Krajobraz po bitwie.

Po ostatnich ekscesach [wliczając w to dzisiejsze doniesienia z Norwegii] zaczynam się zastanawiać, jak będzie wyglądała kultura masowa w niedalekiej przyszłości.

Wobec, nie oszukujmy się, masowego procederu p2p i jego równie masowej agonii za kilka lat [pytanie nie brzmi bowiem „czy”, ale „kiedy” – nie po to czerwoni fundują nam pieczołowicie rząd oficjalny, system totalitarny, żebyśmy za kilka lat jak gdyby nigdy nic mogli cieszyć się dalej wolnym netem] powstanie dość duża, nazwijmy to, wyrwa kulturalna. Dla przeciętnego bywalca giełd czy użytkownika torrentów będzie oznaczać to z dnia na dzień odcięcie od sporej ilości filmów czy gier. Ciekaw jestem, w którym kierunku rozwinie się sytuacja, bo scenariuszy widzę kilka, część współbieżnych, ciekaw jestem, który kierunek przewidujecie Wy… i ciekawe, za czyją racją za kilka lat przemówią fakty:

  • „ręka w nocniku”, czyli nikt nie spodziewał się hiszpańskiej inkwizycji, czyli nieoczekiwane dla wytwórni załamanie się sprzedaży; ciekawe, na ile prawdziwe są plotki o tym, że to właśnie amatorzy przeróżnych torrentów najczęściej sięgają później po wydawnictwa oficjalne. Może to spowodować wreszcie długo oczekiwane drgnięcie w sposobie dystrybucji, czyli większy nacisk na sprzedaż via inet. Co oczywiście dowodzić będzie debilizmu dotychczasowej polityki tychże koncernów i regulacji prawnych… i jak zwykle nikt się tym nie przejmie.
  • obniżka cen; to wydaje mi się nieszczególnie prawdopodobne. Taka konsola kojarzy mi się co prawda tylko z konsolą serwera, ale gdy widzę w empikach ceny produkcji na rozpiracone pc i nieczułe na piractwo – ponoć, mówię przecież, że się nie znam! – konsole, śmiem wątpić, czy coś takiego będzie miało miejsce w sytuacji odcięcia dostępu do „nośników alternatywnych”.
  • pełna substytucja materiałów p2p „legalną” dystrybucją przy cenowym ceteris paribus – nie wydaje mi się to realne, szczególnie w Polsce.
  • zanik lub znaczne ograniczenie tej sfery życia codziennego, czyli wycięcie p2p bez żadnej alternatywy w postaci tańszej muzyki czy gier. Kto będzie miał kasę i będzie wystarczająco zdeterminowany, będzie kupował płyty, całej reszcie zostanie albo płatny content w równie płatnych telewizjach, albo żenująca darmocha, jaką znamy z obecnych mediów. Ta wersja niesie ze sobą oczywiście znaczne zubożenie kultury [cokolwiek by o niej nie mówić dzisiaj], ale niestety wydaje mi się najbardziej prawdopodobna. A wobec regulatorskich zapędów niemiłościwie nam panującej czerwonej hołoty naprawdę bardzo wątpię, żeby przy okazji „walki z piractwem” nie wylano dziecka z kąpielą, banując – rzecz jasna przypadkowo – np. sajty z muzyką darmową z jakiegokolwiek powodu, podobnie jak pod pretekstem „walki z terroryzmem i pedofilią” co i rusz próbuje się zaglądać do naszych komputerów.

Oczywiście regulacja Internetu nie przyniesie ze sobą tylko takich skutków, i oczywiście powyższe nie będą w żadnym razie najbardziej istotnymi z nich. Ale akurat na szeroko pojętą kulturę wpływ właśnie smażonych regulacji może okazać się najistotniejszy.

12 myśli w temacie “Krajobraz po bitwie.

  1. To, o czym piszesz, to nie jest skutek „regulatorskich zapędów czerwonej hołoty” (LOL) tylko kapitalizm w rozwiniętej postaci, w której potężne przedsiębiorstwa (wytwórnie muzyczne i filmowe w tym wypadku) wykorzystują swoją pozycję (pieniądze) do wpływania na władzę i forsowania korzystnych dla siebie rozwiązań prawnych. „Regulatorskie zapędy” mają w tym wypadku wolnorynkowe, konkurujące ze sobą prywatne firmy, których to zapędy są ograniczane (niestety coraz słabiej) przez poszczególne państwa – w mniejszym lub większym stopniu.

