadania na prawicę możemy pogadać, jak zgodzisz się na zakaz gadania np. o tym, że socjalista nie może być patriotą. Zakaz ujadania na chrześcijaństwo (pod przykrywką religii w ogóle, ale w każdym razie na chrześcijaństwo też) w Polsce już jest (art. 196 KK), a jego złamanie jest ścigane z urzędu.

    Jeśli ktoś bez opowiadania się włazi z ulicy i każe mi sprzątać we własnym domu, to cywilizacja, w której wyrosłem, każe mi spytać go wpierw o jakiekolwiek umocowanie i papiery [wpierw, zanim dam mu w mordę].

    A kto Ci zabrania nazywać w domu gejów pedałami? Natomiast jak zrobisz to publicznie, to nie dziw się, że Ci dadzą kopa (niekoniecznie dosłownie).

    Póki co, takich nie widzę. Na życzenie mogę przedstawić wengi linków, gdzie na Zachodzie ruguje się chrześcijaństwo NIE w ramach walki z religią, tylko KOSZTEM islamu. Zapewne zresztą rękami potomków tych samych pożytecznych idiotów, którzy demonstrowali fascynację ZSRR jakieś 50 lat temu.

    Na pewno tych samych, średnia długość życia levacus europaeum to jakieś 250 lat.

    Pomijając, czy ten problem istnieje i jaka jest jego ocena, to nie jest to polityczna poprawność, tylko rzecz znacznie bardziej złożona. Sam zresztą chyba przyznasz, że nie tylko o nazewnictwo się rozchodzi?

    Hola hola! Jeśli nie ma potrzeby zmiany, to czemu słowo „Murzyn” zaczyna być uznawane za obraźliwe? Albo – albo.

    Ech. Jak słowo Murzyn zacznie być powszechnie uważane za obraźliwe, to może zajdzie potrzeba zmiany tytułu. Na razie nie dostrzegam tej potrzeby ani ja, ani wydawcy, tylko Ty. Na dodatek nie bardzo rozumiem, co tu jest Twoim zdaniem skutkiem, a co przyczyną, bo wygląda na to, że zmiana „niggers” na „indians”/”soldiers” powoduje, że słowo „Murzyn” zaczyna być uznawane za obraźliwe…

    Doceniam analizę źrodłosłowu. Ale… czytałeś może książkę albo zadałeś sobie trud, żeby przeczytać chociażby wierszyk? Jeśli gdzieś tam znajdziesz cokolwiek obraźliwego… następnym razem śpisz u mnie na łóżku 😉 <- smiley 🙂

    Owszem, znam cały wierszyk. Nie jest obraźliwy sam w sobie, poza tym, że w angielskim oryginale zawiera obraźliwe dziś słowo nigger. Jest też kontekst całej piosenki, którym są blackface minstrel shows. Słowa piosenki można zmienić bez jakiejkolwiek dla niej i dla książki straty. W czym widzisz problem?

    Obrażanie powinno kwalifikować się przez pryzmat intencji NADAWCY. NADAWCY, nie ODBIORCY.

    Czy zatem mogę nazwać Ciebie, Twoją żonę i dzieci w dowolny, najbardziej nawet wulgarny sposób, a potem powiedzieć, że wcale nie chciałem Cię obrazić, bo dla mnie to są zwykłe określenia i używam takich w domu? Spróbuj mi udowodnić, że tak nie jest.

    Postrzeganie wszelkich wypowiedzi przez pryzmat rozumienia ODBIORCY jest WYMYSŁEM IDIOTY i prostą drogą do cenzury. A dodatkowo musi być przesiane przez filtr ogólnie przyjętego znaczenia danego słowa.

    Ano właśnie, musi być przesiane. Uważasz, że słowo nigger jest w Stanach powszechnie uważane za neutralne?

    Owszem, postrzeganie wszystkiego jedynie przez pryzmat odbiorcy to błąd. Ale postrzeganie wszystkiego jedynie przez pryzmat nadawcy, jest takimże samym błędem. Jeśli wejdziesz do meczetu w butach (wiedząc, co myślą o tym muzułmanie), to jesteś chamem (a nawet głupim chamem, bo pewnie oberwiesz), niezależnie od tego, że przecież w kościele butów nie zdejmujesz i wchodzenie w nich do świątyni uważasz za normalne.

