Na pohybel s***synom.

Miałem napisać mało – nomen omen – parlamentarnie o najnowszym wybryku sterty cymbałów, wybranych w wyborach

powszechnych, równych, bezpośrednich i proporcjonalnych [art. 96 Konstytucji RP]

, którzy po raz kolejny pokazali, że służymy im tylko jako bydło do dostarczania głosów, i mimo możliwości art. 90 tejże Konstytucji zdecydowali się suwerenność Polski sprzedać samodzielnie, bez udziału wyborców [może to i lepiej, Historia osądzi ich, a nie nas]…

… ale widać Historia nie znosi słabeuszy, którzy nie potrafią nawet poprawnie na stronie poświęconej Konstytucji napisać poprawnie nazwy swojego państwa. Wejdźcie na konstytucja.pl i rzućcie okiem na title.

32 myśli w temacie “Na pohybel s***synom.

  1. konstytucja.pl to raczej nie jest serwis utrzymywany przez "władze" – whois mówi, że abonent nie życzy sobie pokazać swych danych, hosting świadczony jest przez jakąś niemiecko-polską firmę.

    Polubienie

  2. @aardvaark: firma polsko – niemiecka, powiadasz… 🙂 [śmiech przez łzy]

    @lauro: może i nie jestem umny w postrosseau’owych czy innych teoriach społecznych i innych takich, ale granica tej legitymizacji – poza przypadkami, żeby legitymistycznie wybrana władza nakazała ob. Lauro zjeść własne buty – istnieje chyba trochę bliżej, prawda?… Ot, takie gadania pieniacza… Rejtan też był alegitymistyczny…

    Polubienie

  3. Napisałeś, po wyjęciu wtrącenia, "może i nie jestem umny w postrosseau’owych czy innych teoriach społecznych i innych takich, ale granica tej legitymizacji istnieje chyba trochę bliżej, prawda?…"

    Bliżej czego jest ta granica?

    Polubienie

  4. Ratyfikacja Traktatu Lizbońskiego. I nawet jeśli ktoś nie uważa tego za kwestie związane z utratą suwerenności, to referendum byłoby na miejscu.

    ATSD: za karą śmierci – iirc 60-80% badanych, referendum brak. Referendum w sprawie traktatu – brak. W obu tych sprawach vox populi jest diametralnie inny, niż vox Dei, ale najwyraźniej nikomu to nie przeszkadza. Spełniamy tylko funkcje ściółki, niczego więcej. I po raz kolejny demokracja okazuje się być dogmatem tylko wtedy, kiedy rządzącym jest to na rękę.

    Polubienie

  5. Problem z karą śmierci jest taki, że raczej nie pasuje do roli członka UE.

    BTW, jakby urządzić badanie, to okazałoby się również, że 60-80% jest za zredukowaniem liczebności parlamentu i zmniejszeniem diet.

    Ciekawe jak sprawdzałby się system "lokalnej demokracji" — zostawić symboliczny, ogólnonarodowy sejm (kilkunastu-kilkudziesięciu delegatów regionów), w każdym województwie (czy mniejszym okręgu) uruchomić "forum", na którym każdy mieszkający tam obywatel mógłby wystawić jakiś swój projekt pod dyskusję i głosowanie. Oddać faktyczną władzę decyzyjną ludziom.

    Polubienie

  6. @hoppke: Tylko kto by się w tych "forach" udzielał. Większość pracuje i tylko kasy szuka aby przetrwać (jakiś spisek?) a ci co mają tą kasę rządzą. W końcu partia to forma organizacji obywateli. Szare masy zgodnie z zasadą bezwładności trudno ruszyć z miejsca, praktycznie 80% ludzi nie sięga w przyszłość dalej niż do następnego weekendu :-/

    Polubienie

  7. Obywatele by się udzielali. Ci, którym zależy. W ostatnich wyborach większą część dnia stałem w ogonku do lokalu wyborczego, i takich jak ja było wielu. Myślę, że gdyby urządzić takie punkty z głową (zawartość forum widoczna przez internet, głosowanie możliwe tylko fizycznie, ew. z jakimiś bezpiecznymi tokenami), to ludzie by się zainteresowali.

    Jasne, że część ludzi by to olała — no ale demokracja oznacza też prawo do niezabierania głosu. Podejrzewam też, że wielka część głosów pochodziłaby od ludzi starszych… 🙂 Ale w takim systemie każdy obywatel czułby, że jest blisko warstwy decyzyjnej. Jak nie ruszy dupska, to inni zadecydują za niego. Jak się ruszy, to może o sobie i swoich sprawach (często ograniczających się do lokalnej społeczności) decydować. Może to by wychowało ludzi w jakiejś postawie obywatelskiej? Pewnie trzebaby odczekać jedno pokolenie na prawdziwe efekty, rozszerzyć odpowiednio program nauczania w szkołach, ale to chyba miałoby dużą szansę zadziałać?