    Polubienie

  2. Czajna, masz rację co do tego, że motorem akurat tych działań jest lobby rozrywkowe / software’owe, ale ci ludzie nic by nie zrobili, gdyby działali w próżni. A stan jest taki, że rząd lekce sobie waży, a statystyczni pozapominali albo im pozapominano kwestię staromodnych wolności – gdyby nie takie nastawienie ogółu i rządu, ludzie z TPB jak dawniej kazaliby wrażym prawnikom „go sodomize themselves with the retrectable batons”, a sądy oddalałyby takie powództwa z racji ich bezzasadności. Rolą rządu jest pilnowanie warunków do równej rywalizacji – i dlatego w (uwalonym ofc) projekcie konstytucji (!) autorstwa dyżurnego antysemity Michalkiewicza znajdował się zapis, że tworzenie monopoli jest zakazane. Korporacjonizm bierze się właśnie z „braku czujności ideologicznej” wobec partykularyzmu. A już zupełnie nie wspomnę o tym, że „demokratyczny etos” dopuszcza jak najbardziej istnienie lobbingu, choć oczywiście w żadnej złej formie, o nie. Tyle, że dla systemu to, czy dana ustawa powstała dlatego, że ktoś za kimś łaził i marudził, czy dlatego, że ktoś komuś dał w kieszeń, ma naprawdę małe znaczenie.

    Polubienie

  3. Nie jest źle. Wybory są w czerwcu 🙂 Miło będzie powitać reprezentantów Szwedzkiej Parti Piratów w EuroParlamencie.Według SDJ 3/3009 str.10 mają wiecej członków niż Partia Zielonych.

    Polubienie

  4. > Rolą rządu jest pilnowanie warunków do równej rywalizacji – i dlatego w (uwalonym ofc) projekcie konstytucji (!) autorstwa dyżurnego antysemity Michalkiewicza znajdował się zapis, że tworzenie monopoli jest zakazane.

    Nie ma monopolu na rynku wytwórni muzycznych i filmowych. Nie odnoszę się do całego komentarza, bo jestem pewien, że zaprowadzi nas to na manowce dyskusji o wszystkim i o niczym. 😉

    Natomiast powinien Cię zainteresować ten news: http://di.com.pl/news/26461,9.html

    Polubienie

  5. OK, oligopol. Zadowolony?

    DI w zasadzie pisze to, o czym pisałem w notce. Mam wrażenie, że „przeciwnicy piractwa” na przekór czasom i ludziom wbrew próbują rozdzielić piratów i ludzi korzystających z nagrań oficjalnych, podczas gdy tak naprawdę granica jest bardzo, ale to bardzo płynna. Ale to tylko moje niczym nie poparte wrażenie.

    Appendix: http://www.thelocal.se/19028.html

    Polubienie

  6. A kiedy kończy się monopol i zaczyna oligopol? Gdzie kończy się oligopol a zaczyna wolny rynek?

    A jeśli chodzi o piractwo i takie tam, to ja uważam np., że majątkowe prawa autorskie powinny wygasać po 5-10 latach, a dozwolony użytek przed upływem owego czasu winien być rozszerzony.

    Polubienie

  7. Monopol to jedna firma na rynku, tak jak PP przy przesyłkach do 50g afaik. Oligopol to kilka przedsiębiorstw, mogących zawiązać zmowę cenową.

    Nie rozdzielaj włosa na czworo, bo wbrew pozorom można to zmierzyć, chociażby wielkością udziału rynkowego czy porównaniem sprzedaży. Kilka lat temu pomagałem przy wniosku do UOKiK o umożliwienie scalenia firm, gdzie podawało się właśnie takie dane. Inna rzecz, że i tamta sprawa była z gruntu idiotyczna, i jakiekolwiek wspomniane kryteria będą w takich sytuacjach sztuczne. Ale i aparat matematyczny, i metodologia do tego jest.

    Polubienie

Dodaj komentarz