    Żyd nazwany Żydem [bezprzymiotnikowo] nie może mieć skutecznego prawa domagać się oskarżenia kogokolwiek o antysemityzm. „Żydkiem” – już bym się zastanowił. Na tej samej zasadzie panichristowskie „nigger” „obraża” kogoś dokładnie w sposób, w jaki Ciebie obraziłoby np. nazwanie Cię „historykiem” [bezprzymiotnikowo, w neutralnym kontekście].

    Ależ nie. Żyd jest Żydem i tyle. Podobnie jak historyk historykiem. Murzyn natomiast nie jest Czarnuchem – czego tu nie rozumiesz? Nawiasem mówiąc, Christie przecież zgodziła się na zmianę tytułu, której żadna instytucja nie wymusiła (już w jej czasach „nigger” to było słowo obraźliwe).

    Wysiadam. Twoje mniemanie o wielkości samego siebie i doskonałości moralnej „antydyskryminatorów” w porównaniu z ludźmi, którzy byli przed nami, po prostu mnie przerasta. Naprawdę.

    Ech, naprawdę nie wiem, gdzie Ty tam wyczytałeś przekonanie o mej własnej wielkości i całą resztę.

    To, że nazywam jakieś funkcjonujące dawniej przekonania rasistowskimi, nie oznacza jeszcze, że wyznających je ludzi oceniam tak samo, jak dzisiejszych rasistów. To, że niewolnictwo uważam za coś złego, nie oznacza, że starożytnych Greków oceniam tak jak dzisiejszych handlarzy ludzkim towarem. To, że św. Augustyn dopuszczał aborcję, nie powoduje, że Kościół winien odebrać mu tytuł świętego, ale też nie oznacza, że aborcję winien Kościół zaakceptować. To, że minstrel shows utrwalały rasistowskie przekonania, nie znaczy, że ich twórców trzeba koniecznie potępić. Ale też nie znaczy, że o tym kontekście (a to Ty domagałeś się zwrócenia uwagi na kontekst) piosenki, o której mówimy, trzeba zapomnieć.

    Nawiasem mówiąc, to ludzie z Twojej formacji ideowej zawsze mają pewność, kto był niezłomnym Herbertem, a kto był stalinowskim służalcem, niesłusznie dostał nobla i zasługuje, żeby mu to po wsze czasy wypominać jako zbrodnię.

    ***

    Na koniec zapytam po prostu: dlaczego chcesz zmuszać ludzi do używania słów, o których Ty uważasz, że są w porządku? A nie przyszło Ci do głowy, że dopóki nie ma sankcji prawnych, to zmianę tytułu wymusza po prostu rynek? Murzyni (tudzież ludzie, którzy przejmują się ich zdaniem i opinią) mogą nie chcieć kupować książki ze słowem nigger w tytule, więc wydawca zmienia tytuł. W czym widzisz problem? Chcesz zakazać wydawcom i autorom reagowania na preferencje klientów? Osoby bojkotujące „Znak” za wydanie „Złotych żniw” też potępiasz? Czy może prawicowa polityczna poprawność jest ok, a tylko lewicowa jest be? Czy „Obwoźne sado-maso” uważasz za niewinny artykulik, którego opinia publiczna nie ma prawa potępić? A gdyby ktoś chciał opublikować taki tekst w jakimś wydawanym przez państwo periodyku czy druku akcydensowym, to też byś uważał, że wszystko jest ok i nie ma powodu, by protestować?

    Polubienie

  9. Rzecz w tym, że te pomysły są po prostu skutkiem ludzkiej głupoty (i nie grozi nam wymuszanie ich na ogóle ludności Europy), a nie mniej lub bardziej zorganizowanego ruchu nazywania wszystkiego po nowemu w celu zniszczenia białej czy chrześcijańskiej cywilizacji.

    No i? Po pierwsze, mojej notki również nie inspirowały wraże siły. Po drugie, nawet takowe „inicjatywy indywidualne” [nie takie znów indywidualne zresztą, skoro stoją za nimi jednak jacyś decydenci] są pokłosiem pewnego klimatu i owocami pewnego spojrzenia na świat. Po trzecie nigdzie nie twierdzę [co by Cię pewnie ucieszyło], że gdzieś istnieje Centrum Niszczenia Cywilizacji Chrześcijańskiej. Po prostu istnieje za to cała masa bytów, które chętnie widziałyby chrześcijaństwo w agonii – muzułmanie, żydzi, ateiści, przemysł porno… nie chce mi się wymyślać dalej.