    Polubienie

  8. @hoopke: Zgadzam się z tobą co do następnego pokolenia. Wg mnie władzy brakuje on-line sprzężenia zwrotnego ale niezależnego od partii i mediów… taka ksiązka skarg i wniosków… trudno to ująć a trudniej zrealizować.

    Polubienie

  9. > Na lekcji o legitymizacji władzy się spało, prawda? 🙂

    Władza wybrana przez 1/3 społeczeństwa nie bardzo ma mandat do podejmowania decyzji za całe społeczeństwo.

    Skandalem jednakoż są argumenty jakimi posługują się politycy – jak bym słyszał komunistów.

    Polubienie

  10. Hm. "Better luck next time" to reguła dobra przy graniu w totka albo przy kiepskiej odpowiedzi w szkole. Do mądrego i odpowiedzialnego rządzenia państwem przystaje niepokojąco podobnie, jak leninowskie stwierdzenie, że państwem może rządzić nawet kucharka.

    Btw. zwróć uwagę, że demokracja też jest ustrojem totalitarnym. Zabrania się w niej wyboru ludzi, którzy optują np. za jednowładztwem.

    Polubienie

  11. @bwgg: OK, w takim razie gdzie przebiega granica pomiędzy legitymizacją władzy wybranej przez 1/3 społeczeństwa a władzą wybraną np. tylko przeze mnie i moich kolegów?

    Polubienie

  12. Ciekawe, kto i z jakiego powodu zacząłby mnie ścigać najpierw, gdybym założył partię, która w programie miałaby likwidację demokracji… To, że nie ma explicite przypadków ścigania kogoś takiego, wynika tylko z faktu, że żaden polityk nie jest aż tak samobójczy [wobec adwersarzy i mediów], żeby od razu z czymś takim wyjeżdżać – choć JKMowi na 100% nagłośniliby chęć odebrania praw wyborczych kobietom, gdyby UPR zaczęła się liczyć. I nie wiem, czy nie skończyłoby się w jakimś sądzie właśnie.

    Gwoli anegdotki: jedna z osób, prowadząca niegdyś ćwiczenia na mojej Alma Mater, wytoczyła armatę przeciw kodeksowi Boziewicza. Nie, że anachroniczny, że pojęcie honoru już nie istnieje, nic z tych rzeczy. Tylko że NIE BYŁ DEMOKRATYCZNY.

    Polubienie

  13. Anyway, gadanie o "wspólnym grajdołku demokratycznym dla wszystkich" to pic na wodę. Demokracja, tak jak KAŻDY inny ustrój, ogranicza przestrzeń graczy tylko do graczy respektujących jej reguły – ale to żadna zasługa [poza marketingową], w monarchiach też na ogół nie było jednej linii absolutnej; były stronnictwa, opcje i cholera wie, co jeszcze. Podejrzewam, że nawet w jaskiniach była linia przewodnia wytyczana przez Pitekantropa I, ale do rady, mamutów i panien dopuszczani byli również jego krewni, którzy tylko czekali, kiedy będą mu mogli przywalić otoczakiem w oczodół. Gdzie więc ta przewaga demokracji?

    Polubienie

  14. Bez wątpienia jest to korzystniejsze dla władzy, mogącej spoglądać z góry drabiny dziobania w korzystniejszych warunkach BHP – ale dla narodu już mniej. Jeśli demokratycznie władzę obejmie jakiś pajac, to o ile ma zaplecze parlamentarne, porządzi 4 lata [a w Rosji nawet dłużej]. Jeśli zaś reguły demokracji mamy w miejscu, którego słońce blaskiem swoim szlachetnym nie obmywa, pajac przestaje pajacować już w momencie pierwszego puczu, co dla narodu bywa częstokroć znacznie korzystniejsze.

    Polubienie

  15. @torero: ok demokracja do pieca… co w zamian? ale uwaga że ustrój polityczny to tylko struktura dla rozpływu pieniędzy (jak w biologi jest organizm i krązy krew) a co z tzw. demokracją światową (organizm-mutant długo nie pożyje sobie) bo przyjada Amerykanie przywrócić "słuszną drogę"…

    Polubienie

  16. Za demokrację? A monarchia chociażby. Jeśli ktoś wspomni o królach – tyranach, ja mu odpowiem o Bolesławie Śmiałym, Kazimierzu Wielkim, Batorym i innych takich.

    Amerykanie przyjeżdżają przywracać słuszną drogę tam, gdzie im pasuje; dziwnym trafem monarchia uchowała się np. w Arabii Saudyjskiej. A już głowa rządzących w tym, żeby Ameryce opłacała się monarchia w Polsce.

    Polubienie

  17. A dlaczego w USA czy innym Chile nie ma monarchii? W ogóle w całej Ameryce nie ma monarchii, z wyjątkiem Commonwealthu oraz kolonii ES i NL.

    Polubienie

Dodaj komentarz