    Nawiasem mówiąc, gdybyś twierdził, że pedałom samochodowym grozi zmiana nazwy, to pół biedy, ale żeby twierdzić, że ma to być zmiana na gejów?

    Ale pokażesz mi cytatę, gdzie TWIERDZĘ, żeby tę nazwę zmienić, prawda?

    Co do równi pochyłej: odpowiedziałem Ci tak, jak Ci odpowiedziałem, bo nie widzę żadnego powodu, dla którego ten zarzut miałby się stosować jakoś bardziej do mnie. Nawet wprost przeciwnie. „Mnie” [w cudzysłowie, idzie o pewien światopogląd] przed masowym obrażaniem powstrzyma złota zasada liberalna i kultura, która u „nas” jest uzupełnieniem prawa [stąd liberalizm KONSERWATYWNY]. Co widać chociażby w kwestii używania wulgaryzmów u prawicy i w przeróżnych lewackich zinach. Tymczasem ja z równi pochyłej mogę równie dobrze wywieść konstrukcję, w myśl której Ty, zaczynając od konieczności zadekretowania bycia uprzejmymi dla siebie wzajem, skończysz na więzieniu za publiczny osąd czy opinię o kimkolwiek. Napisałem „srutututu”, bo moja ocena jest uprawiona tym bardziej, że ZTCMW wolności jednostki czy wolności słowa „Twoja” ideologia nie akcentuje jakoś szczególnie [cytowanie Majakowskiego byłoby z mojej strony doprawdy nietaktem…]

    Pomijając, czy ten problem [walki z chrześcijaństwem – przyp. ja] istnieje i jaka jest jego ocena, to nie jest to polityczna poprawność, tylko rzecz znacznie bardziej złożona. Sam zresztą chyba przyznasz, że nie tylko o nazewnictwo się rozchodzi?

    Oczywiście, że NIE TYLKO. Ale akurat w tej kwestii wagę do słów przywiązuję może nawet nadmierną. Aczkolwiek sądzę, że niezbyt nadmierną.

    Ech. Jak słowo Murzyn zacznie być powszechnie uważane za obraźliwe, to może zajdzie potrzeba zmiany tytułu. Na razie nie dostrzegam tej potrzeby ani ja, ani wydawcy, tylko Ty.

    Nowe wydania to „I nie było już nikogo”. Partia remisowa, bo cholera jedna wie, czy to efekt tłumaczenia nowego tekstu, czy owa politpoprawność właśnie.

    Słowa piosenki można zmienić bez jakiejkolwiek dla niej i dla książki straty. W czym widzisz problem?

    W braku szacunku do tekstu oryginału. I w tym, że niespecjalnie podobają mi się metody żywcem wyjęte z Ministerstwa Prawdy OIDP.

    Czy zatem mogę nazwać Ciebie, Twoją żonę i dzieci w dowolny, najbardziej nawet wulgarny sposób, a potem powiedzieć, że wcale nie chciałem Cię obrazić, bo dla mnie to są zwykłe określenia i używam takich w domu? Spróbuj mi udowodnić, że tak nie jest.

    Spróbuję przy zastosowaniu „standardowego znaczenia”, o którym pisałem poniżej.

    Jeśli wejdziesz do meczetu w butach (wiedząc, co myślą o tym muzułmanie), to jesteś chamem (a nawet głupim chamem, bo pewnie oberwiesz)

    Byłem w meczecie, wszedłem w skarpetkach. Muzułmanin w meczecie jest u siebie. Kwestia, kto jest u siebie „bardziej” na forum publicznym, to kwestia dyskusji o asymilacji i pewnych korzeniach kulturowych właśnie.

    To, że nazywam jakieś funkcjonujące dawniej przekonania rasistowskimi, nie oznacza jeszcze, że wyznających je ludzi oceniam tak samo, jak dzisiejszych rasistów. (…)

    W takim razie obaj oceniamy świat przez pryzmat pewnych wartości. To jest wiadomość dobra. Zła jest taka, że nie potrafię zaakceptować poglądu, w myśl której apriorycznie goni się tych czy owych za przyjmowanie do wiadomości poglądów, w myśl której różnice między nami mogą mieć barwę emocjonalną czy przełożenie na konkretne predyspozycje bądź ich brak. To, że ktoś nie ma nóg, nie jest li tylko „ciekawą odmiennością”, ale również w większości przypadków dyskwalifikuje go do pewnych zawodów. Przyjmij do wiadomości, że dla istotnej statystycznie grupy osób beznogi nie będzie „ciekawą odmiennością”, tylko kimś zdyskwalifikowanym dożywotnio do pewnych zawodów. I przekłada się to również na genezę „ksenofobii”.

    Nawiasem mówiąc, to ludzie z Twojej formacji ideowej zawsze mają pewność, kto był niezłomnym Herbertem, a kto był stalinowskim służalcem, niesłusznie dostał nobla i zasługuje, żeby mu to po wsze czasy wypominać jako zbrodnię.

    Szymborska nagrabiła sobie ZTCW dwiema rzeczami: wierszykiem o śmierci Stalina i antylustracyjną „Nienawiścią”. Oczywiście jest to ocena, ale kojarzysz może takie epizody u Herberta?

    Murzyni (tudzież ludzie, którzy przejmują się ich zdaniem i opinią) mogą nie chcieć kupować książki ze słowem nigger w tytule, więc wydawca zmienia tytuł.

    Celnie! Tylko zwróć uwagę, że ZTCW na przeszkodzie takim rzeczom stoją właśnie przeróżne organizacje praw, a nie rynek…

    *

    Szczerość za szczerość. Zauważyłeś, że zareagowałeś na [mniejsza już o jakość, DGCC] dowcip o pedałach? Nieudowadnialnie – a jakże – twierdzę, że na każdy inny tekst, niechby i karczemnie niskich lotów, traktujący o traktorzystach, handlowcach, impotentach, blondynkach, ba! nawet Polaku, Rusku i Niemcu, zareagowałbyś [gdyby Ci się to spodobało] co najwyżej LOLem, a już z pewnością nie takim flejmem. Jak wspomniałem, twierdzenie oczywista z gatunku nieeudowadnialnych.

    Dowodzi to IMO dwóch rzeczy.

    Pierwszej – że całkowita zgoda globalna to fikcja. Fikcja i zagrożenie, bo spowoduje ona kastrację poczucia humoru chociażby. Bo zawsze znajdzie się ktoś, kto doniesie na to, że publicznie opowiedziałeś właśnie w kolejce dowcip o blondynkach.

    Drugiej – że owa selektywność świadczy jak na dłoni o Twoich „prawidłowych” odruchach warunkowych. Reagujesz oburzeniem / sarkazmem na żart z pedałów i wzmiankę o Murzynach, bo na to jest klimat, z dowcipu o kontrolerach lotu czy informatykach pewnie byś się tylko zaśmiał. A ni cholery nie mam pojęcia, czemu wszystkie inne grupy miałyby być chronione przed szyderką mniej. Wnioski wyciągnij sam :/

    Polubienie

  10. No i? Po pierwsze, mojej notki również nie inspirowały wraże siły.

    Czy ja coś takiego sugeruję? 😉

    Po drugie, nawet takowe „inicjatywy indywidualne” [nie takie znów indywidualne zresztą, skoro stoją za nimi jednak jacyś decydenci] są pokłosiem pewnego klimatu i owocami pewnego spojrzenia na świat.

    No, klimat i spojrzenie na świat to brzmi jednak lepiej niż „domagają się całkowitej cenzury wyrazów obelżywych”. Nawiasem mówiąc warto by sprecyzować, jakiego rodzaju cenzurę masz na myśli, bo odnoszę wrażenie, że przeszkadza Ci zarówno instytucjonalna, wymuszona prawnie, jak i zupełnie nieinstytucjonalna, nawet ta w gruncie rzeczy wynikająca z reguł rynkowych. I że Ci się miesza jedna z drugą (troszkę więcej o tym niżej 😉 ).

    Po trzecie nigdzie nie twierdzę [co by Cię pewnie ucieszyło], że gdzieś istnieje Centrum Niszczenia Cywilizacji Chrześcijańskiej. Po prostu istnieje za to cała masa bytów, które chętnie widziałyby chrześcijaństwo w agonii – muzułmanie, żydzi, ateiści, przemysł porno… nie chce mi się wymyślać dalej.

    Ok, zostawmy to. 😉

    Ale pokażesz mi cytatę, gdzie TWIERDZĘ, żeby tę nazwę zmienić, prawda?

    Napisałem, że twierdzisz, że taka zmiana nazwy (na gejów) pedałom samochodowym (tudzież ich użytkownikom) zagraża, a nie że sam ją chcesz wprowadzać.

    Co do równi pochyłej: odpowiedziałem Ci tak, jak Ci odpowiedziałem, bo nie widzę żadnego powodu, dla którego ten zarzut miałby się stosować jakoś bardziej do mnie.

    Zarzut ten (o nielogiczności równi pochyłej) stosuje się do tego, kto równi pochyłej używa. Każdego.

    Nawet wprost przeciwnie. „Mnie” [w cudzysłowie, idzie o pewien światopogląd] przed masowym obrażaniem powstrzyma złota zasada liberalna i kultura, która u „nas” jest uzupełnieniem prawa [stąd liberalizm KONSERWATYWNY]. Co widać chociażby w kwestii używania wulgaryzmów u prawicy i w przeróżnych lewackich zinach. Tymczasem ja z równi pochyłej mogę równie dobrze wywieść konstrukcję, w myśl której Ty, zaczynając od konieczności zadekretowania bycia uprzejmymi dla siebie wzajem, skończysz na więzieniu za publiczny osąd czy opinię o kimkolwiek.

    Nie rozumiesz. Nie chodzi oto, co kogo powstrzymuje (i kto – prawica czy lewica – jest wulgarny). Nie chodzi też o to, co kto może wywieść z równi pochyłej. Chodzi właśnie o to, że niczego z równi pochyłej nie można i nie należy wywodzić. To znaczy, że nie jest uprawnionym argumentem stwierdzenie np. „Będziemy nazywać gejów pedałami, bo jak zgodzimy się na gejów, to każą nam mówić w ten sam sposób na pedały samochodowe”. Albo „Nie zgodzimy się na zadekretowanie bycia uprzejmymi wobec siebie [nawiasem mówiąc czy ktoś mówi o takim dekretowaniu?], bo następnym krokiem będzie zamykanie za wydawanie opinii o czymś”. Itd.

    Napisałem „srutututu”, bo moja ocena jest uprawiona tym bardziej, że ZTCMW wolności jednostki czy wolności słowa „Twoja” ideologia nie akcentuje jakoś szczególnie [cytowanie Majakowskiego byłoby z mojej strony doprawdy nietaktem…]

    Moja ideologia… Oh, whatever. A za Majakowskiego nie odpowiadam.

    Nowe wydania to „I nie było już nikogo”. Partia remisowa, bo cholera jedna wie, czy to efekt tłumaczenia nowego tekstu, czy owa politpoprawność właśnie.

    No właśnie, tytuł jak z drugiego wydania anglojęzycznego.

    W braku szacunku do tekstu oryginału. I w tym, że niespecjalnie podobają mi się metody żywcem wyjęte z Ministerstwa Prawdy OIDP.

    No to szacunku nie miał i ten, kto „Indians” przerobił na „niggers” i Agatha Christie, która akceptowała zmianę w drugą stronę. W każdym razie (i co zapewne najważniejsze) żadne ministerstwo (prawdy czy nie) do tego nie zmuszało.

    Spróbuję przy zastosowaniu „standardowego znaczenia”, o którym pisałem poniżej.

    Sam więc widzisz. Jakie jest dziś standardowe znaczenie słowa „nigger”?

    Byłem w meczecie, wszedłem w skarpetkach. Muzułmanin w meczecie jest u siebie. Kwestia, kto jest u siebie „bardziej” na forum publicznym, to kwestia dyskusji o asymilacji i pewnych korzeniach kulturowych właśnie.

    Jak zapewne wiesz, wychodzę z założenia, że we współczesnej demokracji zasadniczo każdy (każdy obywatel) jest w danym państwie u siebie. Czy też przynajmniej powinien być. 😉 Ale że dzieli dom (państwo) z innymi, to musi się liczyć z tym, że domownicy mogą nie lubić, gdy nie zamyka drzwi do łazienki albo zwraca się do nich w sposób obraźliwy.

    Btw: jeśli ktoś czuje się przez jakieś słowo obrażony, a istnieje zamiennik, którego używanie nic Cię nie kosztuje, to czemu upierać się przy tym odbieranym negatywnie?

    W takim razie obaj oceniamy świat przez pryzmat pewnych wartości. To jest wiadomość dobra. Zła jest taka, że nie potrafię zaakceptować poglądu, w myśl której apriorycznie goni się tych czy owych za przyjmowanie do wiadomości poglądów, w myśl której różnice między nami mogą mieć barwę emocjonalną czy przełożenie na konkretne predyspozycje bądź ich brak.

    Różnice mogą mieć barwę emocjonalną, ale po to Bóg (lub natura, jeśli wolisz 😉 ) dał nam rozumy i przykazał miłość wzajemną (zastępowalną przez imperatyw kategoryczny), żebyśmy nad emocjami panowali. A co do predyspozycji…

    To, że ktoś nie ma nóg, nie jest li tylko „ciekawą odmiennością”, ale również w większości przypadków dyskwalifikuje go do pewnych zawodów. Przyjmij do wiadomości, że dla istotnej statystycznie grupy osób beznogi nie będzie „ciekawą odmiennością”, tylko kimś zdyskwalifikowanym dożywotnio do pewnych zawodów. I przekłada się to również na genezę „ksenofobii”.

    To, że ktoś nie ma nóg, oczywiście sprawia, że nie będzie np. uprawiał piłki nożnej tak jak ludzie nogi posiadający (pomijam kwestię talentu 😉 ). Ale to nie znaczy, że należy się z niego śmiać lub mu to wypominać. To nie znaczy, że nie można mu zaproponować np. koszykówki na wózkach. I że nie może wykonywać siedzących zawodów. Gdybym stracił nogi, to wolałbym być nadal w pierwszej kolejności Czajną, a nie Inwalidą Czajną.

    Szymborska nagrabiła sobie ZTCW dwiema rzeczami: wierszykiem o śmierci Stalina i antylustracyjną „Nienawiścią”. Oczywiście jest to ocena, ale kojarzysz może takie epizody u Herberta?

    O, widzisz, jak łatwo Ci to osądzać? A mnie czynisz z tego zarzut, choć nie miałem zamiaru wydawać moralnych sądów na temat twórców minstrel shows.

    Celnie! Tylko zwróć uwagę, że ZTCW na przeszkodzie takim rzeczom stoją właśnie przeróżne organizacje praw, a nie rynek…

    „Organizacje praw” to element rynku – m.in. reprezentacja tej jego części, która nie chce kupować tego lub owego.

    Szczerość za szczerość. Zauważyłeś, że zareagowałeś na [mniejsza już o jakość, DGCC] dowcip o pedałach? Nieudowadnialnie – a jakże – twierdzę, że na każdy inny tekst, niechby i karczemnie niskich lotów, traktujący o traktorzystach, handlowcach, impotentach, blondynkach, ba! nawet Polaku, Rusku i Niemcu, zareagowałbyś [gdyby Ci się to spodobało] co najwyżej LOLem, a już z pewnością nie takim flejmem. Jak wspomniałem, twierdzenie oczywista z gatunku nieeudowadnialnych.

    Potrafię się śmiać z tak chamskich dowcipów o Żydach, niepełnosprawnych, dzieciach (i pedofilach) itd., że jest mi często bardzo głupio z tego powodu przed samym sobą. Ale śmieję się i do głowy mi nie przychodziło, by zakazywać takich dowcipów. Co prawda uważam, że w wielu sytuacjach są one bardzo niestosowne i jeśli ktoś je w takich sytuacjach opowiada, to zasługuje na krytykę.

    Natomiast pragnę zauważyć, że zareagowałem nie jakimś oburzeniem, tylko stwierdzeniem, że dowcip jest nieśmieszny (a słyszałem wiele lepszych dowcipów o gejach/pedałach, nawet jeśli żadnego sobie teraz nie przypominam). To Ty zasugerowałeś, że w gruncie rzeczy to nie jest dowcip (pytanie „Ciebie to bawi?” – to Ciebie też nie?) i od razu zacząłeś mówić całkiem serio o politycznej poprawności i „orędownikach nowomowy domagających się…”. To nie ja przeszedłem od żartu do flejma, choć to ja nie skorzystałem z okazji, żeby przyznać, że mi się też nie chce. 😉

    Pierwszej – że całkowita zgoda globalna to fikcja. Fikcja i zagrożenie, bo spowoduje ona kastrację poczucia humoru chociażby. Bo zawsze znajdzie się ktoś, kto doniesie na to, że publicznie opowiedziałeś właśnie w kolejce dowcip o blondynkach.

    O właśnie, to z tego m.in. wnioskuję, że sam chyba nie wiesz, o jakiego rodzaju cenzurze dyskutujesz. A w każdym razie ja nie wiem 😉 Od naszego prywatnego „flejma” przechodzisz płynnie i lekko do sytuacji, w której miałbym komu i po co donosić do Twoim dowcipie.

    Polubienie

Dodaj odpowiedź do Czajna Anuluj pisanie odpowiedzi